Do redakcji istotne.pl oraz do Kuratorium Oświaty wpłynął list, w którym jeden z rodziców wyjaśniał sytuację, z jaką spotkano się w wiejskiej szkole pod Bolesławcem.
„Być może sprawa jest błaha i nie wymaga interwencji Kuratorium, ale ja jako rodzic nie znam się na tym i wolę zasięgnąć języka u specjalistów. Chodzi o podział klas pierwszych. W szkole (…) jest ponad 30 uczniów w klasie pierwszej (…), dlatego stworzono podział na dwie grupy A i B. Po tym, jak dyrektor i nauczyciele podzielili grupy, uwzględniając liczbę chłopców, dziewcząt, (dzieci – red.) dojeżdżających oraz poziom (dzieci – red.), kilkoro rodziców (głównie wpływowych, którzy pracują w gminie lub w policji) poprosiło (…) o przepisanie (ich dzieci – red.) do innej klasy, motywując (tę zmianę – red.) koleżeństwem dzieci.”
Pogrubienie tekstu pochodzi od redakcji
Po wprowadzeniu zmian w dwóch klasach były różne liczby uczniów. W jednej było ich ponad 20, w drugiej mniej niż 15. W liczniejszej klasie, jak sugerował rodzić były "dzieci mocne". To zbulwersowało rodziców. W mailu padło zdanie, że szkoła to nie jest: „Prywatny folwark pracowników urzędu gminy, którzy wpłynęli na dyrekcję i poprzepisywali dzieci do innej klasy.”.
Dyrekcja szkoły po zgłoszeniu sprawy przez portal natychmiast zareagowała. Jak? Zwołano zebranie rodziców z obowiązkową obecnością, na którym cała sprawa została wyjaśniona.
Jak poinformowali nas rodzice, spotkało się to z ich aprobatą.
„Jesteśmy już po zebraniu. Listy z nazwiskami powróciły do pierwotnej wersji. Rodzice raczej zadowoleni. Zebranie konkretne. Poinformowano, że dyrekcja kierowała się dobrem dzieci. Przemawiała też pedagog.”
W mniejszych społecznościach należy wziąć pod uwagę, że dzieci znają się i lubią. Dlatego niektórzy rodzice, chcąc ułatwić swoim pociechom pierwsze dni w szkole, starają się, aby ich dzieci były w klasie razem ze swoją przyjaciółką lub przyjacielem. To bardzo powszechna praktyka. Nie musi ona być związana ani z zawodem, ani z funkcją rodzica. Możliwe, że w opisanej szkole takich przyjaźni było więcej, niż pozwalała na to możliwość stworzenia dwóch klas z równą liczbą uczniów i uczennic.
Wasze doświadczenia z posłania dzieci do klasy pierwszej możecie opisać w komentarzach. Co, waszym zdaniem, wpłynęło na decyzję dyrekcji w opisanej szkole? Zagłosujcie w sondzie.