Nie chcieli podziału klas pierwszych, bo podejrzewali, że narzucili go „wpływowi rodzice”

Kobieta ze smartfonem i z laptopem
fot. unsplash.com (firmbee.com) W jednej z wiejskich szkół pod Bolesławcem rodzice zbuntowali się, ponieważ nie chcieli zgodzić się na podział pierwszaków. Mieli podejrzenie, że szkoła stała się „prywatnym folwarkiem pracowników Urzędu Gminy, którzy wpłynęli na dyrektora szkoły i poprzepisywali dzieci do innej klasy.”.
istotne.pl 86 klasa, konflikt, szkoła

Reklama

Do redakcji istotne.pl oraz do Kuratorium Oświaty wpłynął list, w którym jeden z rodziców wyjaśniał sytuację, z jaką spotkano się w wiejskiej szkole pod Bolesławcem.

„Być może sprawa jest błaha i nie wymaga interwencji Kuratorium, ale ja jako rodzic nie znam się na tym i wolę zasięgnąć języka u specjalistów. Chodzi o podział klas pierwszych. W szkole (…) jest ponad 30 uczniów w klasie pierwszej (…), dlatego stworzono podział na dwie grupy A i B. Po tym, jak dyrektor i nauczyciele podzielili grupy, uwzględniając liczbę chłopców, dziewcząt, (dzieci – red.) dojeżdżających oraz poziom (dzieci – red.), kilkoro rodziców (głównie wpływowych, którzy pracują w gminie lub w policji) poprosiło (…) o przepisanie (ich dzieci – red.) do innej klasy, motywując (tę zmianę – red.) koleżeństwem dzieci.” 

Pogrubienie tekstu pochodzi od redakcji

Po wprowadzeniu zmian w dwóch klasach były różne liczby uczniów. W jednej było ich ponad 20, w drugiej mniej niż 15. W liczniejszej klasie, jak sugerował rodzić były "dzieci mocne". To zbulwersowało rodziców. W mailu padło zdanie, że szkoła to nie jest: „Prywatny folwark pracowników urzędu gminy, którzy wpłynęli na dyrekcję i poprzepisywali dzieci do innej klasy.”.

Dyrekcja szkoły po zgłoszeniu sprawy przez portal natychmiast zareagowała. Jak? Zwołano zebranie rodziców z obowiązkową obecnością, na którym cała sprawa została wyjaśniona.

Jak poinformowali nas rodzice, spotkało się to z ich aprobatą.

„Jesteśmy już po zebraniu. Listy z nazwiskami powróciły do pierwotnej wersji. Rodzice raczej zadowoleni. Zebranie konkretne. Poinformowano, że dyrekcja kierowała się dobrem dzieci. Przemawiała też pedagog.”

W mniejszych społecznościach należy wziąć pod uwagę, że dzieci znają się i lubią. Dlatego niektórzy rodzice, chcąc ułatwić swoim pociechom pierwsze dni w szkole, starają się, aby ich dzieci były w klasie razem ze swoją przyjaciółką lub przyjacielem. To bardzo powszechna praktyka. Nie musi ona być związana ani z zawodem, ani z funkcją rodzica. Możliwe, że w opisanej szkole takich przyjaźni było więcej, niż pozwalała na to możliwość stworzenia dwóch klas z równą liczbą uczniów i uczennic.

Wasze doświadczenia z posłania dzieci do klasy pierwszej możecie opisać w komentarzach. Co, waszym zdaniem, wpłynęło na decyzję dyrekcji w opisanej szkole? Zagłosujcie w sondzie.

Co wpłynęło na decyzję dyrekcji w opisanej szkole?
Rodzice tzw. "wpływowi"
84.62 % głosów: 99
Koleżeństwo dzieci
9.40 % głosów: 11
Nie wiem
5.98 % głosów: 7

Reklama