Na sesji 25 września radni przegłosowali uchwałę, w której zdecydowali, że nie zajmą się skargą Linusa Lewandowskiego na brak zabezpieczenia parady podczas Święta Ceramiki.
Linus Lewandowski przesłał swoją skargę do Urzędu Miasta e-mailem. Podpisał się też pod nią. Urząd miał więc jego adres poczty elektronicznej oraz dane personalne. Na adres ten Lewandowski otrzymał zresztą odpowiedź, że jego skarga została przekazana do rady miasta.
Tymczasem według radnych pismo miało braki formalne.
– Każda skarga, która wpływa i jest adresowana do organu, musi zostać... musi być określony adresat (nadawca – red.), czyli imię i nazwisko (...) oraz adres wnoszącego. Jeżeli nie są spełnione te dwie przesłanki, taki wniosek pozostawia bez rozpoznania – argumentował Grzegorz Korczak, koordynator zespołu radców prawnych Urzędu Miasta.
– Przepis ten jest bezwzględnie obowiązujący. (...) Komisja nie mogła tej skargi rozpoznać – mówiła z kolei Teresa Szyjkowska, szefowa Komisji Skarg, Wniosków i Petycji Rady Miasta Bolesławca.
Radni jednogłośnie zagłosowali za pozostawieniem skargi bez rozpoznania.
Wyroki sądów administracyjnych (WSA) mówią jednak jasno, że adres poczty elektronicznej jest adresem w rozumieniu przepisów, na które powoływali się radca Korczak i radna Szyjkowska.
– Ok, idziemy do WSA – podsumowuje krótko Linus Lewandowski. Rada miasta stanie więc przed sądem administracyjnym.
Jak do sprawy adresu odnosi się sąd administracyjny?
W sytuacji, w której jasne jest kto wniósł skargę i z jakiego adresu elektronicznego, wymóg podania adresu tradycyjnego (bez choćby szansy konwalidacji tego braku) razi nadmiernym formalizmem w konsekwencji prowadząc do istotnego ograniczenia prawa obywatelskiego wyrażonego w art. 63 Konstytucji w zw. z art. 237 i n.k.p.a.
To fragment wyroku Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego w Gorzowie Wielkopolskim z 2018 roku (II SA/Go 508/18).
Na co skarżył się Linus Lewandowski
Linus Lewandowski, który uczestniczył w pardzie na otwarcie bolesławieckiego święta, złożył 19 sierpnia oficjalną skargę do prezydenta miasta i szefa ośrodka kultury.
Tak brzmi fragment jego skargi:
Podczas naszego przejścia – jako zarejestrowanej grupy uczestniczącej w paradzie – zostaliśmy zaatakowani przez grupę kiboli FC Bolesławiec. Odpalili race, wyzywali nas, rzucali w naszym kierunku butelkami. Nasze zdrowie i życie było zagrożone. Jedna z butelek upadła bardzo blisko dziecka, które stało obok w tłumie obserwujących. Zdarzenie to nie spotkało się z ŻADNĄ reakcją ochrony ani policji.
Pełna treść listu w informacji: Skarga na zaniedbania w zakresie ochrony parady Święta Ceramiki. Roman i Filipowicz milczą