Do naszej redakcji w marcu 2024 roku wpłynął mail skierowany do Grażyny Hanaf:
Szanowna Pani Redaktor,
cenię Panią za profesjonalizm i obiektywizm. Piszę ponieważ chciałbym, aby Pani usłyszała prawdę związaną ze sprawą mojego przyjaciela Ks. Andrzeja Łuczyńskiego. Po dzisiejszej publikacji nie mogłem tego zostawić, ponieważ widzę, jaką cenę za to płaci Ks. Andrzej. Jest w opłakanym stanie psychofizycznym. Jak to podkreśla, przepraszam za sformułowanie, jest grillowany przez Biskupa Legnickiego. Wszystkie oskarżenia nie mają potwierdzania w faktach.(…) Jestem przekonany, że ta cała sprawa została ustawiona, aby zniszczyć mojego przyjaciela. Pozwoliłem sobie przeprowadzić małe dochodzenie i chciałbym się podzielić z Panią Redaktor moimi spostrzeżeniami.(…) Ksiądz Andrzej jest uczciwym człowiekiem, który został zniszczony przez hierarchię Kościoła. Pytam się: gdzie jest Bóg w Legnickiej Kurii Biskupiej? I ile tam obłudy? (…)
Postanowiliśmy zbadać sprawę i dowiedzieć się, choćby w przybliżeniu, dlaczego doszło najpierw do zawieszenie księdza z Lubomierza, a potem do wykreślenia go z listy księży.
Ksiądz Andrzej Łuczyński otrzymał niestety zakaz kontaktów z prasą, a Kuria Legnicka odmówiła skomentowania sprawy (choć wypowiedź biskupa zdobyliśmy, gdy zaskoczyliśmy go podczas jego wizyty w Bolesławcu; jego wypowiedź będzie na końcu materiału). Wszystkie zebrane informacje pochodzą od przyjaciół księdza oraz z dokumentów, które nam przekazali.
Reklama
Wrzesień 2023: członkowie Rady Parafialnej w Lubomierzu rozmawiają z małżeństwem R.
Od czytelników otrzymaliśmy m.in. oświadczenie Rady Parafialnej z Lubomierza. Pięcioro przedstawicieli Rady 8 września 2023 roku zostało przez księdza poinformowanych, że jeden z parafian oskarżył proboszcza o romans ze swoją żoną (chodzi o małżeństwo R.). Ksiądz poinformował radę, że tenże parafianin groził mu pobiciem oraz żądał, by ksiądz natychmiast opuścił parafię w Lubomierzu. O całej sprawie ksiądz poinformował policję.
Sierż. szt. Olga Łukaszewicz, oficer prasowy Komendy Powiatowej Policji w Lwówku Śląskim, tak opisała to zdarzenie:
W ubiegłym roku do dzielnicowego z KP Gryfów Śląski zgłosił się ksiądz (Andrzej Łuczyński – red.), aby porozmawiać, poinformować o zaistniałej sytuacji i zasięgnąć porady. Nie był zainteresowany złożeniem zawiadomienia o przestępstwie. Dzielnicowy mając taką wiedzę, skontaktował się również z drugą stroną konfliktu. Mężczyzna przedstawił swoją wersję wydarzeń i poinformował, iż dalszy tok tej sprawy będzie miał finał w sądzie kościelnym. Funkcjonariusz sporządził dokumentację wewnętrzną celem potwierdzenia wykonanych czynności.
Członkowie rady parafialnej spotkali się z małżeństwem R. dwukrotnie: 9 i 20 września 2023 roku. Podczas pierwszego spotkania małżonek R. powtórzył żądanie, by ksiądz opuścił parafię, ale nie podawał powodu tego żądania i nie wspominał przy świadkach o romansie księdza Andrzeja z jego żoną. Poproszony o wyjaśnienia przez Radę, małżonek R. opuścił spotkanie bez słowa.
Na drugie spotkanie znów zaproszono małżeństwo R. żądając wyjaśnień. Niestety i tym razem małżonek R. nie chciał podać powodu, dla którego żąda odejścia księdza Andrzeja z parafii. A samo spotkanie, jak napisali do Kurii parafianie, miało burzliwy przebieg.
Powodem wzburzenia było to, że ksiądz Andrzej zadał publicznie pytanie małżonce R., czy z jego strony było jakieś niewłaściwe zachowanie, świadczące o nakłanianiu do romansu i czy może ona potwierdzić lub zaprzeczyć, czy była z proboszczem sam na sam. Małżonka R. odpowiedziała przy świadkach, że nie było żadnego niewłaściwego zachowania księdza wobec niej.
Parafianie, informując o tej rozmowie biskupa, napisali, że małżonka R. była niespokojna i odebrali ją jako osobę zastraszaną przez męża. Napisali, że kiedy miała odpowiadać „patrzyła na swojego męża, czy jej pozwoli".
Na tym spotkaniu małżonka R. miała też odpowiedzieć na pytanie księdza, że choć teraz tego nie pamięta, czy informowała go, że jeśli zerwie z nią kontakt, to ona popełni samobójstwo, to dodała, że mogła takie słowa wypowiedzieć. Małżeństwo R. wyszło ze spotkania bez pożegnania, a zebrani na nim parafianie utwierdzili się w przekonaniu o niewinności księdza Andrzeja Łuczyńskiego.
Reklama
Grudzień 2023: członkowie Rady parafialnej rozmawiają z biskupem
Do biskupa Andrzeja Siemieniewskiego ksiądz Andrzej pojechał ze wspierającymi go parafianami.
– Poradziliśmy księdzu Andrzejowi, by porozmawiał z biskupem, bo nam się zwierzył ze swojego problemu – mówi nasz informator. – Lepiej było nie czekać na to, aż małżonek R. naopowiada biskupowi głupot. Namawialiśmy księdza, by opowiedział, co się dzieje w parafii. Ksiądz uznał, że rada jest dobra i z dwójką parafian pojechał do Kurii. Ksiądz biskup ich przyjął, wysłuchał. Ksiądz powiedział to, co miał do powiedzenia, że jest atakowany, że źle się z tym czuje, że jest niewinny. Towarzyszący mu parafianie potwierdzili jego słowa. Ksiądz poprosił nawet o zmianę parafii. Biskup po prostu słuchał, słowem się nie odzywał. Na koniec kazał wszystko opisać i pismo przywieźć do Kurii – dodał informator.
Pismo i wizyty księdza w celu osobistego wyjaśnienia sprawy nie przyniosły efektów. Księdza wezwano na rodzaj przesłuchania.
– Ksiądz Andrzej dowiedział się pokątnie, że małżonek R. też złożył doniesienie na niego do biskupa – mówi informator. – Jak się o tym dowiedział, pojechał do Kurii, gdzie był przesłuchiwany. Zadawano mu szereg takich pytań, z których mógł wywnioskować, że to jest oskarżenie, bo pytano go o stosunki z małżonką R., o tajemnicę spowiedzi i czy on ją rozgrzeszał z grzechów, których się dopuścili. Pytano go o romans z jeszcze inną kobietą z Lubomierza. No i on z tego wywnioskował, o co jest oskarżony. Po tym przesłuchaniu miał się zgłosić do biskupa, ale był tylko biskup pomocniczy (ks. Piotr Wawrzynek – red.), bo biskup gdzieś wyjechał. I już był gotowy dekret, że ksiądz Andrzej jest zawieszony i nie może odprawiać mszy w Lubomierzu i ma się, krótko mówiąc, ewakuować stamtąd w ciągu trzech dni. Ksiądz Andrzej chciał jeszcze coś wyjaśnić, o coś się spytać ks. Wawrzynka, ale ten oświadczył, że to koniec rozmowy. Po prostu było to niekulturalne i ksiądz Andrzej był zdruzgotany. Ale co miał zrobić? Pojechał do Lubomierza i zaczął się pakować. No i wtedy w tych emocjach, poskarżył się nam, że nawet z ludźmi nie może się pożegnać, bo nie mógł odprawić ostatniej mszy. No i napisał takie poruszające pismo. Najpierw je nam odczytał. Potem zamieścił je na stronie parafii. No może i niepotrzebnie to zrobił, ale to były emocje, prawda? – dodał przejęty sprawą informator.
Reklama
Styczeń 2024: ks. Andrzej zawieszony w czynnościach proboszcza
4 stycznia 2024 roku na stronie parafii pojawiło się oświadczenie księdza Andrzeja, w którym duchowny poinformował wiernych, że 3 stycznia został zawieszony w czynnościach proboszcza przez Biskupa Pomocniczego Diecezji Legnickiej. Dekret o zawieszeniu podpisał też Kanclerz Kurii Legnickiej ks. Józef Lisowski.
Ksiądz Andrzej w oświadczeniu do parafian napisał, że był przesłuchiwany przez sąd kościelny w roli oskarżonego, a akt oskarżenia do Kurii skierowało małżeństwo R. zarzucając księdzu intymne kontakty z małżonką R. i innymi kobietami z parafii św. Maternusa w Lubomierzu. Ksiądz napisał, że został dodatkowo oskarżony o udzielanie rozgrzeszenia z grzechu cudzołóstwa, który małżonka R. miała się z nim dopuścić.
Ksiądz kategorycznie dodał, że są to pomówienia, kłamstwa i oszczerstwa, których celem jest zniszczenie go jako kapłana i człowieka, a rzekome dowody, które mają go obciążać, są sfabrykowane.
Kuria jednak miała inną odpowiedź dla prasy niż ksiądz.
Rzecznik Kurii informował, że wciąż toczy się postępowanie wobec księdza i o nic jeszcze nie został oskarżony. „Wyborczą” poinformował, że ks. Andrzej złamał decyzję biskupa i opublikował oświadczenie na stronie parafii. W oświadczeniu zaś miał podać nieprawdziwe informacje.
Z naszych ustaleń wynika, że Kuria zamknęła księdzu Andrzejowi usta, zabraniając mu kontaktów z dziennikarzami i pozbawiła go obrońcy kościelnego w procesie. Ksiądz, który bronił ks. Andrzeja w procesie w Kurii, wypowiedział mu pełnomocnictwo w marcu 2024 roku, jako przyczynę podał „nierespektowanie osoby pełnomocnika przez księdza przełożonych”.
Księdza Andrzeja, jak sprawdziliśmy, nie ma już w spisie księży Diecezji Legnickiej dostępnym pod adresem: diecezja.legnica.pl/ksieza.
– Ksiądz Andrzej Łuczyński poprosił o przerwę w posługiwaniu i jak poprosi o przywrócenie do służby, to będziemy mu szukać jakiejś parafii – powiedział Biskup Legnicki Andrzej Siemieniewski dziennikarce istotne.pl Grażynie Hanaf w czerwcu 2024 roku. Dziennikarka zaskoczyła hierarchę, gdy był z wizytą w Bolesławcu. – Tak to bywa. Księża biorą jak nauczyciele taki urlop. Księżom też się zdarza jakiś taki czas trudny – dodał biskup.
Informator, który zna sprawę proboszcza, po usłyszeniu od nas słów biskupa napisał:
Biskup zawiesił księdza i powiedział, że jego sprawa poszła do Rzymu. I nie może dostać parafii, bo było o nim w mediach. I kłamał Pani Redaktor, bo (ks. Andrzej – red.) nie może wrócić, ma zakaz spowiadania ludzi i został wykreślony z listy księży Diecezji Legnickiej. I ma czekać, tylko na co?
Reklama
Czerwiec 2024: żadnego spisku Kurii nie ma
Parafianie, nie otrzymując odpowiedzi ani wsparcia z Kurii, snują domysły, dlaczego ksiądz Andrzej został zawieszony. Ich hipoteza to walka o stanowisko proboszcza w Lubomierzu.
Ksiądz Andrzej, jak informują nas wierni, poczynił działania, by barokowy kościół Wniebowzięcia Najświętszej Marii Panny i św. Maternusa w Lubomierzu został podniesiony do rangi sanktuarium. Ten zaszczytny tytuł wyróżniłby parafię na tle innych. Z pewnością wiązałby się też ze zwiększeniem wpływów finansowych.
Według wiernych ksiądz Andrzej wpadł w sieć utkaną przez innego księdza i małżonków R. Ten inny ksiądz miał się posłużyć małżonkami R., by otrzymać lukratywniejszą od swojej parafię w Lubomierzu.
To wszystko domysły, które potęguje i karmi milczenie Kurii. Powyższą hipotezę opisują parafianie kilkoma głosami, które my zamkniemy w jednej wypowiedzi.
– Część społeczności w Lubomierzu uważa, że małżeństwo R. podjęło współpracę z księdzem Andrzejem z polecenia innego księdza. Pierwsze pół roku było normalne, ona śpiewała, on grał, a ksiądz odprawiał mszę. Małżonka R. często widywała się z mamą księdza, po prostu się lubiły. W tym samym czasie małżeństwo R. regularnie odwiedzało nową parafię tego innego księdza. Dzwonili do siebie i pisali, jak dobrzy znajomi. Po jakimś czasie małżonka R. zaczęła się dziwnie zachowywać i proponować księdzu współżycie. Stąd nagłe zerwanie współpracy księdza z małżeństwem – snują domysły wierni.
Parafianie przekonują, że małżonka R. miała koleżankę, do której pisała widomości o swoich fantazjach erotycznych dotyczących ks. Andrzeja. A kiedy jej mąż przeczytał te wiadomości, zaczął grozić proboszczowi oraz napisał skargę do biskupa o prawdopodobieństwie złamania celibatu. Do napisania drugiej skargi miał namawiać męża koleżanki żony. I tak miałaby narodzić się afera, która wyniszczyła ks. Andrzeja psychicznie.
Wierni i przyjaciele księdza Andrzeja są przekonani, że biskup Siemieniewski najbardziej zły był o to, że ksiądz wydał oświadczenie na stronie parafii i zaczęły o tym pisać media. I uważają, że mimo braku dowodów na księdza winę, ten dalej jest zawieszony, a biskup nie chce ich słuchać.
Grażyna Hanaf zapytała biskupa Siemieniewskiego, czy sprawa romansu małżonki R. z księdzem Andrzejem jest nieprawdziwa, bo kobieta sama zaprzeczyła, że miałaby jakieś relacje z proboszczem z Lubomierza i czy to jest spisek przeciwko księdzu utkany przez Kurię.
– Spisek? Przez Kurię? Jak tak uważają, niech napiszą, co to za spisek – odpowiedział dziennikarce biskup.
Grażyna Hanaf dodała, że parafianie uważają, że inny ksiądz chciał zająć lukratywną parafię i wraz z małżeństwem R. wyeliminowali ks. Andrzeja, a małżeństwo R. okłamało biskupa.
Biskup Siemieniewski powtórzył, że nic mu o takim spisku nie wiadomo, a o tych rewelacjach dowiaduje się po raz pierwszy.