Spotkanie z ks. Tadeuszem Isakowiczem-Zaleskim odbyło się 2 czerwca w bolesławieckim ratuszu. Sala Rajców była wypełniona po brzegi. Publicysta „Gazety Polskiej” opowiadał m.in. o związkach z naszym miastem. Jak się okazało, w Bolesławcu przez prawie 50 lat mieszkała siostra babci duchownego, zakonnica ze zgromadzenia Adoratorek Krwi Chrystusa. Krewna księdza zmarła cztery lata temu. Pochowano ją na tutejszym cmentarzu.
Ks. Isakowicz-Zaleski jest księdzem dwóch obrządków: rzymskokatolickiego i ormiańskokatolickiego (dlatego musi nosić brodę). Od 30 lat pomaga osobom niepełnosprawnym. I to właśnie im w dużej mierze poświęcona jest najnowsza książka sygnowana nazwiskiem duchownego – „Moje życie nielegalne”.
Dzieło ma formę wywiadu-rzeki. Powstało przy współpracy Wojciecha Bonowicza, który powiedział Isakowiczowi-Zaleskiemu, że ten „do końca życia będzie miał etykietkę lustratora”. Temat lustracji został, oczywiście, poruszony podczas spotkania w Sali Rajców. Duchowny podkreślił, że w sporze o lustrację „nie chodzi o zemstę, tylko o pamięć o ofiarach”. Nawiązał do głośnej sprawy przygotowywanej przez IPN książki o Lechu Wałęsie, która, choć jeszcze nie została wydana, już wzbudziła ogromne kontrowersje.
Zdaniem ks. Tadeusza Isakowicza-Zaleskiego, Wałęsa przez moment współpracował z esbecją. Problem polega na tym, że nie chce się do tego przyznać i przeprosić. Autor „Księży wobec bezpieki” przywołał dwie postaci z Ewangelii: św. Piotra i Judasza. Jak podkreślił, św. Piotr różnił się od osławionego biblijnego zdrajcy tym, że umiał przyznać się do błędu i przeprosić. Na tym też, według duchownego, opiera się mądrość Pisma Świętego: „Trzeba umieć powiedzieć szczerze: przepraszam, popełniłem błąd”. Z tego powodu jego ulubionym rozdziałem w „Księżach wobec bezpieki” jest ten poświęcony osobom, które zdecydowały się zerwać współpracę ze Służbą Bezpieczeństwa. „Uważam ich za bohaterów” zaznaczył duchowny.
Publicysta „Gazety Polskiej” powiedział na spotkaniu w Bolesławcu, że już jako kleryk był związany z antykomunistyczną opozycją i że właściwie do 1990 r. był „nielegalny”. Przyznał, że kwestia lustracji bardzo podzieliła środowisko kościelne. „Dla mnie jako księdza mówienie na ten temat jest bardzo trudne” zaznaczył. Dodał, że „zmiana idzie bardzo powoli, ale w dobrym kierunku”.
Duchowny opowiadał też o absurdach życia w komunistycznej Polsce. W swoich aktach znalazł raport SB poświęcony... psu, którego podarowano mu w latach 80. ubiegłego wieku. „Dziś, gdyby pies żył, miałby status pokrzywdzonego” zażartował ks. Isakowicz-Zaleski. Swoją najnowszą książkę autor „Księży wobec bezpieki” chce poświęcić właśnie nonsensom, jakie zawierają teczki sporządzane przez agentów tajnych służb PRL-u.
(informacja GA)