Z Wrocławia do Bolesławca faktycznie bardzo dużo ludzi jeździ. Pół Wrocławia leczy się w szpitalu psychiatrycznym w Bolesławcu. To dobrze, ale czy nie lepiej wozić ich busami pod sam szpital? Te czubki wyglądają jak pochód zombie, gdy drałują z dworca kolejowego do szpitala. Rani to moje poczucie estetyki.
Natomiast dalej są Bory i Puszcze Dolnośląskie i do Węglińca jeżdżą tylko kolejarze i grzybiarze. Za puszczami jest jeszcze Zgorzelec, ale tam mieszka sama patologia, odizolowana od świata. Strach nawet tam puszczać pociągi, bo jak nie obrzucą kamieniami to podpalą albo obmalują graffiti. Wystarczy popatrzeć jak wygląda dworzec Zgorzelec Miasto, w którego ruinach między innymi kłębi się tamtejsze menelstwo.
Reasumując, pociągi obciąć do Legnicy i stamtąd skierować je do Lubina (dużo większy potencjał niż dziury pokroju Zgorzelca i Węglińca), a psycholi z Wrocławia wozić do Bolesławca busami, wozami konnymi bądź też indywidualnie i komfortowo - każdego w osobnej taczce.