Coś więcej w temacie Nowaka
Notatka dyrektor Bolesławieckiego Ośrodka Kultury - Ewy Lijewskiej:
14 sierpnia w piątek w godzinach południowych zadzwoniła do mnie dziennikarka z programu „Kawa czy herbata”, z propozycją, abym zorganizowała przyjazd grupy, która opowiedziała by w programie o Święcie Ceramiki. Zadzwoniłam z telefonu komórkowego do pana Bogdana Nowaka informując go o możliwości wyjazdu kilku „Glinoludów” do Warszawy. Dodałam, że mogliby pojechać również przedstawiciele z Manufaktury i „Zdobinki” z Zakładów Ceramicznych. Nie zdążyłam wypowiedzieć całego zdania jak usłyszałam w słuchawce wulgaryzmy i słowa niecenzuralne wykrzykiwane przez Pana Nowaka. Rozmowa miała miejsce w rynku. Chcę zaznaczyć, że słowa te słyszał osobiście pan Jacek Dudyński, którego w tamtej chwili spotkałam i przekazałam telefon komórkowy z prośbą, aby posłuchał jak pan Nowak, delikatnie mówiąc, wyraża swoje niezadowolenie. Postanowiłam przerwać i rozłączyłam się. Po kilkunastu minutach w moim pokoju w BOK pojawił się pan Nowak, który krzyczał (cytat): że mnie zniszczy, jeżeli nie zrozumiem, że jedyną najważniejszą imprezą podczas Święta Ceramiki jest Gliniada, a te skorupy to trzeba z rynku wyp…. Powodem jego irytacji było to, że, jak mówił: ośmielam się organizować jakiś wyjazd do Warszawy. To on i jego Glinoludy mogą reprezentować Bolesławiec, bo oni są najważniejsi. Twierdził, że podobno kiedyś osobiście rozmawiał z kimś w Warszawie w sprawie udziału w programie. Krzyczał, że nie mam prawa rozmawiać z kimkolwiek w sprawie promocji Bolesławca w telewizji. Był bardzo agresywny, podnosił krzesła i rzucał je o podłogę, groził mi cytuję: „że mnie załatwi”, przez to bałam się o swoje bezpieczeństwo. Chciał wymusić na mnie, abym podała numer telefonu dziennikarki, która do mnie dzwoniła. Cały czas krzyczał, że tylko on może organizować takie wyjazdy i tylko on będzie decydował kto tam pojedzie.
Wiceprezydent Maciej Małkowski:
- Nie miałem zamiaru ujawniać mojej nieprzyjemnej rozmowy z radnym Nowakiem do czasu kiedy dowiedziałem się w jaki sposób potraktował panią dyrektor BOK i pracowników BOK. Traktowałem to jako "męską rozmowę" i znając usposobienie pana radnego nie chciałem robić z tego hałasu – mówi wiceprezydent Maciej Małkowski. (...) - Na pewno problem nie tkwi w osobie Pani Dyrektor. Przykro mi, że "od kuchni" w tym przypadku tak to wygląda. Mam jednak nadzieję, że takie sytuacje nie będą miały więcej miejsca, a nasza współpraca z panem Nowakiem, bo z zarządem Via Sudetica współpracuje się bardzo dobrze, będzie miała ludzki i cywilizowany charakter - kończy wypowiedź Maciej Małkowski.