Armaty z bolesławieckiego cmentarza żołnierzy radzieckich

Armata przy obelisku M. Kutuzowa
fot. J. Wojewódka, dzięki uprzejmości T. Beresteckiego Od czerwca 2014 roku na dziedzińcu Muzeum Ceramiki przy ul. Kutuzowa prezentowane są dwie armaty rosyjskie. Działa tego typu cieszyły się złą sławą, a żołnierze nazwali je „żegnaj ojczyzno”
istotne.pl 0 muzeum ceramiki, cmentarz

Reklama

W latach 90. XX wieku armaty żołnierzy 7 Korpusu Pancernego Gwardii i 31 Dywizji Piechoty 1 Frontu Ukraińskiego przy ul. II Armii Wojska Polskiego (zwanym potocznie przez bolesławian „Cmentarzem Kutuzowa”) stały się one celem zbieraczy złomu. Na szczęście, dzięki działaniom policji i mieszkańców Bolesławca, działa udało się uratować i zostały one umieszczona na terenie należącym do firmy zajmującej się utrzymaniem zieleni.W 2013 roku armaty przekazano do zbiorów bolesławieckiego muzeum. I choć wymagają one konserwacji, już teraz budzą duże zainteresowanie wśród mieszkańców i turystów.

Radziecka armata z niemieckim rodowodem

Działa tego typu są bardzo rzadko eksponowane w muzeach. Prezentowane egzemplarze to armaty pułkowe wzór 1943 o kalibrze 76 mm (Obiekt 25). Rosyjskie oznaczenie tego modelu to: 76-мм полковая пушка «ОБ-25» 1943 . Działa takie konstruowane były w fabryce nr 172 w Leningradzie. W zasadzie można tu mówić o wprowadzaniu ciągłych modyfikacji już istniejącej armaty wzór 1942 (M-42) o kalibrze 45mm.

Ciekawostką może być fakt, że konstrukcja ta wywodzi się bezpośrednio od produkowanego od końca lat dwudziestych XX wieku niemieckiego działka PAK 36, które na mocy porozumienia handlowego było wysyłane do ZSRR w zamian za surowce: stal walcowana, złom kolorowy, kauczuk.

A zatem mamy do czynienia z rosyjską armatą, której pierwotną konstrukcję produkowała niemiecka fabryka Rheinmetall. Łoże armaty, jak i płyty pancerne pozostały wspólne dla obydwu wersji. Stosowano jednak różne modyfikacje w obrębie innych części działa, m.in. w pierwszych modelach używano kół szprychowych, niemieckie egzemplarze posiadały zaś felgi z lekkich stopów metali.

Działo „żegnaj ojczyzno”

Armaty pułkowe wzór 1943 znajdowały się na uzbrojeniu baterii dział pułków piechoty i kawalerii. Działo cieszyło się złą sławą, a żołnierze nazwali je „żegnaj ojczyzno”. Niemiecki odpowiednik PAK 36 otrzymał przezwisko „kołatka”.

Głównym problemem działa wzór 1943 była niewystarczająca siła ognia. Aby temu zaradzić wprowadzono nowy pocisk typu kumulacyjnego, który mógł przy wystarczająco krótkim dystansie przebić płytę pancerną czołgu średniego. Niemcy początkowo stosowali pociski nadkalibrowe (przypominające swoim wyglądem pociski moździerzowe). Jednak i niemieccy konstruktorzy zmuszeni byli opracować działo o zwiększonym do 75 mm kalibrze (Infantriegeschütz 37), którego pociski mogły przebić pancerz o grubości 90 mm z odległości 500 metrów.

Armaty tego typu sprawdzały się w walkach miejskich, ich niewielka waga i duży kaliber pozwalały na skuteczne niszczenie gniazd karabinów maszynowych, barykad i lżejszych czołgów. Stosunkowo niewielka waga (około 600 kg) oraz rozmiar działa umożliwiały prowadzenie ognia np. z piętra budynku, co mogło skutecznie zaskoczyć przeciwnika.

Ostatnią wprowadzoną do uzbrojenia modyfikacją armaty wzór 1943 było przedłużenie jego lufy, co pozwoliło zwiększyć prędkość początkową pocisku, a tym samym jego zdolności penetracyjne. Tę zmianę konstrukcyjną zapożyczono z rosyjskiej armaty pułkowej wzór 1927. Ostateczna wersja armaty, produkowana do 1945 roku została nazwana M3-2.

Armata przy obelisku M. KutuzowaArmata przy obelisku M. Kutuzowafot. J. Wojewódka, dzięki uprzejmości T. Beresteckiego
Armaty pułkowe 76 mm na dziedzińcu bolesławieckiego MuzeumArmaty pułkowe 76 mm na dziedzińcu bolesławieckiego Muzeumfot. Muzeum Ceramiki
Uszkodzenia armaty znajdującej się na dziedzińcu bolesławieckiego MuzeumUszkodzenia armaty znajdującej się na dziedzińcu bolesławieckiego Muzeumfot. Muzeum Ceramiki
Działa na dziedzińcu bolesławieckiego MuzeumDziała na dziedzińcu bolesławieckiego Muzeumfot. Muzeum Ceramiki

Broń tego typu od samego początku była skonstruowana tak, by do jej przemieszczania (wraz z jaszczem amunicyjnym) można było użyć czterech koni lub jednego pojazdu mechanicznego. Koła zamiast powietrza były wypełnione masą elastyczna odporną na przebicie pociskiem lub odłamkiem, aby holowanie mogło odbyć się bez potrzeby wymiany kół.

Jedna z armat stojąca na muzealnym dziedzińcu nosi ślady ostrzału. Pocisk odłamkowy uszkodził obudowę oporopowrotnika oraz przyrządy celownicze, co sprawiło, że egzemplarz został wyeliminowany z pola walki. W latach pięćdziesiątych XX w. działa zostały umieszczone przy cmentarnym obelisku w Bolesławcu. Na Dolnym Śląsku podobny los spotkał wysłużone czołgi T-34, które masowo stawiano jako pomniki ku chwale wyzwoleńczej armii rosyjskiej. Ciekawym przykładem może być tu grupa czołgów znajdujących się przy wrocławskim cmentarzu armii radzieckiej.

Autor: Muzeum Ceramiki/ cykl "Przedmioty i anegdoty"

Reklama