Pozostawić Powiat w dobrych rękach

Karol Stasik
fot. KWW PSPB Rozmowa z Karolem Stasikiem, Przewodniczącym Rady Powiatu Bolesławieckiego, kandydatem do Rady Powiatu KWW Platformy Obywatelskiej Powiatu Bolesławieckiego
istotne.pl 0 wybory, karol stasik, pspb

Reklama

Mijająca kadencja Rady Powiatu Bolesławieckiego była naprawdę udana. Jakie według Pana było największe osiągnięcie ostatnich lat i czy tak optymistycznego scenariusza możemy spodziewać się w najbliższych latach?

Już mówię - co zrobić - żeby się udało. Po pierwsze nie zepsuć. Pozostawić Powiat Bolesławiecki w dobrych rękach. Jesteśmy autorami przedsięwzięć, które spowodowały, że w Powiecie Bolesławieckim żyje nam się naprawdę lepiej. Wystarczy spojrzeć na ościenne powiaty czy gminy – Lwówek, Mirsk. Taka wycieczka krajoznawcza uświadamia to, że to nieoczywisty stan. Zmiany w szpitalu, które mogli bezpośrednio odczuć mieszkańcy – remont oddziału zakaźnego, nowe specjalistyczne oddziały, gdzie leczy się bardzo skomplikowane choroby, najlepsze szkoły na Dolnym Śląsku (zdawalność matur), modelowy projekt, który zmienił szkolnictwo zawodowe, wreszcie spektakularne inwestycje, jak siedziba starostwa, Teatr Stary, boisko lekkoatletyczne czy kilometry nowych dróg. Udowodniliśmy, że możemy wiele zrobić dla mieszkańców, rozwijać Powiat w różnych jego obszarach, bez parcia na władzę, bez nienawiści wobec samorządowych konkurentów. Zaufajmy mądrej kontynuacji, nie wierzmy populistycznym hasłom o ograniczeniu kompetencji powiatu. Rozważmy, czy chcemy skazać się na jednowładztwo – Forum Romanum, gdzie ma się ambicję na dodatkowe stołki dla swoich „pretorianów”, bo te w mieście już nie wystarczają… Dość zaspakajania ambicji na nienaruszalnym tronie w Ratuszu. Pan Piotr Roman był już starostą, ale nie wykazał się niczym szczególnym dla Powiatu podczas swojej kadencji. To my stworzyliśmy nową jakość Powiatu Bolesławieckiego i mamy mądre plany na więcej… Warto nam zaufać.

Widzę, że polityka miłości się skończyła… Piotr Roman „zionie hejtem” z internetu i lokalnych gazet. Wytyka błędy i oficjalnie mówi o likwidacji powiatu.

Niech zajmie się naprawianiem swoich błędów. A ma ich na koncie sporo. Puszcza w niebo fajerwerki na festynach, karmi kiełbasą na bankietach – to wszystko kosztuje - to są nasze pieniądze. Nie ma w tym racjonalnego gospodarza, który jednocześnie zadłuża miasto, nie dopuszcza do rozwoju naprawdę wartościowych przedsięwzięć, takich jak Blues na Bobrem czy Gliniada, wyrzucając je poza nawias zainteresowań i granice Bolesławca. Blues nad Bobrem w Kruszynie! Kocham Kruszyn, bo tam mieszkam, ale ranga tej imprezy i nazwa zobowiązuje… Ale tak jest u nas już od wielu lat, nieważne jest myślenie ponad podziałami – ważne, żeby pieniądze mieszkańców zaspakajały ambicje i „widzimisię” jednego aktora na tej scenie - niestety bez Teatru – to go boli. Podam przykład. Ostatnio przechodziłem obok Teatru i zobaczyłem wycieczkę oprowadzaną przez miejskich przewodników. Niemcy się pytają – Cóż to za piękny budynek. Pada odpowiedź – A to nic takiego, to nie nasze… Proszę Państwa, czy to nie jest śmieszne? Inna sytuacja – marszałek Województwa Dolnośląskiego Cezary Przybylski chciał pokazać wystawę w Rynku na temat najważniejszych inwestycji na Dolnym Śląsku. Oczywiście nie mógł, bo Rynek to prywatny folwark Piotra Romana, który na to nie pozwolił. Nieważne z jakiej opcji mamy Marszałka Województwa – ważne, że go mamy i będąc prezydentem trzeba pokazać klasę.

A co z tym zadłużeniem miasta? Rozświetlony Bolesławiec nie sprawia takiego wrażenia.

Tak bo to taka polakierowana makieta na glinianych nogach. Ważne, żeby był efekt. Jestem za zmianami, jestem za ładnym miastem, ale niech to będą wybory racjonalne, gospodarne. Przykładem jest chociażby Orka, do której wiecznie dokładamy SIĘ. Podkreślam „SIĘ”, bo to nasze pieniądze. Pytanie czy są dobrze zarządzane? W przepastnym budżecie ściągniętym z podatków wszystko się ukryje. Pytam jednocześnie, dlaczego remontuje się bez analiz ekonomicznych zabytkowy basen. Czy płytki brodzik jest zgodny z historyczną prawdą, czy może pełnowymiarowy stałby się konkurencją dla Orki? Przykłady można mnożyć…

A co ze szpitalem… Ten temat zawsze będzie wywoływał burzę i kontrowersje, bo ta sfera bezpośrednio dotyka ludzkiego zdrowia, życia, bezpieczeństwa. Co tym razem ważnego się dzieje na Jeleniogórskiej, żeby zwyczajnie polepszyć sytuację pacjentów?

Szpital na naszych oczach zmienił wizerunek, ze szpitala zaściankowego, ze złą obsługą w dobrą, nowoczesną placówkę i tu podkreślam również dzięki pracownikom popieranym przez Piotra Romana, który ten szpital ciągle krytykuje. Jako szef Rady Społecznej ZOZ w tym miejscu podziękuję jej członkom (również z Rady Miejskiej Bolesławiec), którzy z entuzjazmem te pozytywne zmiany zatwierdzają. Czy ich szef o tym nie wie, a może są mądrzejsi od swojego szefa? Ale powracając do tego, co jest godne naszej uwagi i decyduje o naszym zdrowiu powiem jedno - zmiany w zarządzaniu, do których doprowadziliśmy spowodowały ogromny postęp. I nie chodzi mi o ręczne sterowanie, a takie praktyki bywały wcześniej. Oczekiwaliśmy twórczego podejścia do zarządzania tak ważną placówką i przede wszystkim koncepcji rozwoju. I tak się stało. Nie starczy wywiadu na długą listę sukcesów. Spójrzmy choćby na ostatnie branżowe rankingi jakości. Bolesławiecki Szpital znowu znalazł się wśród najlepszych szpitali w Polsce. Przed nami są tylko specjalistyczne kliniki z dużych miast. Proszę pamiętać to obiektywna fachowa ocena. Powiem tylko o tych ostatnich szpitalnych przedsięwzięciach i planach. Wielka jakościowa zmiana w powiatowej służbie zdrowia - realizowana - zgodnie z planem - przeprowadzka Oddziału Zakaźnego. Powiat Bolesławiecki przekazał na Oddział Zakaźny ponad pół miliona oraz pieniądze na wyposażenie oraz budowę drogi wewnętrznej. Już niedługo pacjenci będą mogli korzystać z całkiem nowego obiektu. Zdaję sobie sprawę, że to był bardzo oczekiwany remont. Słuchamy uważnie, jakie potrzeby mają pacjenci Powiatowego Szpitala i staramy się je konsekwentnie realizować. Tydzień temu otwarto nowoczesny oddział gastroenterologii. Skomplikowana nazwa, ale na tym oddziale najwyższej klasy specjaliści leczą równie skomplikowane przypadki chorób układu pokarmowego. Mają już wielkie sukcesy na swoim koncie. Przywrócili do życia wielu pacjentów, którzy znaleźli się w beznadziejnej sytuacji. W dalszej perspektywie mamy ambicję na budowę nowoczesnego bloku operacyjnego. Już wstępny projekt został złożony w Urzędzie Marszałkowskim. Zdobyte pieniądze pozwoliłyby wybudować - obok istniejącego SOR-u -czterokondygnacyjny nowoczesny blok operacyjny spełniający najnowsze standardy z Odziałem Intensywnej Opieki Medycznej, Centralną Sterylizatornią oraz przyległymi oddziałami, które szczególnie wymagają bliskości bloku operacyjnego. Są realne szanse, że nowy blok operacyjny będzie służył mieszkańcom Powiatu Bolesławieckiego już 2017 roku.

Jeszcze dwa zdania o drogach. Wiem, że jest Pan osobiście dumny z drogi nr 297.

Powiat Bolesławiecki w ostatnich latach stał się absolutnym liderem w budowie „schetynówek”. Wybudowano 9 ponad 52 km dróg z Narodowego Funduszu na kwotę 24 milionów zł. Sukcesy tylko nas inspirują do dalszej pracy. Udało się również wygospodarować, co jest dużym osiągnięciem, ponad pół miliona zł na remont ul. Staszica w Bolesławcu: od obwodnicy do ulicy Góralskiej, ale - potwierdzam - najbardziej jestem dumny z tego, jak bardzo przyczyniliśmy się do przebudowy drogi 297.Wiele lat osobiście się o to starałem, żeby Dolnośląska Służba Dróg i Kolei zaczęła tu inwestować. Dlaczego to było tak ważne? Bolesławiec jest świetnie położony przy dwóch autostradach A 18 i A 4 i jednocześnie przebiega tędy odwieczna trasa północ – południe, która siłą rzeczy została przesunięta w kierunku Legnicy, ale kierowcy jeżdżący zawodowo nadal korzystali z tej krótszej drogi – skręcając z S3 w Nowej Soli, jechali do Jakuszyc, czy Jeleniej Góry przez Bolesławiec. Każdy kto rozsądnie myśli i oszczędza paliwo jedzie przez Bolesławiec. A teraz może już jechać po naprawdę dobrej drodze na 10 kilometrowym odcinku na północ od Bolesławca -od Kozłowa do Golnic. Zakres inwestycji objął przebudowę drogi, skrzyżowań, zjazdów, budowę chodników, tras pieszo-rowerowych i zatok autobusowych. Koszt prac to około 20 mln zł.

Przewodniczy Pan Radzie Powiatu już kolejną kadencję. Jak pan ocenia sytuację w radzie i czy jest tu klimat do podejmowania dobrych decyzji służących mieszkańcom powiatu, czy czasem dochodzi do politycznych przepychanek?

Jest to rada bardzo merytoryczna. Często kłócimy się w ramach koalicji. Nie jest tak, że koalicja wnosi projekt, a opozycja jest przeciwna. Jestem pod dużym wrażeniem tego, że radni kłócą się w dobrych intencjach, a nie wdają się w polityczne gry. Mam nadzieję, że tak zostanie. Nie potrzebna nam zawiść i czarny PR. To nie służy pracy, tylko złym ludziom o złych intencjach. Dosyć mamy przykładów rozbuchanego EGO na stanowiskach. Nie oszukujmy się – tu już nie chodzi o władzę dla czegoś DOBREGO. Tu chodzi o władzę dla władzy i poszerzanie terytorium wpływów. Aneksja powiatu – jakoś złowrogo i znajomo brzmi…

Czyli „powiatowi” chcieliby miłości, a „miastowi” nie chcą?

Nie musimy się kochać, ale warto współpracować i szanować się. Nigdy nie wychodziliśmy sami z podjazdową wojną, bo to nie o to chodzi. Samorządy wymagają jedności, ale nie jednowładztwa, bo łatwo się wtedy zachłysnąć swoją nieomylnością. Podam kolejne przykłady z życia wzięte – one mówią wszystko. Jako jeden z nielicznych powiatów na terenie Dolnego Śląska nie zlikwidowaliśmy szkolnictwa zawodowego, kiedy były takie odgórne naciski. Dzięki temu uratowaliśmy te szkoły. A potem zrobiliśmy wspólnie (29 powiatów potrafiło się dogadać) projekt, który sprawił, że uczniowie szkół zawodowych mają takie techniczne zaplecza jak w zakładach pracy. Normalnie - powiaty nie mają na takie wizje pieniędzy. Udało się zrealizować projekt, który jest przykładem dla całej Polski. Nauczyciele zawsze podkreślają własny udział w tym ratowaniu, ale ja dzisiaj nieskromnie powiem, że również przedsiębiorcy przyłożyli do tego rękę - Cech Rzemiosł Różnych, Regionalny Związek Pracodawców, Bolesławieckie Towarzystwo Gospodarcze. To kolejny przykład współpracy. Doszliśmy do wniosku, że jeżeli udało nam się dogadać z 29 starostami, to uda się też prezydentem Bolesławca. Do bolesławieckich szkół chodzą te same dzieci – nikt ich nie rozgranicza na miejskie, a potem powiatowe. Chcieliśmy stworzyć zintegrowany system doskonalenia nauczycieli w miejskich i powiatowych szkołach. Udało nam się na to znowu ”wyrwać” z Brukseli pieniądze. Nauczyciele podstawówek doskonaliliby się za darmo. Prezydent powiedział - NIE. Na pytanie „dlaczego?” odpowiedział „Nie, bo nie”. Zabrakło mu merytorycznych argumentów. A może ich już mieć nie musi i wszystko mu wolno, nawet jeśli gra toczy się o edukację małych Bolesławian? Rankingi nie kłamią bolesławieckim podstawówkom wiele brakuje do najlepszych szkół na Dolnym Śląsku, a Powiat Bolesławiecki ma kolejny rok z rzędu- czołowe miejsce w naszym województwie.

I ostatni przykład, który może nie wymaga miłości, bo w tej łatwo o zaślepienie, ale mądrej współpracy. Namawialiśmy gminę miejską Bolesławiec na systemowy projekt promocyjny Odkryj Urok Borów Dolnośląskich. Znowu było - NIE, chociaż projekt uzyskał ogólnopolskie laury. Być może za mało w nim było możliwości promowania osoby Pana prezydenta, bo miejskie publikacje temu – mam wrażenie – tylko służą. Marzy mi się promocja rozumiana jako kompleksowe działanie samorządów. Jeżeli widzę w gminie jakąś publikację dotyczącą tylko tej gminy i w każdej gminie inną, to aż się prosi żeby była jedna, która obejmuje powiat i wszystkie gminy z terenu powiatu. Powinna się tam znaleźć oferta turystyczna, oferta inwestycyjna, podkreślam - wspólna dla wszystkich gmin.

Czy pańskie doświadczenie w zakresie gospodarki jest przydatne w działalności samorządowej?

Od wielu lat pracuję w samorządzie. Będąc wiceprezydentem Bolesławca, współtworzyłem rynek wspólnotowy. Druga rzecz to strefa ekonomiczna. Nie przypisuję sobie w całości tego sukcesu, ale strefa aktywności gospodarczej to już moje dziecko. Zawsze kierowałem się spojrzeniem od strony gospodarczej. Jeżeli chcemy wydawać pieniądze, to musimy najpierw zadbać, żeby je pozyskać. Jeszcze niedawno funkcjonowała taka opinia, że samorządowcom którzy jednocześnie zajmują się gospodarką trzeba patrzeć na ręce, że są niegodni zaufania. Oczywiście, patrzeć na ręce trzeba każdemu, bo tyle jest złodziei wśród posłów, co wśród przedsiębiorców, czy normalnych obywateli. Jeśli człowiek sam o siebie potrafi zadbać, to zadba o innych.

Przyjrzyjmy się jakim człowiekiem jest Karol Stasik. Imponuje Pan wielu osobom - odpowiedzialna praca na kierowniczym stanowisku, praca w samorządzie, w Platformie Obywatelskiej i jeszcze ma Pan czas na pielęgnację ogrodu… Można pozazdrościć siły, kondycji i chęci. Jak Pan to robi?

Niektórzy odpoczywają brzuchem do góry, ja jestem w ciągłym ruchu. Dzięki temu mam kondycję i mimo swojej tuszy potrafię jeszcze wiele. Odpoczywam czynnie i to jest podstawowa metoda na zachowanie sprawności. Oprócz tego czytam, przede wszystkim książki historyczne, można z historii wiele wyczytać. Historia ostrzega nas przed powielaniem błędów. W ogóle pasjonuje mnie historia i czasem myślę, że byłbym dobrym historykiem. I to jest ta moja druga pasja poza uprawianiem ogrodu.

Co z tymi roślinkami. To świeża pasja?

Ależ nie, ja jestem wieśniakiem (śmiech). Urodziłem się w podkrakowskiej wsi. Jak byłem młody, to największą karą było pomaganie ojcu przy uprawach. Ale człowiek dojrzały widzi coś, czego wcześniej nie dostrzegał. Człowiek czuje się prawie jak stwórca, kiedy sieje, pielęgnuje, ogląda efekty. Dziwię się ludziom, którzy nie podziwiają przyrody. Człowiek jest uboższy, jeśli tego nie rozumie.

Jak Pan tak mówi o ogrodzie, przypomina mi się chińskie przysłowie - „Chcesz być szczęśliwy przez jeden dzień – upij się, przez rok – ożeń się, przez całe życie – zacznij uprawiać ogród”.

Coś w tym jest. Np. słynny cesarz Dioklecjan zmęczony wojnami osiadł pewnego dnia w Ilirii (obecna Chorwacja). Wysłano do niego jednego z senatorów, żeby ratował ojczyznę podczas kolejnych zamieszek. A były cesarz powiedział - „Nie zawracaj mi głowy, bo dzisiaj będę zbierał kapustę”. Jak widać człowiek niewiele się zmienia na przestrzeni wieków, poza tym, że obrasta w technikę.

Wiem, że życiowego systemu wartości nie da się sprowadzić do trzech zdań. Ale co jest dla Pana najważniejszew życiu?

Najważniejsze, to być potrzebnym dla innych

Co daje doświadczenie? Co by Pan teraz poradził 20-letniemu Karolowi?

Żeby został historykiem. W myśl przysłowia – wszędzie dobrze, gdzie nas nie ma - nie można być do końca szczęśliwym. A doświadczenie… warto je mieć, warto wyciągać wnioski, analizować, czyli nie żyć bezmyślnie. Wtedy łatwiej wybierać, doskonalić się, czy też podejmować słuszne decyzje.

A czegoś Pan mu zazdrości?

Tak… wieku (uśmiech)

A dobre strony tego dojrzałego wieku?

Powiem co teraz dla mnie jest przyjemnością. Gdy przyjeżdżają do mnie wnuki. Z Gosią i Huberem mogę bawić się bez końca. Dojrzałość daje dystans i właściwą optykę na to, co jest najważniejsze. Wszyscy czerpiemy z tego wielką radość. Wnuki poznają dziadka, a dziadek wnuki. Bezcenne.

Dziękuję za rozmowę, co chciałby Pan powiedzieć wyborcom na koniec.

Szanowni Wyborcy! Pozostawcie Powiat w dobrych rękach.

Materiał wyborczy KWW Platforma Samorządowa Powiatu Bolesławieckiego

Reklama