Owacje na stojąco i bisy, których nikt już nie liczył – tak bolesławiecka publiczność przyjęła występ rozrywkowego kwartetu smyczkowego. Filip Jaślar, Michał Sikorski, Paweł Kowaluk i Bolek Błaszczyk w wirtuozerski sposób połączyli na koncercie muzykę The Beatles z utworami romantyka Joseph’a Haydn’a oraz Abbę i barokowe kawałki Jana Sebastiana Bacha.
Panowie zachęcali do odwiedzin filharmonii i czarowali publiczność muzyką, bawiąc się nią po mistrzowsku. Były wariacje na skrzypce i ping-pong (by oczarować kobiety) oraz na altówkę i balonik dmuchany.
Najciekawszym połączeniem muzycznym było wykonanie piosenki „Thriller” Michaela Jacksona ze słowami sławiącymi Amadeusza Wolfganga Mozarta, króla melodii i geniusza harmonii. Koncert zakończyło brawurowe wykonanie utworu Beethovena w aranżacji hevy metalowej ze zniszczeniem pulpitu na nuty włącznie.
Muzycy bisowali kilkakrotnie. I by pożegnać się z publicznością w Bolesławcu, zmuszeni byli ratować się poezją. Zaprezentowali cztery zwrotki „Wiersza na rozgonienie” Artura Andrusa. – Po bolesławieckim niebie księżyc cicho brodzi, idźcie już do domu, czy nie macie rodzin! – żegnali się poetycko z widzami, oklaskiwani na stojąco.
Muzycy z grupy MoCarta kłaniają się nisko i z szacunkiem muzyce. Nie dzielą jej na tę wysoką i niską. Klasyczną i popularną. Pokazują, że muzyka jest wokół nas i odkryta została, by dawać radość. I ją właśnie sprawili swoim widzom w Bolesławcu.
Grażyna Hanaf