Projektantka mówi, że najpierw zaprzyjaźniła się z klientką i słuchała, co jej w duszy gra. Potem narodził się pomysł na urządzenie parteru mieszkania: przedpokoju, kuchni, toalety i salonu.
– Tworząc projekt wnętrza zainspirowałam się pewną historią, którą opowiedziała mi klientka – mówi projektantka. – Była to opowieść o małym, przytulnym domku, skąpanym w beli, niczym pudełeczko przewiązane kokardką. Takie miejsce, w którym od razu chciałoby się zadomowić. Oczywiście przy każdym projekcie staram się sprostać wymogom klienta. Zależy mi, aby mieszkanie było ergonomiczne (ustawne) i wygodne. Dla mnie urządzenie wnętrza nie jest celem, ale wciąż zmieniającym się, rozwijającym projektem artystycznym – dodaje projektantka.