Macierewicz nie przyjechał, bo... chciał uniknąć kolizji z pojazdami US Army

Nieprawdopodobny news
fot. ii Podwładni ministra obrony narodowej odradzili swojemu szefowi przyjazd do Bolesławca, żeby ten nie naraził na szwank stosunków polsko-amerykańskich.
istotne.pl 183 wojsko, ministerstwo, us army, nieprawdopodobny news

Reklama

Zapowiadana hucznie w mediach wizyta ministra woj… obrony narodowej Antoniego Macierewicza na pikniku wojskowym w Bolesławcu nie doszła do skutku. Powód? Ministerialni urzędnicy doradzili szefowi, żeby nie kusił losu. – Amerykańscy żołnierze dopiero co przyjechali do Polski, a już spowodowali kilka kolizji – mówią pracownicy MON-u. – Prawdopodobieństwo, że dojdzie do takiego karambolu, jaki miał miejsce pod Toruniem, było po prostu zbyt duże. Oczyma wyobraźni już widzieliśmy te nagłówki w brukowcach. Co więcej, zderzenie kolumny ministra z pojazdami wojskowymi mogłoby się dla polskiej strony skończyć tragicznie.

Co prawda, dodają urzędnicy, minister na bolesławiecki piknik na pewno nie spieszyłby się tak, jak na galę tygodnika „wSieci”, niemniej piarowcy doradzili Macierewiczowi, że lepiej dmuchać na zimne. Tym bardziej że to mogłoby narazić na szwank stosunki polsko-amerykańskie. A podobno były też naciski administracji świeżo upieczonego prezydenta USA Donalda Trumpa. – Odkąd pojawiły się informacje o tym, że przyjedzie szef MON-u, byliśmy w stanie najwyższej gotowości – mówi Nieprawdopodobnemu Newsowi wysoki rangą oficer US Army. – Teraz możemy już odetchnąć z ulgą.

Wróble ćwierkają, że to niejedyne powody nieobecności Antoniego Macierewicza w Mieście Ceramiki. Problem w tym, że minister nie lubi się nigdzie ruszać bez swojego protegowanego Bartłomieja Misiewicza, który – jak wiadomo – „zniknął” ze strony MON-u i przebywa obecnie na urlopie. Tym samym trud BOR-owików, którzy sprawdzali dla Misiewicza klub Imperium, poszedł na marne.

(to jest nieprawdopodobny news, opisana sytuacja nie jest prawdziwa; stażysta dziękuje za pomysł Gawronowi, Geniuszowi Zła)

Reklama