O co była awantura na sesji, zanim radny Stasik nazwał radnego Kasprzyka „gnojkiem”?

Wojciech Kasprzyk i Karol Stasik
fot. istotne.pl Na sesji rady powiatu 22 czerwca 2022 roku Karol Stasik zaapelował do starosty, by kontrolowano kierowców spółki PKS, czy należycie wykonują swoją pracę. Radnego zaniepokoiła sytuacja, jaka przydarzyła się jego żonie, gdy kupowała bilet na autobus. Radny Kasprzyk zarzucił, że Stasik uprawia prywatę, a ten w zamian nazwał go w przerwie sesji „gnojkiem”. Według Kasprzyka Stasik składał też groźby karalne.
istotne.pl 86 karol stasik, wojciech kasprzyk, powiat bolesławiecki, prokurator

Reklama

Karol Stasik, zgłaszając swoje obawy na sesji, najpierw ukrył tożsamość żony, nazywając ją „osobą, do której ma pełne zaufanie”. Ta zaufana osoba miała, według słów radnego, otrzymać od kierowcy PKS bilet o obniżonej wartości.

– Od osoby, do której mam pełne zaufanie, mam dwie informacje, że kierowcy (PKS Bolesławiec – przyp. red.) nie wydają biletów – powiedział na sesji Karol Stasik. – To znaczy kierowca wydaje bilet za 60 groszy, a należy się za 4 złote. Na wyraźny protest osoby, która otrzymała bilet o obniżonej wartości, bez dyskusji kierowca wydał poprawny bilet. Jest to sygnał, że musimy kontrolować, czy kierowcy należycie wykonują swoje obowiązki – zwrócił się do starosty Karol Stasik.

Starosta Tomasz Gabrysiak zanegował wartość dowodową wystąpienia radnego.

– Jeśli chodzi o te bilety, to trudno mi się jest odnieść – mówił Tomasz Gabrysiak. – Przekażę informację panu prezesowi. Ja bym wolał, by ta osoba zwróciła się do prezesa, czy do mnie. My możemy wyciągnąć konsekwencje, gdy mamy osobę, która poświadczy, że takie zdarzenie miało miejsce. Z całym szacunkiem, wartość dowodowa pana wystąpienia jest żadna. Nie wiemy kiedy i nie wiemy kto – powiedział starosta.

Prezes PKS zdecydowanie wystąpił w obronie swoich pracowników.

– Ja będę bronił swoich pracowników i jeżeli ktoś nie udowodni, że taka sytuacja miała miejsce to ja uważam, że tego nie ma – zwrócił się do radnego Łukasz Jaźwiec. – Rozpowszechnianie publiczne przez radnego takich informacji, bez podawania szczegółów jest działaniem na szkodę spółki. Oglądają nas mieszkańcy i proszę się powstrzymać. Będzie miał pan dowody, zapraszam. Będziemy wyciągali konsekwencje – dodał prezes.

Po tych dwóch wypowiedziach starosty i prezesa PKS, Karol Stasik ujawnił tożsamość osoby, do której ma pełne zaufanie.

– Jeśli chodzi o kwestię niewydawania biletów to tym pasażerem była moja żona, do której mam pełne zaufanie – powiedział radny. – A informacja dla pana jest po to, by pan za przeproszeniem ruszył cztery litery i sprawdził jak jest naprawdę. A ja jestem radnym i mam prawo w pewnych kwestiach, które mnie bolą, występować zwrócił się radny do Łukasza Jaźwca.

Kwestię kontroli kierowcy PKS przy pomocy żony radnego poruszył Wojciech Kasprzyk.

– Jeśli ktoś się pomylił wydając paragon, to nie jest wykroczenie – wyjaśnił Wojciech Kasprzyk. – W każdej Biedronce co druga kasjerka się pomyli. Jeśli jest taka sytuacja, to idziemy do kierownika, zgłaszamy sprawę, a nie walimy prywatę na sesji rady powiatu. W mojej ocenie to nie na miejscu jest, byśmy zabierali głos w takich tematach, tylko powinniśmy to omawiać na komisjach – dodał radny.

Uwaga o prywacie, którą wypowiedział Wojciech Kasprzyk w stosunku do radnego Stasika sprowokowała tego ostatniego do nazwania swojego kolegi „gnojkiem” w przerwie sesji. Do tej obelgi radny Stasik przyznaje się publicznie, dodając, że takie obraźliwe określenie należało się Wojciechowi Kasprzykowi.

Wojciech Kasprzyk złożył zawiadomienie do prokuratury. Zarzucił Stasikowi publicznie znieważenie oraz kierowanie gróźb karalnych. Według Kasprzyka Stasik w obecności świadków miał podobno krzyczeć „gnoju, dupku, zniszczę cię”.

Wszyscy, którzy znają Karola Stasika z publicznych wystąpień, wiedzą, że były starosta nie ma zbytniej ogłady i jego językowa świadomość pozostawia dużo do życzenia. Do dziś pamiętamy, jak w latach dwutysięcznych wprowadził w zażenowanie uczestników i uczestniczki pleneru ceramiczno-rzeźbiarskiego, gdy powiedział, że są przedstawicielami najstarszego zawodu świata. Radny miał oczywiście na myśli garncarstwo, a pierwszym garncarzem miał być bóg, który ulepił człowieka z gliny.

Teraz twierdzi, że nazwanie kolegi „gnojkiem” miało oznaczać, że kolega radny jest od niego młodszy. Czy wyzwiska kierowane do Wojciecha Kasprzyka spotkają się ze zrozumieniem wymiaru sprawiedliwości? Czas pokaże.

Reklama