Jak naprawdę było z odmową katolickiego pogrzebu w Gościszowie?

Grób Łukasza Sochy
fot. Danuta Socha Sprawę jednostronnie opisał Bolec, rozmawiając tylko z rodziną, nie pytając księdza o zdanie. My rzetelnie przedstawiamy wam zdanie obu stron: rozmawialiśmy z matką zmarłego oraz z księdzem z Gościszowa.
istotne.pl 1 gościszów, kościół, pogrzeb

Reklama

O tragicznym wypadku w Milikowie, w którym zginął Łukasz Socha, pisaliśmy 16 i 17 maja. 38-letni motorowerzysta zjechał z drogi i uderzył w betonowy słup. Zmarł na miejscu.

Pogrzeb Łukasza Sochy odbył się 21 maja, bez księdza, choć rodzina chciała katolickiego pogrzebu. Danuta Socha, matka zmarłego, powiedziała w rozmowie z nami, że na początku 17 maja ksiądz z Gościszowa nie chciał pochować jej syna.

– Ksiądz powiedział, że nie zna syna, że do kościoła nie chodził, że jak przychodził po kolędzie, to go nigdy w domu nie było, że on go nie miał zapisanego w kartotekach. A przecież normalnie był u bierzmowania, u komunii. Syn chodził, tylko potem mieszkał w Gościszowie. Wierzący był, tylko może niepraktykujący – mówi Danuta Socha.

Ksiądz z Gościszowa przyznaje, że faktycznie na początku odmówił i tłumaczy, jak wyglądała cała sprawa. 

– W poniedziałek 17 maja zadzwonił do mnie mężczyzna, że zmarł jego kuzyn, ale nikt do mnie nie przyszedł, nikt nie rozmawiał na żywo. Nikogo nie było z aktem zgonu. Kiedy chowany jest człowiek, to musi być akt zgonu i osoba, która potwierdzi wpisanie tego do ksiąg cmentarnych. O pogrzebie dowiedziałem się dopiero we czwartek. Wtedy w nocy rodzina przyjechała z aktem zgonu, bo powiedziałem, że jak pochowają bez wpisu, bez formalności, to oni i ja będziemy mieli prokuraturę na głowie. Członkowie rodziny powiedzieli, że pogrzeb zaplanowany jest na 12:00. Ja miałem już umówione spotkanie w Legnicy o 10:30. Powiedziałem, żeby przesunęli trochę pogrzeb, tak żebym zdążył wrócić, na 14:00, nawet 13:30, i że w takim razie ceremonia będzie tylko na cmentarzu. W piątek dostałem jednak SMS-a, że nie da się zmienić godziny pogrzebu, że firma ma dużo pogrzebów i że rodzinie jest przykro – wyjaśnia w rozmowie z nami ks. Janusz Wilk z Gościszowa.

Danuta Socha potwierdza, że ksiądz mówił, że nie może przyjść na pogrzeb wcześniej. – Nam z kolei nie pasowało, żeby było później, bo myśmy wszystko już pozałatwiali. Dzwoniłam do firmy pogrzebowej, ale mówili, że nie mogą nic zmienić, bo mają napięty grafik – mówi matka zmarłego.

Kobieta dodaje, że próbowała prosić księdza z Gierałtowa o pochówek, ale on także odmówił, bo nie mogła przedstawić aktu chrztu. 

Pogrzeb w końcu odbył się bez księdza. Mistrz ceremonii powiedział parę słów, a rodzina sama się pomodliła.

Ksiądz Janusz Wilk nie kryje rozżalenia ze sposobu, w jaki sytuacja została opisany przez redakcję Bolca i że przed publikacją nie porozmawiano z nim.

– Dzwonił do mnie redaktor Kazimierz. Zaczęliśmy rozmawiać o tym tekście, a ja powiedziałem, jak to wygląda z mojej strony. Wtedy zaczęło mu w głowie się układać i powiedział, że pojedzie do biura wykasować komentarze. To moim zdaniem jest nieuczciwe. Kiedyś robiłem szkolenia dziennikarskie dla młodzieży, uczyłem ich rzetelności. Nigdy nie spodziewałem się, że tak można pisać artykuł, żeby nie dotrzeć do źródła. To dla mnie smutne, bo można komuś zniszczyć życie. Na koniec pan Kazimierz powiedział mi, że przyjdzie do mnie jutro, jakiś wywiad zrobić. Odparłem mu, że to się robi przed publikacją. Czy teraz redaktor chce sam ze sobą polemizować? Jaki to ma sens?! – pyta retorycznie ks. Janusz Wilk.

Dodajmy, że to nie pierwszy raz, gdy Bolec nie przykłada się do informacji o zdarzeniach. 11 maja Bolec podał nieprawdziwą informację, ze w Bolesławcu przy ulicy Spokojnej padły strzały, choć w rzeczywistości jeden mężczyzna psiknął gazem drugiego. Mimo, że redakcja Bolca miała tego samego dnia pełną wiedzę na ten temat, to nie poprawiła informacji. Dopiero po naszej publikacji następnego dnia ją zmieniono.

Reklama