Stanęła ławka w Bolcu na Rynku
Otwarcie z pompą, meneli kilku
Pani Dyrektor, prezydent, radni,
tylko Strażnicy Miejscy… bezradni!
…gdy gość psychiczny z glutem na nosie
Podrywać zaczął Zosię Samosię
Potem amory przeniósł na miss-kę
I ją w dłoń cmoknął zgluconym pyskiem
Na ławce akcja rzecz miejsce miała
A widzów było ze stu… bez mała
Większość to same wybitne twarze
No… ale wróćmy do centrum zdarzeń
Otwarcie ławki to wazna sprawa
Chciaż na kpine lekko zakrawa
Była więc miss-ka, menel z cygarem,
był tez artysta ze zrytym garem
Był Pan Poeta co wiersze czytał
I był reporter co wszystkich pytał
Był perkusista z werblem na pasku
Stała ekipa z Bok-u… od brzasku
Była z „istotnych” Pani Grazyna
(coś już tam pisać sobie zaczyna)
Była ekipa przechodniów różnych,
przejazdem wpadło kilku podróżnych
Byli też radni z sesji wyrwani
Jeszcze bez kawy, nieco zaspani
Lecz czar otwarcia im się udzielił
I każdy z miss-ką fotkę se strzelił
I wszystko było tak, jak należy
Kto dziś tam nie był, musi uwierzyć
Co prawda ławki ksiądz nie poświecił
Ale od czego są dobre chęci?
Już za chwil kilka, w ramach kampanii
Zjawi się radny przy drzwiach plebanii
Pogada sobie z księdzem dziekanem
Ten go uraczy drogim szampanem
Ustalą szybko datę święcenia
Cmokna się w dzióbek na „do widzenia”
Kolejny event z ławką w tytule
I znowu będzie miło i czule
Ponownie zjawią się oficjele
Ich przydupasy i przyjaciele
Ponownie brawa, wiersze i kwiaty
A na dokładke menel szczerbaty
Będąc naocznym tych zdarzeń świadkiem
Do głowy myśl mi przyszła ukradkiem
Kiedy już wszyscy poszli do domu
To ja się pytam: - Na ch… to komu?