30-letni lubinianin często odwiedzał pracującą w jednym ze sklepów ekspedientkę. Prawił jej komplementy, szeptał czułe słówka. Gdy „związek” się rozwinął, pożyczył od niej pieniądze. Twierdził jednak, że nie ma jak ich oddać. Zaproponował więc deal: ona wpuści go na zaplecze sklepu, a on je okradnie. (W ten sposób mężczyzna miał zdobyć kasę na uregulowanie długu).
Gdy kobieta obsługiwała innych klientów, udawała, że nie widzi, jak lubinianin wynosi ze sklepu papierosy warte 5 tys. zł.
30-latek skradzione mienie sprzedał, ale pieniędzy swej „lubej” nie oddał. (Co ciekawe, to nie pierwszy tego typu przypadek w historii nieuczciwej ekspedientki. Kobieta straciła pracę i musi się liczyć z odpowiedzialnością karną).
Podejrzanemu o kradzież mieszkańcowi Lubina grozi teraz kara do pięciu lat więzienia.