"Dana robi furorę... "

Logo gazety „Głos Bolesławca”
fot. Głos Bolesławca Wpis archiwalny – Głos Bolesławca.
istotne.pl 3977 bolesławiec

Reklama

Elitarny klub BRACTWA RZEMIOSŁ ARTYSTYCZNYCH przy Izbie Rzemieślniczej we Wrocławiu liczy zaledwie 18 osób. Pod pozycją 11 odnajdziemy nazwisko mieszkańca Bolesławca p. JANUSZA JAKUBOWSKIEGO, twórcy oryginalnej ceramiki szlachetnej ze znakiem firmowym "DANA". W czasach transformacji ustrojowej prywatna firma wyróżnia się dynamiką rozwoju i ekspansją eksportową, a to stanowi wyczyn nielada. Właśnie "stuknął" okrągły jubileusz 20 – lecia swoistego "przecierania szlaków" produkcyjnych i handlowych w lokalnym zagłębiu ceramicznym, jakim od wieków stał się Bolesławiec, rozmawiamy zatem z człowiekiem sukcesu i profesjonalistą w trudnym zawodzie, którym stał się p. Janusz.
Ale wcześniej – krótki rys historyczny. Ziemia Bolesławiecka ma stare tradycje produkcji wyrobów ceramicznych, które sięgają wczesnego średniowiecza. Zawsze kwitła tu "sztuka ognia". W wieku XVI w Bolesławcu istniał cech garncarzy, chociaż nie znamy dokładniej daty jego powstania. W roku 1660 magistrat zatwierdził statut cechu wraz z punktem zezwalającym na istnienie co najwyżej 5 garncarnii. Mistrzowie garncarstwa pilnie strzegli tego przywileju, toteż czeladnicy musieli zakładać własne zakłady w pobliskich miejscowościach (Nowogrodziec, Ociec i inne). W miejscowym Muzeum Ceramicznym zachowały się egzemplarze naczyń ceramicznych pochodzących z XVII w. Są to dzbany toczone ręcznie, o kulistych brzuścach, skośnie rowkowane przy pomocy wgniatania wkładanymi do wewnątrz naczynia palcami. Do polewania ich używano glinki wypalającej się na kolor brązowy, dającej powierzchnię szklistą i nieprzesączalną. Jest to tzw. szkliwo ziemne, typowe dla wyrobów bolesławieckich.
Ale nasz mistrz ceramiki nawiązuje do innych, nowszych tradycji lokalnej twórczości o rodowodzie sięgającym wstecz 160 lat. W harmonii pozostają tu walory użytkowe i estetyczne, a więc wysoka jakość wyrobu, jego funkcjonalność i porywające oko piękno formy, rodzaj zdobienia i określony styl, który wyróżnia ten rodzaj ceramiki szlachetnej w bogatym zestawie innych wytwórców i w awangardowych propozycjach współczesnych fabryk. To prawdziwa sztuka dla smakoszy, znawców przedmiotu, ludzi mających dobry smak i gust, zamiłowanych w tworzeniu oazy piękna w swoim otoczeniu, bo każdy ceramiczny drobiazg nosi znamiona miniaturowego dzieła sztuki, unikatowego, niepowtarzalnego.
Oddajemy głos twórcy ekspansywnej firmy o wdzięcznej nazwie "DANA", p. JANUSZOWI JAKUBOWSKIEMU:
- Wywodzę się z Bolesławieckich Zakładów Ceramicznych, tu stawiałem pierwsze kroki zawodowe, uczyłem się dobrego rzemiosła. Ale prawdziwe szlify profesjonalisty zdobyłem u p. Jerzego Puchalskiego przy ul. Dolne Młyny i to była dobra szkoła mistrzostwa w trudnej branży. To już 20 lat warsztatowych doświadczeń, okrągły jubileusz, czas przeżyty bardzo aktywnie. Szczeble własnej kariery łączą się z rozwojem firmy, która dziś okrzepła, wytrzymuje każdą konkurencję i rozwija się, poszukując własnych szlaków eksportowych, zwłaszcza do Niemiec. 20 marca 1975 roku rozpoczynałem samodzielne działanie w Bożejowicach, potem w Rakowicach ("DANA I"). W międzyczasie wydzierżawiłem obiekty zbankrutowanej firmy w Parowej, potem przybywały kolejne wytwórnie: "DANA II" w Kraszowicach, "DANA III" w Ocicach, sklep firmowy w Czernej.
Ale p. Janusz szuka ujścia dla swojej energii twórczej także w innych dziedzinach: zawarł spółkę z p. Małgorzatą CZUBALA "CERLAMP" w Okmianach i już produkuje lampki zapachowe dla firmy niemieckiej "Nourelle". Jak dotąd jest to jedyny wytwórca tego chodliwego artykułu, a to oznacza godziwy zysk i dalszy rozwój ekonomiczny. Wróćmy jednak do bolesławieckiej specjalności – ceramiki szlachetnej czy artystycznej, bo obie nazwy ściśle ze sobą korespondują.
Miarą niewątpliwego sukcesu jest wytwarzanie około 200 pozycji wyrobów, których wyróżnikiem pozostaje ręczne stempelkowe zdobnictwo, typowe dla naszego regionu w przeszłości i współcześnie. Czynność pracochłonna, ale efekt estetyczny niezawodny. Ten rodzaj starowizny rozchwytują wprost Niemcy, bo nie wymaga on reklamy i przekonywania o walorach użytkowych. Piękna nic da się ukryć, ono emanuje z każdego dokładnie wypieszczonego detalu, zachwyca, porywa. Wazony, serwisy, flakony, misy, dekoracyjne drobiazgi – to wszystko urzeka formą i barwą, funkcjonalnością i urodą. Miejmy nadzieję, że tych kruchych ale cennych wyrobów, produktu "sztuki ognia" (jak mówią Francuzi) – nigdy nie zabraknie na bolesławieckim rynku... Firmie życzymy wielu kontrahentów i zasłużonej satysfakcji oraz kolejnych jubileuszy.

Reklama