Z dziejów miasta. Rusznikarze z Bolesławca

Logo gazety „Głos Bolesławca”
fot. Głos Bolesławca Wpis archiwalny – Głos Bolesławca.
istotne.pl 3977 bolesławiec

Reklama

Bolesławiec należy do tych miast, które szeroko wsławiły się wyrobami mieszkających w nich rzemieślników. Wielu, także mieszkańców Bolesławca, kojarzy to miasto z wyrobami ceramicznymi. Nie ma co się dziwić. Kamionka bolesławiecka stanowi przedmiot pożądania wielu muzeów i kolekcjonerów. Sława mistrzów rzemiosła ceramicznego zaćmiła działalność innych miejscowych rzemieślników. Bolesławiec był na tyle dużym miastem, że w sposób oczywisty musiały w nim kwitnąć inne rzemiosła. Czy wielu z Czytelników wie, że w Bolesławcu wyrabiano broń palną?
Muzeum Historyczne we Wrocławiu w jednym z swoich oddziałów, mieszczącym się w tyleż ciekawym co mało znanym zabytku – Arsenale, gromadzi i opracowuje militaria. Stąd w sposób oczywisty badawczy program tego oddziału musiał zawierać zagadnienia produkcji na Dolnym Śląsku. Bo jakże by to było, gdyby ktoś z Krakowa, Nowej Soli czy Londynu spotkał się z wyrobem śląskim – jakąś strzelbą czy pistoletem, i usłyszał od pracownika Muzeum Historycznego we Wrocławiu, że nie ma nic do powiedzenia? I od wielu lat takie badania są prowadzone. Są trudne wobec znanych losów Śląska. Mieszkańcy Bolesławca mają zapewne w pamięci osobliwy koniec Muzeum Kutuzowa. A w czasie działań wojennych i po ich zakończeniu wiele innych zbiorów zakończyło w sposób bardziej tragiczny, bo zostało unicestwionych.
Przystępując z kilkunastu miast tym żaden z Bolesławca. Teraz wiadomo o około tysiącu rusznikarzy z ponad stu miejscowości!
Wiemy więc już więcej, ale jest dużo do zrobienia. Bo znane są nazwiska rusznikarzy, odnalezione w zapiskach archiwalnych a nie wiemy jak wyglądały ich wyroby. I odwrotnie: znamy autorów broni a nie mamy żadnych informacji o ich życiu. Tak jest w odniesieniu i do całego Śląska i tak jest w odniesieniu do Bolesławca.
O najstarszym znanym nam rusznikarzu z Bolesławca dowiedzieliśmy się z zapisków wiedeńskiego cechu rusznikarzy, że Georg Ernest Foborg, syn rusznikarza z Bolesławca na Śląsku, z dniem 29. I. 1719 rozpoczął naukę zawodu w Wiedniu. Nie wiemy, czy wrócił do rodzinnego miasta, czy poszukał szczęścia gdzie indziej. Ale wiadomo stąd, że jego ojciec był w Bolesławcu rusznikarzem. O innym rusznikarzu wiemy z kolei na podstawie sygnatury na broni. W Muzeum w Nowej Soli jest strzelba skałkowa podpisana na lufie nazwiskiem rusznikarza i datą: Meistner in Bunzlau 1826. W Muzeum Miejskim w Bolesławcu do wojny była inna strzelba skałkowa tego rusznikarza o 2 lata starsza. Co się z nią stało?
Wiemy też o rodzinie Winterów, działających w Bolesławcu od połowy XIX w. Mieli pracownię na ulicy Klasztornej. Oto Winter, ostatni z Dynastii, produkował na tyle odznaczającą się broń, że na wystawie rzemieślniczo – przemysłowej w Zgorzelcu w 1905 r. zdobył srebrny medal. Można go widzieć na nie pozbawionej uroku secesyjnego druku reklamie swojego warsztatu. Był zresztą nie tylko biegłym rusznikarzem. Wsławił się też dobrymi wynikami na kursach organizowanych przez śląskie bractwa strzeleckie, np. w 1901 r. w Złotym Stoku zajął I miejsce. Ale nie natrafiono na jego broń. A w Muzeum Historycznym we Wrocławiu, w Arsenale, jest lufa strzelby z napisem F. Winter in Bunzlau. Została zakupiona przed laty od bolesławieckiego kolekcjonera. Nie znamy jeszcze imienia tego rusznikarza, ale wiemy, że jego broń wzbudziła zainteresowanie na wystawie w Lwówku w 1873 r. Też interesował się strzelectwem, w latach 1884-89 był we władzach bolesławieckiego bractwa kurkowego.
Za 2 – 3 lata planuje się wystawę śląskiego rusznikarstwa. Odbędzie się w Arsenale we Wrocławiu. Może dzięki Czytelnikom "Głosu Bolesławca" na wystawie będzie więcej broni bolesławieckiej, czy z innych miast Dolnego Śląska?

Reklama