Jesienne spotkania z barwą

Logo gazety „Głos Bolesławca”
fot. Głos Bolesławca Wpis archiwalny – Głos Bolesławca.
istotne.pl 3977 bolesławiec

Reklama

...Kiedy w II Liceum Ogólnokształcącym Michał Twerd, nauczyciel plastyki i zdolny malarz w jednej osobie – otwierał wystawę "Jesienne spotkania z barwą", pełniąc rolę przewodnika po świecie piękna i sztuki w obecności licznych licealistów i gości z zewnątrz – nie mogłem się oprzeć fali wspomnień sprzed paru dziesiątków lat. Bolesławiec był wówczas na krótki wakacyjny miesiąc 1962 r. ogólnopolskim centrum wychowania plastycznego dla dolnośląskich nauczycieli. Ten sam pan Michał wykładał dzieje sztuki, uczył kompozycji, prowadził studium kształtu i barwy, uczył liternictwa, plakatu i projektowania form przestrzennych. W dobranym kwartecie wykładowców była jeszcze art. plastyk Izabela Zdrzałka, długoletnia nauczycielka Studium Nauczycielskiego, Zofia Łysoń i niżej podpisany. Łączyła nas nie tylko wspólna profesja, pasja malowania czy pęd ku pedagogicznej innowacji i nowatorstwu. Takie zwyczajne ludzkie uczucia: koleżeństwo, przyjaźń, sympatia, szacunek. Wartości nader rzadkie w skomplikowanej współczesności.
Kto jeszcze dziś pamięta o tamtym pionierskim oświatowym wydarzeniu? "Plastyka w Szkole", fachowy metodyczny periodyk resortowy, pisał w komentarzu od redakcji: "Kurs w Bolesławcu był jedynym okręgowym kursem plastycznym zorganizowanym w czasie wakacji 1962 r. Wobec powszechnie odczuwanego braku nauczycieli do prowadzenia wychowania plastycznego fakt ten jest najbardziej zaskakujący!". I jeszcze krótkie cytaty z tego samego miesięcznika:
"Zlokalizowanie kursu w Bolesławcu nie było kwestią przypadku. Zabytkowe 25-tysięczne miasto, którego dzieje sięgają czasów piastowskich, zostało pieczołowicie zrekonstruowane w części historycznej i urzekła dziś formami architektonicznymi licznych pamiątek przeszłości, pastelowymi barwami odnowionych kamieniczek, monumentalnymi sylwetami kościołów, ratusza, czy innych wspaniałych gmachów o bogato rzeźbionych portalach, bramach i murach obronnych. Malownicza wstęga Bobru, rozległy podgórski krajobraz, wreszcie bliskość Karkonoszy – to wszystko stwarza dogodne warunki do pracy w plenerze. Nie bez znaczenia jest też fakt istnienia w szkole im. Jana Matejki doskonale wyposażonej pracowni malarskiej, ogromnej auli nadającej się do organizowania wystaw, wreszcie nowoczesnych środków audiowizualnych, które umożliwiły poglądowe wprowadzenie w zagadnienia historii sztuki. Kwestię przesądził fakt skupienia się w starym grodzie nad Bobrem dosyć licznej i aktywnej grupy plastyków współpracujących z "Ceramiką Artystyczną" (placówka CPLiA), a także wielu doświadczonych nauczycieli-teoretyków i praktyków, którzy po ukończeniu specjalistycznych SN-ów w Katowicach, Opolu i zielonej Górze parają się twórczością rysunkowo-malarską i zdążyli już zgromadzić w czasie wieloletnich poszukiwań imponujący dorobek artystyczny".
To już historia... Z epoki pionierskiej czynnym zawodowo nauczycielem pozostał już tylko Michał Twerd związany poprzednio ze szkołą im. Jana Matejki, później ze studium Nauczycielskim, dziś z II Liceum. Pozostał też wierny swojej malarskiej pasji, rozwinął własny talent, wykonał setki prac malarskich, które rzadko eksponuje, za to kolekcjonuje z wyrafinowanym smakoszostwem. To dziś prawdziwy skarbiec sztuki, zaleta oaza piękna, zbiór zaskakująco zasobny, dojrzały, porażający urodą, imponujący różnorodnością tematyki i mistrzostwem warsztatu twórczego. Dzieła sztuki godne muzeów i największych sanktuariów: kontrastuje subtelnymi, delikatnymi plamami akwarelowych barw i mocne w konturze autonomicznego rysunku krzyczące zdecydowaną tonacją kolorystyczną płaszczyzn pokrytych olejem. Jest tu coś z romantycznej poezji, epickiej nostalgii, zimnego nastroju dnia, ale też i smutek przemijania w zaskakującym zestawieniu z pięknem rozległego pejzażu. To obrazy malowane sercem przez wrażliwego artystę, profesjonalne, wyważone , przemyślane w kompozycji i odkrywcze w zachwycie nad urodą świata – tą autentyczną, trudną do nazwania, subiektywną w przeżyciu, skumulowany talent czystej wody, dar ofiarowany wybrańcem Bogów, którym dzielił się pan Michał z widownią bez słów...
W kolejnych organizowanych przez siebie "Jesiennych spotkaniach z barwą" twórca niewiele miejsca przeznaczył dla siebie: pokazuje tylko jeden duży obraz abstrakcyjny z wielobarwnymi akcentami kubistycznymi, bez fabuły treściowej, bez przedmiotowych skojarzeń, za to z wyważona kompozycją i ekspresją kolorystyczną atakująca podświadomość widza. Swoiste, przewrotne, artystyczne credo, wyższy stopień twórczego wtajemniczenia, zamknięcie skali doznań w perfekcyjnej formie. Odważne wyzwanie wobec powszechnie obowiązujących kanonów tworzenia realistycznego, powierzchniowego, tradycyjnego, swoisty niemy krzyk. To sztuka dla profesjonalistów, odkrywcza, świeża, wyrastająca z bólu transformacji światopoglądowej schyłku wieku, wybiegająca w przyszłość tak samo jak rozedrgane piękno utrwalane na płótnach francuskich impresjonistów.
Uczestnik wielu plenerów, niezmordowany poszukiwacz urody świata i głębi życia poprzez pędzel i paletę, pedagog z krwi i kości, Michał Twerd tworzył w swoim macierzystym Liceum wystawę dla ekspozycji dzieł przede wszystkim swoich kolegów. Wzięli w niej udział głownie nauczyciele – twórcy ze Zgorzelca: Krystyna Adler,- Tomasz Brudniak, Elżbieta Borkowska-Korniak i Stanisław Witek, a także Ludwika Rajkohonberger z Jeleniej Góry, Leonard Kobziarz z Zielonej Góry. Miejscowe środowisko plastyków-nauczycieli reprezentowali: Wiesław Goryczka, Lesław Kasprzycki i cytowany wielokrotnie Michał Twerd. Nie tylko barwy jesiennego pejzażu stanowiły dominantę ekspozycji. Nie brakowało tu udanych studiów martwej natury, postaci ludzkiej, fragmentów architektonicznych. Wyjątkowa wrażliwość kolorystyczna, ekspresyjność lub tonowanie barw, trafne przetransponowania nastroju tej pory roku na płótno lub papier, świadczą o dojrzałości warsztatu twórczego i zagubieniu pojęcia malarstwa nieprofesjonalnego w czasach nam współczesnych. Albo się ma talent, ową "iskrę Bożą", albo go po prostu nie ma i nic tu nie pomogą żadne akademie czy uniwersytety: sztuka rządzi się odrębnymi prawami, ci ludzie błysnęli talentem czystej wody, czego dowodzą ich dzieła. Można pogratulować dorobku, wernisażu, ekspozycji i apelować o podobne inicjatywy w innych szkołach.

Reklama