Ze starych kronik. Bolesławieckiej wodzie

Logo gazety „Głos Bolesławca”
fot. Głos Bolesławca Wpis archiwalny – Głos Bolesławca.
istotne.pl 3977 bolesławiec

Reklama

Od dawien dawna bolesławiecka woda słynie ze znakomitej jakości. Zachwycali się nią książęta i królowie, w roku 1538 ówczesny, po Ludwiku Jagiellończyku, król Czech i Węgier i późniejszy cesarz, Fryderyk I, zaczerpnął – jak mówią kroniki – dłonią wody u źródła i stwierdził, że działa ona orzeźwiająco. W ogóle źródło to było często odwiedzane przez przejezdnych. Ze źródła tego zaopatrywało się miasto w wodę przemyślnym systemem wodociągowym, a związana z nim kanalizacja była podstawa drugiego w Europie po Goudzie w Holandii systemu irygacji ogrodów i pól. Pisze o tym Fryderyk Holstein w drugim rozdziale swej kroniki z lat 1585-1600, gdy on, bolesławianin, był w Bolesławcu pastorem.
Tytuł tego rozdziału brzmi w oryginale "Queckbrunnen" i określa dosłownie studnię z przymiotnikiem, który już w czasach Holsteina budził wątpliwości, zwłaszcza że i studni właściwie jako takiej nie było. Wyjaśnia on, że nie w żwawości rtęci (Quecksilver – żywe srebro) ma nazwa ta swoje źródło, jak sądził inny bolesławianin, dr (!) Sebastian Reusner, który był w 1548 roku "fizykiem" w Lwówku Śląskim i który bezpodstawnie (!), jak mówi Holstein, utrzymywał, że można z tej wody oddestylować srebro, lecz z dawnej mowy saskiej, w której słowo "Queck" oznaczało bydło. Nazwa ta więc, według Holsteina stąd się wzięła, że u źródła tego pojono bydło. I choć w tłumaczeniu najtrafniej byłoby nazwać je wodopojem, sugestia, jaką nasuwała niemiecka interpretacja nazwy, sprawiła, że wpierw tłumaczyliśmy ją na "żwawy zdrój", ale mając na względzie funkcję, jaką źródło to spełniało na przestrzeni wieków, a zwłaszcza właśnie podnoszona pod niebiosa i sławiona przez miejscowych poetów jakość jego wody, uznaliśmy za najwłaściwsze trzymać się tej pierwszej myśli, lecz pomijając już przymiotnik nazwać je w tłumaczeniu po prostu zdrojem.
Zdrój więc, o którym mówi Holstein, a według wiersza proboszcza żagańskiego Laurentego Wiedermanna z roku 1583, miało ich być właściwie trzy, wypływały z niewielkiej odległości od końca ulicy Łasickiej, gdzie i dzisiaj znajduje się stacja pomp. W roku 1590 dla zaopatrzenia wyżej położonej ulicy Górnej (dzisiejsza ulica Asnyka) poprowadzono wodę ze źródła na górze Piaskowej (przeciętej dzisiejszą ulica Kosiby). I tam też jest nadal ujęcie wody.
A oto co pisze sam Fryderyk Holstein O Zdroju:
"Zdrój nie jest jedną z najmniejszych wspaniałości tego miasta... Leży on w odległości dwóch strzałów z łuku od miasta od strony wschodu słońca, ma swój początek w grubym żwirze, który tu wszędzie głęboko... zalega i który nieprzerwanie swoją wilgocią nasyca, wydobywa się w końcu strumykiem na światło dnia i staje się wodą. Ma on kształt czworoboku, był objęty wpierw drewnianymi ramami, a w roku 1559 obłożono go obrobionymi płytami kamiennymi. Ujęcie ma 23 łokcie długości, 14 łokci szerokości i pół łokcia głębokości; stąd (woda) wypływa do sadzawek, których jest 46, by w końcu blisko fosy miejskiej stać się stawem. Stąd rozprowadzana jest rurami do miasta na użytek powszechny i indywidualny, napełnia bowiem zbiornik, z którego każdy korzystać może oraz zaopatruje 108 zbiorników w domach mieszczan. Porusza także dwa młyny w mieście, zwane górnym i klasztornym młynem, a także młyn na piaskach. Woda odpływająca od (rzeczonych) trzech młynów jest także odprowadzana do licznych ogrodów i na łąki, skąd wreszcie obok książęcego młyna spływa do Bobru. Dno pokrywają kamienie pospolite, a woda jest tak czysta, że widać, co do niej wrzucono. Nawet gdy konie i bydło się do niej wpędza, nie ulega ona zmętnieniu... Im goręcej, tym jest zimniejsza... Wokół zdroju można bielić płótno lniane.. I, ażeby wyrazić to w najkrótszych słowach, zdrój służy miastu do wielorakich celów:
1. do pojenia ludzi i bydła,
2 .do bielenia płótna,
3. do utrzymania ryb w sadzawkach,
4. do pędzenia młynów,
5. do gotowania oraz warzenia piwa,
6. do mycia i kąpieli,
7. do przepłukiwania kanałów pod ziemią,
8. do nawadniania ogrodów i łąk.
Wielu uczonych opiewało zdrój w prześlicznych wierszach...

Reklama