Cztery Lata "Głosu"

Logo gazety „Głos Bolesławca”
fot. Głos Bolesławca Wpis archiwalny – Głos Bolesławca.
istotne.pl 3977 bolesławiec

Reklama

Minęły już cztery lata od czasu ukazania się pierwszego numeru "Głosu Bolesławca". Z tej okazji redakcja poprosiła o wypowiedź pomysłodawcy i pierwszego redaktora tego najdłużej ukazującego się w powojennym Bolesławcu pisma. Prosiliśmy, między innymi, o przypomnienie, skąd wziął się pomysł i środki oraz o zdanie na temat potrzeby istnienia pisma. Oto wypowiedź mgra Franciszka Uścińskiego: Byłem sekretarzem Towarzystwa Miłośników Bolesławca, które poszukiwało sposobów zbliżenia wokół Towarzystwa ludzi zainteresowanych kulturowym odrodzeniem i rozwojem miasta w nowopowstałej sytuacji polityczno-gospodarczej. Serce bolało od patrzenia na likwidujące się placówki kulturalne. Przestał działać Dom Kultury "Konrad" z biblioteką o pięknych tradycjach, zamknięty został Klub Fabryczny "Polfa", Klub "Wizów", Klub "Relax". Przestawały działać zespoły artystyczne i kluby zainteresowań, poza sferą kulturalną na uwagę zasługiwała nienajlepsza sytuacja w służbie zdrowia, w szkolnictwie i w innych dziedzinach życia. W przeciwieństwie do niemal wszystkich okolicznych miast, Bolesławiec nie miał zresztą swojego pisma, a przecież każde szanujące się miasto powinno mieć możliwość trwałego rejestrowania wydarzeń, przypominania swojej historii, kultywowania tradycji i umożliwiania wymiany myśli swoim mieszkańcom.
Zamiarem Towarzystwa Miłośników Bolesławca realizowanym między innymi właśnie poprzez wydanie " Głosu Bolesławca"- było skupienie ludzi różnych przekonań, zainteresowań i zawodów dla działalności na rzecz miasta. Zarówno ja, jak moi koledzy z TMB nie mieliśmy celów politycznych. Jestem z wykształcenia polonistą i muzykiem i nigdy polityka mnie nie interesowała. Sądziłem nawet, że pomysł lokalnego pisma społeczno-kulturalnego "kupi" Bolesławiecki Ośrodek Kultury, bo TMB na dłuższą metę nie miało ani finansowych, ani bazowych możliwości. W innych miastach właśnie Ośrodki Kultury skupiają ludzi piszących, rysujących i fotografujących i przy ich pomocy wydają swoje pisma. Wkrótce po zaakceptowaniu przez Czytelników nowego pisma bolesławieckiego Towarzystwo zwróciło się do władz miasta z prośbą o dotowanie przedsięwzięcia, a więc o faktyczne przejęcie pisma. Niestety, władze miasta całą swoją uwagę i środki finansowe skierowały na samorządową telewizję lokalną zaś niektórzy radni zanegowali pismo tylko dlatego, że u dwóch bodajże osób z zespołu redakcyjnego dopatrzyli się przeszłości o czerwonym zabarwieniu. Uprzedzenie, zawiść czy może zaślepienie, zacietrzewienie polityczne pozostały u niektórych ludzi jeszcze do dziś, mimo, że do "Głosu Bolesławca" mogą pisać i piszą wszyscy: duchowni, apolityczna młodzież szkolna, historycy, ludzie sztuki, wojskowi-słowem ludzie różnych przekonań i zapatrywań. Wracając jednak do pierwszych miesięcy: naprawdę nie było pieniędzy na papier i druk. Artykuły pisaliśmy (i praktyka ta pozostała) nieodpłatnie. Rysownicy dostarczali nieodpłatnie rysunki, fotograficy zdjęcia. Ksiądz Zdzisław Lec, na przykład nie tylko dostarcza ciekawe artykuły dotyczące kościołów w Bolesławcu, ale i przysyła, co jakiś czas pieniądze dla utrzymania pisma. Fakt, że "Głos Bolesławca" mógł ukazywać się przez tak długi okres można zawdzięczać głównie przekonanym do swojego pisma Czytelnikom. Pierwszy numer "Głosu" wydany został ze składek członkowskich TMB, ale już następne wydania sponsorowali sami Czytelnicy. Pytam się oponentów: czy można nie uszanować zarówno tych, co bezinteresownie redagują pismo, jak i tych, co w przekonaniu o potrzebie istnienia takiego pisma, przekazują środki na jego utrzymanie? Czytelnicy "Głosu" nie tylko zresztą łożyli na wydawanie pisma. Ze składek i zbiórek zakupiony został dla szpitala sprzęt medyczny dużej wartości, a wkrótce – również dzięki kontynuowaniu akcji patronowanej przez "Głos Bolesławca" szpital otrzyma sprzęt jeszcze większej wartości w postaci laparoskopu. Czytelnicy pamiętają również inne akcje inicjowane przez "Głos". Wszystko to motywuje potrzebę utrzymania pisma, zwłaszcza, że powiększył on zasięg swojego oddziaływania do nowych gmin. Moim zdaniem, ukazywanie się w mieści nawet kilku pism (gazet), przy równoczesnym funkcjonowaniu telewizji lokalnej jest rzeczą normalną i wskazaną.
"Głos Bolesławca"- jako miesięcznik powinien koncentrować swoją uwagę głównie na historii, kulturze i kronice miasta. Życzę mu, aby służył miastu tak poczciwie przez następne lata, jak czynił to dotychczas. I żeby wreszcie został doceniony przez ludzi rządzących tym miastem, zwłaszcza odpowiedzialnym za kulturę.

Reklama