Sprawę zgłosiła nam czytelniczka z ul. Kilińskiego w Bolesławcu.
– Zadzwonił mężczyzna do drzwi. Dał mi do ręki opłatek. Cały zapakowany, ale bez życzeń, które zazwyczaj dołączają proboszczowie. Jak go zapytałam, czy jest z rady parafialnej, to odpowiedział że tak. Zadzwonił do jednej sąsiadki, do drugiej, obie dały pieniądze. Zabrał kasę, zwinął się i poszedł dalej. Zadzwoniłam do proboszcza i dowiedziałam się, że jeszcze nie roznoszą, że to fałszywi ludzie – skarży się nasza czytelniczka.
– Zaraz okaże się, że poświęconych opłatków ludzie już nie kupią i nie będą chcieli, bo będą mieli te – dodaje bolesławianka.
Co sądzicie o sprzedawcach opłatków? Mają do tego prawo? Czy tylko księża i kościół powinni je sprzedawać?