Jest czas demokracji, której do tej pory nie znaliśmy. Ten upragniony system polityczny przyniósł nam nieoczekiwane (niespodziewane?) rozwiązania społeczno-ekonomiczne: wszak wszystko powinno być "samowystarczalne" i samofinansujące się.Co znaczą te słowa? Dla każdego mają one takie znaczenie, jakie są jego nastroje i emocje. A że nie najlepsze nastroje społeczne rodzą emocje agresywne, stąd nasza demokracja stała się swoistą "wolnoamerykanką".Na zwróconą młodzieńcowi uwagę, z powodu niewłaściwego zachowania, można usłyszeć, poza wieloma inwektywami, filozoficzną wypowiedź o "demokracji i samowystarczalności"Jesteśmy jako kraj na rozdrożu. Brak stabilności i gwarancji spokoju ekonomicznego budzi niepokój o własny byt, a prywatne przetrwanie. Trudno mieć żal do kogokol wiek, że przysłowiowo "grabi do siebie". Niemniej należy pamiętać, że nawet w buszu przetrwają osobniki nie tylko silniejsze, ale również inteligentniejsze. Należy również przypomnieć, że Polska, mimo że zmazana z mapy Europy, przetrwała i jest – dzięki kulturze. Kultura jest bowiem wyznacznikiem istnienia każdego narodu.Oczywiście, że nie śmiałabym w tym ogólnym określeniu umieszczać instytucji kulturalnych, ale... W cywilizowanym świecie wszystko jest "zinstytucjonalizowane", łącznie z czymś tak nieuchwytnym, jak sztuka. Teatry, galerie, wydawnictwa itd. itp. to instytucje, w których tworzy się i upowrzechnia sztukę i kulturę.Można zadać sobie pytanie, czy gdy nie ma co włożyć do garnka, to myśli się o kulturze. Otóż to chyba niezupełnie tak. Bo prawdziwa bieda nie jest zjawiskiem aż tak powszechnym, żeby mówić o całym społeczeństwie. To po pierwsze. Po drugie – nie zawsze chodzi o poważne wydatki na kulturę poszczególnych obywatali. I po następne: zalew pseudokultury obcej grozi zniszczeniem naszych "kulturowych korzeni", naszej tożsamości. Tak oburzaliśmy się na socjalistyczne festiwale, a teraz dobrowolnie organizujemy sobie taśmotekę video z filmami typu "Rambo". Pozwalamy zagłuszać się jednostajnym szumem muzycznym z MTV. A możliwość po siadania pistoletu, jak w Ameryce, jest widocznym znakiem demokracji.Wróćmy jednak do kultury, do jej instytucji i do przysłowiowego garnka. Nie instytucje upowszechniania są winne, że garnek nie do końca jest wypełniony. O tym chyba nikogo nie trzeba przekonywać. Pragnę jednak przekonać, że po ich likwidacji garnek się nie napełni. Nie poprawiłoby bowiem kondycji finansowej miasta zlikwidowanie np. BOK-u czy Muzeum. Bo to i zwolnionym ludziom trzeba by było płacić zasiłki, opłacać utrzymanie budynków itp. Doprowadzić do samofinansowania się też nie można, ponieważ wiązałoby się to z podwyższaniem cen usług tak znacznym, że nikogo nie byłoby stać nawet na przekroczenie progów placówek kultury. Maksymalnie obniżyć dotację (BOK też wypracowuje część dochodów) jest równoznaczne z likwidacją celu istnienia takiej instytucji.W 50 tysięcznym mieście jedno kino i jedyna instytucja dająca możliwość bezpośredniego kontaktu z wszystkimi rodzajami sztuki (często również bezpłatnie), to chyba nie nazbyt wiele. BOK jako firma pewnie przetrwa te ciężkie dla kraju czasy z powyższych względów. Należy jednak zastanowić się nad kwestią "jak?". Jeśli jego celem ma być szerokie upowszechnianie kultury, to nie może się ograniczyć do imprez przynoszących dochody.Przekazać część pieniędzy z funduszu na kulturę dla szkół, to obciążyć również je obowiązkami, do których nie są powołane i przygotowane. Może to być chyba tylko rozmienianiem na drobne i tak niewielkich zasobów. A i cel zaprzepaszczony, bowiem ograniczy się zasięg oddziaływań do uczniów.Nasza społeczna mądrość dyktuje optymalne rozwiązanie: lepiej podtrzymać upadające niż mozolić się z budowaniem od podstaw. Tym bardziej, że (bez megalomanii) kultury bolesławieckiej nie można uznać za podupadłą. Ona, jak przed laty, żyje, trwa, asymiluje zmiany i nowości. Sądzę, że szkoda byłoby zaprzepaścić ten widoczny na mapie kulturalnej kraju znak, brakiem życzliwości i superpartykularnym myśleniem. Myślę również, iż zgoda buduje..., a "muzyka (czyt. kultura) łagodzi obyczaje", pozwoli znaleźć nam wszystkim tę właściwą drogę. Czego sobie i Państwu życzę.P.S.: Najbliższą ważną okazją do wspólnego spotkania z kulturą, poza drobniejszymi imprezami będzie "Wiosna Bo lesławiecka" – w ostatnie dwa dni maja. W tym roku przewidujemy inną, niż dotąd formę: z teatrami ulicznymi, korowodem masek, latawcami – w Polsce nieznanymi, i innymi imprezami będącymi przejawem sztuki dla wszystkich. Spotkamy się zatem, mam nadzieję, wszyscy: duzi i mali, biedni i bogaci, na święcie radości i gremialnego obcowania ze sztuką.Do zobaczenia!
Kultura na rozdrożu
Reklama
Reklama
Reklama