Granica niezgody. Konflikt polsko-czechosłowacki

Granica niezgody. Konflikt polsko-czechosłowacki
fot. Paweł Skiersinis Spory terytorialne w naszej historii bywały dość częste. Szczególnie w okresie międzywojennym, po odzyskaniu niepodległości, konflikty graniczne dały nam się we znaki. Bardzo ostry spór toczył się z naszym południowym sąsiadem – Czechosłowacją. O Śląsk Cieszyński i Zaolzie oraz północne skrawki Spiszu i Orawy.
istotne.pl 183 historia, wojna, paweł skiersinis, dolny śląsk

Reklama

Konflikt o granicę z Czechosłowacją powrócił w końcowej fazie II wojny światowej. Znany jest on przede wszystkim jako spór o Zaolzie. Równie interesująca jest historia roszczeń terytorialnych względem Dolnego Śląska. Postaram się dziś skupić tylko i wyłącznie na tym wątku. Kwestia ta jest bardzo złożona. W jej rozstrzygnięcie po obu stronach zaangażowane były służby dyplomatyczne obu krajów.

Na początek trzeba jasno zaznaczyć, że mamy tu do czynienia z konfliktem polsko-czechosłowackim, a nie, jak często można spotkać, polsko-czeskim. Zarówno w okresie międzywojnia, jak i po 1945 r. istnieje państwo czechosłowackie. Nie tylko Czesi są zainteresowani spornym terytorium. Na Spiszu i Orawie wiosną 1945 roku działa słowacka administracja. Jest ona tolerowana przez Armię Czerwoną. Funkcjonuje tam również słowacka milicja, której wycofania żądał Rząd Tymczasowy RP. Nadmienię jedynie, że terytorium Orawy i niewielki obszar Spiszu został zajęty przez Polskę siłą w październiku 1938 r. Działanie to było konsekwencją „pokoju za wszelką cenę”, który podpisano w Monachium 30 września 1938 r. Na jego mocy Czechosłowacja musiała zrzec się ziem niemieckosudeckich na rzecz III Rzeszy. Polska wykorzystała trudną sytuację Pragi. Niestety, takie działanie przyniosło Polsce „czarny piar”. W Europie Zachodniej odebranie siłowe Zaolzia oraz Spiszu i Orawy zostało potraktowane jako przyczynienie się do powolnej aneksji całej Czechosłowacji. Oczywiście, opinia publiczna była wybiórcza. Zapomniała że to mocarstwa zachodnie (Wielka Brytania, Francja, Włochy) zdecydowały o przekazaniu terytorium suwerennego państwa, jakim był nasz południowy sąsiad.

Z kolei we wrześniu 1939 roku wojska słowackie wkroczyły na Spisz i Orawę i ponownie zajęły ten teren.

W 1945 roku istotną kwestią była przynależność Zaolzia. Pod tą potoczną nazwą kryje się dokładnie zachodnia część górnośląskiego Księstwa Cieszyńskiego ze stolicą w Cieszynie. Księstwo funkcjonowało do roku 1918 i wchodziło wówczas w skład monarchii Austro-Węgierskiej. Polskie panowanie w księstwie zakończyło się w 1653 roku, kiedy to wygasła lokalna linia Piastów.

Jak widzimy, Polska jak najbardziej miało prawo żądać przynależności tego terytorium. Pod koniec II wojny światowej dyskusja o Spisz i Orawę była już drugorzędna. Czechosłowackie władze zrezygnowały nawet z walki o ten obszar. Uznały, że oddanie Orawy i Spiszu umocni je w dyplomatycznej walce o Zaolzie i poniemiecki Dolny Śląsk. Czechosłowacki minister informacji Václav Kopecký żądał od swojego rządu zaangażowania się w uzyskanie Kotliny Kłodzkiej, rejonu raciborskiego, głubczyckiego. Argumentował to tym, że Polska uzyska znaczne niemieckie obszary.

O krok dalej posuwała się Czeska Śląska Rada Narodowa. W jej ocenie do Czechosłowacji powinny zostać przyłączone także Legnickie, południowa część Wrocławskiego, Świdnickiego oraz następujące miasta: Nysa, Kłodzko, Opole, Gliwice, Rybnik i Pszczyna. [Zob. W. Rojek, Kształtowanie się polsko-czechosłowackiej granicy państwowej w 1945 r., s. 439].

Władze czechosłowackie oficjalnie zwróciły się do Moskwy z prośbą o umożliwienie lokalnej administracji wykonywania swoich obowiązków. Odpowiednie rozkazy miały zostać przekazane dowódcy Armii Czerwonej na tym terytorium. Czesi również powiadomili Waszyngton o planach zajęcia Kotliny Kłodzkiej. Równocześnie władze Czechosłowacji zaakcentowały gotowość porozumienia się z Polską i uszanowania międzynarodowych rozstrzygnięć, jakie miały zapaść na konferencji pokojowej. Jak pisze Marek K. Kamiński:

[…] strona czechosłowacka pragnęła widocznie wywołać u mocarstw anglosaskich wrażenie, że byłaby kontrahentem solidniejszym niż Polska, posługująca się metodą faktów dokonanych. [Ibidem].

Dla strony czechosłowackiej „problem graniczny” nie istniał. Przedstawiciele Czechosłowacji bardzo umiejętnie rozgrywali na arenie międzynarodowej sprawę przynależności szerokiego pasa Dolnego Śląska. Należy dodać, że owszem, Ziemia Kłodzka do roku 1742 należała do Korony Czeskiej, ta z kolei wchodziła w skład monarchii Habsburgów. Ten stan rzeczy uległ zmianie, gdy cesarzowa Maria Teresa w wyniku I wojny śląskiej utraciła niemal cały Dolny Śląsk i Ziemię Kłodzką na rzecz Prus. Taki stan rzeczy trwał do roku 1945. Ponadto należy pamiętać, że obecna granica polsko-czeska pokrywa się z przedwojenną granicą między Czechosłowacją a Niemcami.

Niezmiernie ciekawa jest postawa Tomáša Masaryka – pierwszego czechosłowackiego prezydenta. Jest on uznawany za jednego z ojców wspólnego państwa Czechów i Słowaków. Uważał on, że powstałe niepodległe państwo polskie jest już historycznym przeżytkiem. Według niego konflikty wewnętrzne miały nie pozwolić Rzeczypospolitej na zbudowanie sprawnego państwa, które końcu miało ulec silnym sąsiadom. Taki stan rzeczy, według prezydenta, byłby doskonałą nauczką dla szowinistycznych Polaków.

Czy jednak konflikt polsko-czechosłowacki był na tyle poważny, że groził wojną? Część historyków i publicystów odrzuca tę tezę. Zatem przyjrzyjmy się sytuacji na Dolnym Śląsku w tamtym czasie.

Granica na obszarze Dolnego Śląska nie była jeszcze ostatecznie potwierdzona. Konferencja pokojowa Wielkiej Trójki w Poczdamie odbyła się dopiero w lipcu 1945 roku. Na Dolny Śląsk bez problemu przedostawały się czechosłowackie jednostki, zarówno wojskowe, jak i milicyjne. Zapuszczały się one 10–12 kilometrów w głąb polskiego obszaru. Docierały m.in. do Raciborza. W rejonie Świeradowa również dochodziło do takich sytuacji. Czesi rościli sobie pretensje m.in. o Stóg Izerski i rejon Świeradowa.

10 czerwca 1945 r. czechosłowackie wojsko pojawiło się w Chałupkach. Czechosłowacka milicja zajęła Lewin Kłodzki, a Czesi stali już na przedmieściach Raciborza. W tym momencie już kilkanaście miejscowości Ziemi Kłodzkiej było w rękach naszych południowych sąsiadów. Ich głównym celem były Racibórz, Kłodzko i Głubczyce. Premier Edward Osóbka-Morawski otrzymał 9 czerwca od Czechów notę dyplomatyczną o zamiarze zajęcia Kłodzka. Premier polskiego rządu nie miał już czasu na dyplomatyczne procedury. Polskie wojsko również zostało postawione w stan najwyższej gotowości. Czesi, zajmując Chałupki, wyrzucają wszystkich Polaków z miasteczka.

Następnie 22 czerwca 1945 roku Polacy konfiskują w mieście wszystkie czechosłowackie flagi. 16 czerwca polska armia koncentruje ok. 1 000 żołnierzy w rejonie Cieszyna. Polacy są gotowi do wkroczenia na Zaolzie. Ostatecznie jednak Czesi nie zajmują Kłodzka, Raciborza oraz Głubczyc, a Polacy nie wkraczają za Olzę. Powodem jest ostra reakcja Sowietów.

Przyczyną tak odważnych działań Czechów mogła być radziecka mapa z błędnie naniesioną granicą na linii Krzyżanowice–Odra–Olza. Mapę sporządził podpułkownik Jepifanow, oficer 4 Frontu Ukraińskiego Armii Czerwonej. Ponadto Sowieci wydali zgodę na wkroczenie w rejon Raciborza. Możliwe, że ten błąd zachęcił czechosłowackie wojsko do szybkiej interwencji. Z drugiej strony, żadna prowizoryczna mapa Czechom nie była wcale potrzebna. Już wcześniej wysuwali żądania co do rejonu Legnicy, Wałbrzycha, Jeleniej Góry, Świeradowa, Świdnicy i części południowej Wrocławskiego. Pojawiały się także głosy o przyznaniu Czechosłowacji Górnych Łużyc. Tak duże roszczenia terytorialne strona czechosłowacka argumentowała tym, że Polska otrzymała znaczną rekompensatę za utracone Kresy, a Czechosłowacja powinna znaleźć się w granicach przed monachijskich (Układ w Monachium z 1938 roku). Dodatkowo powinny jej przypaść tereny państw nieprzyjacielskich (Niemiec).

Przepychanki nie ominęły także Śnieżki, która była strategicznym celem w Karkonoszach. To na niej realizowano komunikację radiową. Szczyt został zdobyty przez Czechów 17 maja. Od tego momentu na szczycie pojawiła się czechosłowacka flaga oraz napisy w języku czeskim. Stacja meteorologiczna rozpoczęła wysyłanie raportów pogodowych do Pragi. W czerwcu 1945 roku pojawiło się na Śnieżce polskie wojsko. Został zorganizowany polski posterunek, a czechosłowacka flaga została zdjęta. We wrześniu obserwatorium meteorologiczne objęli Polacy.

W dniach 16–25 lipca 1946 roku w Pradze odbyły się rokowania. Polscy rzeczoznawcy przedstawili propozycję wymiany z Czechosłowacją spornych terenów. Wszystkie propozycje zostały przez stronę czechosłowacką odrzucone [zob. http://mirsk.eu/goraca-granica/].

Pod naciskiem Stalina 10 marca 1947 roku Czesi podpisali układ o przyjaźni z Polską. Kwestia granicy uregulowana została dopiero 13 czerwca 1958 roku. Porozumienie obejmowało:

  • pozostawienie granicy polsko-czechosłowackiej na Śląsku Cieszyńskim z roku 1920
  • na Spiszu i Orawie z roku 1924
  • dolnośląski odcinek granicy miał przebiegać tak jak granica czechosłowacko-niemiecka z 1938 r., z Kotliną Kłodzką po polskiej stronie
  • korektę granicy z 1958 r. (oddanie Czechosłowacji osady Tkacze).

Polsko-czechosłowacki konflikt graniczny był sporem bardzo poważnym. Zaszkodził on znacząco stosunkom obu krajów. Faktycznie żadna ze stron nie uzyskała więcej niż to, co pierwotnie zagwarantowała strona sowiecka. Czesi nie otrzymali żadnych dodatkowych terenów na Dolnym Śląsku, a Polacy zachowali status quo na Zaolziu. Nie udało się polskim władzom odzyskać Spiszu i Orawy.

Czy taka granica jest sprawiedliwa? Trudno jednoznacznie odpowiedzieć. Na pewno sprawiedliwym rozwiązaniem jest zachowanie dawnej granicy czechosłowacko-niemieckiej z roku 1938. Oczywiste jest także to, że Dolny Śląsk jest naturalną rekompensatą za utracone terytorium na wschodzie. O tej rekompensacie wspominał jeszcze w czasie wojny Roosevelt w rozmowie z gen. Sikorskim.

Z całą pewnością spór ten nie rozwinął się dzięki interwencji Związku Radzieckiego, który nie mógł dopuścić do nawet najmniejszych zbrojnych akcji pomiędzy „bratnimi narodami”. Było to politycznie niepoprawne.

Paweł Skiersinis


Paweł SkiersinisPaweł Skiersinisfot. archiwum autora

Autor jest blogerem, pasjonatem historii, a szczególnie dziejów Dolnego Śląska i Polski. Dlaczego Dolny Śląsk? Jak sam mówi: – A czemu nie? Najciekawsza jest historia wokół nas, dotycząca nas samych i naszych przodków.

I dodaje: – Staram się przedstawiać historię z innej strony, w sposób ciekawy, nie typowo książkowy, pełen suchych dat i faktów. Prezentowane przeze mnie artykuły dotyczą faktów, których nie znajdziemy w podręcznikach i znanych publikacjach. Losy Dolnego Śląska są niewątpliwe ciekawe i pasjonujące, warto zatem czasem poświęcić im choć krótką chwilę.

Więcej na blogu Pawła Skiersinisa.

Reklama