Z dziejów miasta. Prezydent usa w bolesławcu i o bolesławcu

Logo gazety „Głos Bolesławca”
fot. Głos Bolesławca Wpis archiwalny – Głos Bolesławca.
istotne.pl 3977 bolesławiec

Reklama

Na wstępie zaznaczę, że nie chodzi tu o obecnego prezydenta Clintona, ale o Johna Qwincy Adamsa, który w 1797 r. był ambasadorem USA w Prusach. W latach 1809-1814 ambasadorem w Rosji, w 1815-1817 ambasadorem w Wielkiej Brytanii. Jego kariera dyplomatyczna została uwieńczona wyborem na prezydenta Stanów Zjednoczonych w kadencji 1825-1829. Będąc ambasadorem w Berlinie 17.VII.1800 r. rozpoczął 7-mio tygodniową podróż turystyczną na Śląsk, jadąc przez Frankfurt, Krosno Odrzańskie, Zieloną Górę, Kożuchów, Szprotawę, Bolesławiec, Lwówek do Jeleniej Góry i Karkonoszy. Zwiedził wiele miast Śląskich spisując swoje wrażenia w formie listów do swojego brata Tomasza.
Listy te zawierają wiele ciekawych obserwacji Adamsa o życiu okolicznych miast, w tym i Bolesławca.
List pisany 27 lipca 1800 r. "..."Głównym rękodziełem Bolesławca jest garncarstwo, głównie wyrób brązowych garnków do kawy, jakich wiele widziałeś w Zajazdach w Berlinie i Elektoracie. Garncarzy jest w Bolesławcu dziewięciu, każdy zatrudnia sześciu do ośmiu robotników. Widzieliśmy ich w trakcie wyrabiania wielkich garnków, w których zwykle przechowują masło. Z sześcianu gliny, grubego mniej więcej na stopę, robią w ciągu pięciu minut garnek, modelując go jedynie ręką, podczas gdy obraca się na rodzaju koła ustawionego przed nim. Długo nie mogliśmy się przyglądać, bo pracują w tym samym pomieszczeniu, gdzie nagrzewane są piece do wypalania wyrobów i gorąco było nie do wytrzymania. Na podwórku warsztatu stoi olbrzymi garnek, wykonany około pół wieku temu o pojemności około pięćdziesięciu buszli. Mierzy mniej więcej dwanaście stóp wysokości, jest wypukły jak beczka, przechowują go w specjalnym pomieszczeniu..." " Jest to więc nieliczny zachowany zapis o słynnym garncu z 1753 r. Johana Gothlieba Joppe. (ŻB) "Największą ciekawostkę Bolesławca stanowią jednak dwaj geniusze mechaniki Jakub i Huetting, stolarz i tkacz -najbliżsi sąsiedzi. Pierwszy zbudował maszynę, w której za pomocą zegarowego systemu poruszają się sześciocalowej wysokości kukiełki przedstawiające obrazy z Męki Pańskiej. Chrystus jest pokazany podczas modlitwy w Ogrójcu z trzema śpiącymi apostołami. W ostatniej scenie Chrystus leży w grobie strzeżonym przez dwóch żołnierzy rzymskich. Pośrednie sceny przedstawiają zdradę Judasza, przesłuchanie Jezusa przez Kajfasza, rozmowę Piłata z Żydami i zaparcie się Piotra, biczowanie i ukrzyżowanie. Temu wszystkiemu towarzyszy żałobna muzyka..." Adams wspomina, że ta ruchoma szopka zrobiła na nim wielkie wrażenie.
Bolesławiec miał więc, podobnie jak Wambierzyce czy Bardo Śląskie, swoją atrakcję w postaci ruchomej szopki, ale ślad po niej zaginął. W dalszym ciągu pisze Adams "Tkacz Huetting z podobnym lub nawet większym talentem do mechaniki, wykorzystał go inaczej. "...Ściany jego domu pokryte są mapami przedstawiającymi bieg Odry z miastami i wioskami, przez które przepływa. Tu góry Szwajcarii, tam góry Śląska, po których wędrował. W jednym pokoju stoją dwa ogromne stoły, jeden na drugim, na którym ułożył wszystkie miasta i ważniejsze miejscowości Niemiec, na drugim całej Europy. Są one umieszczone zgodnie ze swoim położeniem geograficznym... " W drugim pokoju Huetting umieścił ogromną machinę pokazującą kopernikowski system wszechświata. Jest tak zrobiona, że cały firmament gwiazd stałych obraca się dookoła naszego systemu słonecznego raz na dwadzieścia cztery godziny i w ten sposób pokazuje zawsze dokładnie gwiazdy w położeniu, w jakim są w stosunku do ziemi. Wewnątrz umieścił wszystkie planety należące do naszego systemu z ich kilku satelitami oraz wszystkie komety, które były obserwowane w ostatnich trzech wiekach. W trzecim pokoju ma inną machinę, która pokazuje różne fazy księżyca, a także fazy satelitów Jowisza, pozorny ruch słońca naokoło ziemi i prawdziwy ruch ziemi dookoła słońca." Mamy więc tu informację u Adamsa, że w Bolesławcu istniało oryginalne prywatne obserwatorium astronomiczne, które niestety nie zachowało się do dziś.
Adams nie podaje nazwy ulicy i budynku, w którym się mieściło. Może byłyby po nim jeszcze jakieś ślady.
"Przed opuszczeniem miasta warto Cię poinformować, że jest to miejsce urodzin Opitza. Chociaż żył on mniej niż sto lat temu jest uważany za ojca niemieckiej poezji. Nazywają go łabędziem Bobru tak jak Anglicy Szekspira łabędziem Avonu...:"
Z tych wybranych fragmentów listów Adamsa dowiedzieliśmy się wielu ciekawych rzeczy o mieście i ludziach z początku XIX w. Informacje te zaczerpnąłem z książki "Listy o Śląsku" wydanej przez Uniwersytet Wrocławski w 1992 r, którą polecam naszym czytelnikom na wakacyjną lekturę.

Reklama