Ciepło o "Łagodnej"

Logo gazety „Głos Bolesławca”
fot. Głos Bolesławca Wpis archiwalny – Głos Bolesławca.
istotne.pl 3977 bolesławiec

Reklama

W grudniowy wieczór (ubiegłego roku) mimo porywistego wiatru i deszczu, wybrałem się do bolesławieckiego "STAREGO TEATRU" na monodram wg "Łagodnej" Fiodora Dostojewskiego. Zanim jeszcze spektakl się rozpoczął, wiadomo już było, iż przedstawienie Ewy Zbroi (reżyseria) i Katarzyny Matli (scenariusz i wykonanie) jest wydarzeniem – kulturalnym i towarzyskim, bowiem mimo wyjątkowo podlej aury sala została zapełniona To sukces. Czy jednak tylko posusze lokalnej oferty kulturalnej zawdzięcza przedstawienie swój sukces? Twierdzę, że nie.Próba przeniesienia na scenę "Łagodnej" nie jest zadaniem łatwym. "Trudny" jest i Dostojewski, i forma monodramu. Mimo to pomysł adaptacyjny i jego realizację należy uznać za udaną. Monologującego lichwiarza zastępuje w spektaklu kilka słów. Postać służącej odtwarzana przez Katarzynę Matlę jest prawdziwa. Jej monolog przekazuje treści fabularne, wytwarza nastrój, wyznacza puenty refleksyjne. Gra aktorki ukazująca cierpienie Łukierii jest stonowana, technika aktorska oszczędna. Działania postaci ograniczono do zajęć, które rzeczywiście wykonywać można prawie bezwiednie, nawet w stanie silnego wzburzenia. Dlatego tak sugestywnie i psychologicznie uzasadnione są sceny ubierania się Łukierii (udany efekt "rozciągniętego" w czasie sznurowania trzewików) czy szycia, którym postać się zajmuje. Właśnie umiar w wykorzystywaniu elementów tworzywa teatru (począwszy od gry aktorskiej, poprzez oszczędność słów scenariusza, po ascetyczną scenografię) cechuje ten spektakl. Stanowi przemyślany i konsekwentnie realizowany zabieg reżyserski -adekwatny dla monogramu. Twórczynie "Łagodnej" przypominają, że tylko w teatrze aktor bywa jednocześnie twórcą, narzędziem, tworzywem i dziełem!Piszę ten tekst kilka tygodni po premierze "Łagodnej", gdyż dowiedziałem się że Ewa Zbroja (związana z pracownią teatralną Młodzieżowego Domu Kultury w Bolesławcu) pracuje nad kolejnym przedstawieniem. Ja – "jako bolesławianin" i polonista – podpisuję się pod tym pomysłem.Jakże mylił się – w tym przypadku – Dostojewski pisząc: "Kobietom brak oryginalności, to jest aksjomat".

Reklama