Ceramika i grafika w bołesławieckim muzeum

Logo gazety „Głos Bolesławca”
fot. Głos Bolesławca Wpis archiwalny – Głos Bolesławca.
istotne.pl 3977 bolesławiec

Reklama

Niewielka sala wystawowa bolesławieckiego MUZEUM CERAMIKI prezentuje z reguły prace wielkich artystów o znanych nazwiskach. Tak też byo w czerwcu: swoje dzieła prezentował tu dobry duet twórczy: CZESŁAW WIĘCEK i BRONISŁAW WOLANIN. Obydwaj nie potrzebuję reklamy, zasługują jednak na systematyczną kronikarską notkę o rozkwicie talentu i koneserstwie wyrafinowanej klasy.
Pan Bronisław pozostaje wierny ceramice, którą poznał i pokochał jako dziedzinę sztuki przed wieloma laty. To już prawdziwy mistrz-czarodziej, artysta o benedyktyńskiej, ciągle zadziwiający nowymi pomysłami i obfitością wartościowego warsztatowo dorobku. Można już pisać o ceramicznej "szkole Wolanina": w każdym dziele odciska swoje autorskie piętno, jest łatwo "rozpoznawalny", zmusza do refleksji i estetycznego zachwytu. I cóż dziwnego, że każda wystawa kończy się sukcesem, a liczne konkursy obsypały laureata dyplomami, nagrodami, medalami i pucharami. Wystarczy zajrzeć do pięknie wydanego przez "Cepelię" katalogu, żeby chylić czoło przed wielkim dorobkiem twórczym, niezależnie od uznania i podziwu dla prezentowanych tutaj dzieł. Misterne ceramiczne obrazy, proste w kompozycji – wywołują niezwykle poetyckie skojarzenia, odwołują się do świata realnego i ludzkiej podświadomości, urzekają urodą, zniewalają emanującym z nich pięknem.
Chciałoby się zawołać głosem poety J. Twardowskiego: "Spieszmy się kochać ludzi, tak szybko odchodzą..." – w skojarzeniu z kruchymi artystycznymi cackami.
CZESŁAW WIĘCEK eksponuje tym razem swoje kolorowe grafiki. Wielobarwne kompozycje plastyczne zaskakują odwagą skojarzeń, faerią barw, mistrzostwem realizacyjnym, bogatą symboliką wnętrza ludzkiej duszy, w której tak wiele gra, tak dużo się dzieje, tyle przemija... To sztuka trudna, wyrafinowana, zmuszająca do myślenia, odwołująca się do doświadczenia, intelektu, ale też i czystych doznań estetycznych. Nie pozostawia nikogo obojętnym.
A teraz kolejna niespodzianka: lipcowa ekspozycja niemieckich cynowych figurek przemawiających językiem historii.

Reklama