Do listu otwartego rzemieślników. Odpowiedz na komentarz prezydenta miasta

Logo gazety „Głos Bolesławca”
fot. Głos Bolesławca Wpis archiwalny – Głos Bolesławca.
istotne.pl 3977 bolesławiec

Reklama

Wprawdzie nasz list otwarty nie był adresowany do Prezydenta Miasta, ale korzystamy z prasowego prawa repliki w celu uzupełnień merytorycznych dotyczących poruszonych kwestii. Z przykrością musimy stwierdzić, że drukowane obszerne "wyjaśnienia" niewiele wnoszą do meritum sprawy, jeśli odrzucić próbę pouczania nas z pozycji "nieomylnej, wszystko wiedzącej najlepiej władzy".
Własne racje wyłożyliśmy dość klarownie, stąd dziwi nas zastanawianie się i szukanie ukrytych podtekstów w liście otwartym. Sytuacja lokalnego – i nie tylko – rzemiosła jest wręcz dramatyczna, stąd próba apelu o racjonalizację działań w rodzimym środowisku.
Szczegółowe wyjaśnienia i dane liczbowe to tylko część prawdy, sugestywnie i barwnie opisanej przez gospodarza Bolesławca. Prawdy nie pozbawionej zresztą błędów merytorycznych, bo np. wykonawca przy zarobku 1 mld. zł dałby wkład do budżetu państwa w kwocie 35 – proc. podatku, a więc 350 mln. zł, z czego Urząd Wojewódzki zapewne przekazałby miastu jakąś sumę w ramach dotacji, nie licząc podatku od wynagrodzeń, chociaż nie jest to kwota zbyt znacząca, bo wykonawca z Lubina zatrudnił tylko 3 mieszkańców Bolesławca na zasadzie umowy – zlecenia na okres 4 miesięcy. Rodzi się przy tym kolejna wątpliwość: czy w ramach przetargu na układanie kostki chodnikowej (skąd powierzchnia 6 tys. m , kiedy podobno rezerwowano środki budżetowe na mniejszą o połowę?) – rzeczywiście nie było ofert konkurencyjnych ?
Dlaczego w przetargu uczestniczyły firmy spoza Bolesławca, a nie miejscowe (zwycięski oferent z Lubina nie ma nawet własnego telefonu, korzysta z aparatów towarzyskich), dlaczego nie było publicznych ofert w prasie lokalnej? Jeden z miejscowych rzemieślników dowiedział się o tym po fakcie, a chciał położyć kostkę dużo taniej, zresztą wykonywał już tego rodzaju prace w mieście bez najmniejszych jakościowych zastrzeżeń. Wątpliwości budzi też "usprzętowienie" obcej firmy, bo faktycznie prace wykonywano ręcznie, co bez wątpienia podniosło koszty inwestycji. Dodajmy, że podobny sprzęt typu ciągników, wibratorów i raków mają również miejscowi rzemieślnicy. Paradoks tkwi w fakcie, że wykonawca pokazał inną technologię, niż zastosował w praktyce. Ciekawią nas zasady rozliczenia tych prac, rodzaj wykorzystanego cennika i faktyczne koszty. Upieramy się przy opinii, że powinni być w większym stopniu zatrudnieni bolesławieccy bezrobotni, że miasto ma obowiązek dać im szansę aktywności, pracy dla wspólnego dobra. Nie rozszerzamy tematu z braku miejsca w gazecie.
Po 3,5-letniej kadencji władze miasta nawiązały dialog z Cechem Rzemiosł Różnych, a więc u schyłku kadencji rady. Cóż lepiej późno niż wcale. Zaskakuje nas jednak natrętny dykatyzm opinii, pouczanie, dyskredytacja odrębnych sądów. Zachłystywanie się własną gospodarnością i trafnością decyzji ekonomicznych nie przystoi myślącej racjonalnie władzy, bo mamy – niestety – zbyt wiele przykładów nawet w skali makro braku zgodności słów i czynów, czego dowodzą m.in. zawirowania ekonomiczne i polityczne jak Polska długa i szeroka. Nie sądzimy, żeby Bolesławiec był wyjątkową "oazą szczęśliwości", stąd rezerwujemy sobie prawo różnorodnych działań społecznych w ramach nadania rangi działalności samorządowej traktowanej nie werbalnie, a merytorycznie. I o to nie może obrażać się Pan Prezydent Miasta.
Mimo nieprzychylnych słów i gestów rzemiosło nie zraża się, godnie pełniąc służbę społeczeństwu. Jak co roku z własnych składek przekażemy paczki świąteczne wszystkim wychowankom Domu Dziecka. Szkolimy też w warsztatach rzemieślniczych uczniów Szkoły Specjalnej. Nie zostaliśmy przekonani argumentacją Pana Prezydenta, że inni są lepsi. Chcemy zatem wziąć własne sprawy w swoje ręce jako mieszkańcy i współgospodarze Bolesławca, który odbudowaliśmy i budowali przez długie lata. To działanie dla dobra publicznego.
Starszy Cechu
Eugeniusz Stachowski

Reklama