Kopalnia Wacław i jej tragiczna historia

Kopalnia Wacław i jej tragiczna historia
fot. Bundesarchiv/Wikimedia Commons Praca górnika obarczona jest dużym ryzykiem. Niedawne tragiczne wydarzenia z Polkowic czy głośna katastrofa w kopalni Halemba z roku 2006 pociągnęły za sobą wiele ofiar. Przedwojenny Dolny Śląsk również doświadczył takich tragicznych wydarzeń – pisze Paweł Skiersinis.
istotne.pl 183 historia, katastrofa, górnik, kopalnia, paweł skiersinis

Reklama

Górnictwo kojarzy nam się przede wszystkim z obszarem Górnego Śląska. Na Dolnym Śląsku króluje przede wszystkim wydobycie miedzi. Bardzo bogate złoża tego surowca, odkryte pod koniec lat 50., spowodowały powstanie i rozwój zagłębia miedziowego w rejonie Lubina i Polkowic. Nasz region jednak przez długi czas był znany także z wydobycia węgla kamiennego. W dalszym ciągu Dolny Śląsk obfituje w bogate złoża „czarnego złota”. Przed II wojną światową tzw. Dolnośląskie Zagłębie Węglowe skupiało liczne zakłady górnicze będące motorem niemieckiej gospodarki.

Niestety, praca górnika obarczona jest dużym ryzykiem. Niedawne tragiczne wydarzenia z Polkowic czy głośna katastrofa w kopalni Halemba z roku 2006 pociągnęły za sobą wiele ofiar. Przedwojenny Dolny Śląsk również doświadczył takich tragicznych wydarzeń. Latem 1930 roku w jednej z dolnośląskich kopalń zginęło aż 151 osób. Był to najtragiczniejszy wypadek górniczy w nowożytnej historii dolnośląskiego górnictwa.

Cała historia rozegrała się w Kopalni Wenceslaus (Wacław) w Ludwikowicach Kłodzkich. Zacznijmy jednak od początku.

Pierwsze wzmianki dotyczące wydobycia węgla w okolicy Nowej Rudy pochodzą z XV wieku. Nowożytny okres górnictwa na tym terenie zaczyna się w roku 1771, gdy baron von Haugwitz, właściciel górnej części wsi Jugów, uruchomił kopalnię. Następnie zakład nabył Friedrich August von Stillfried. Arystokrata odsprzedał kopalnię w roku 1810 hrabiemu Magnisowi. Dwa lata później stała się ona własnością porucznika von Bonge. Jego rodzina zarządzała kopalnią do roku 1855. W latach 1884–1887 stała się własnością francuskiej grupy kapitałowej. W 1897 r. prawnik dr Gustaw Linnartz odkupił wszystkie udziały.

Na przełomie XIX i XX wieku wybudowano elektrownię o mocy 18 MW. Zasilana była mułem z pobliskiej kopalni. Elektrownia działała do roku 1964.

Co do położenia kopalni, potrzebne jest pewne uściślenie. Otóż kopalnia zlokalizowana była w osadzie Miłków, położonej w Sudetach Środkowych, w okolicach Wzgórz Wyrębińskich. Miłków to dokładnie osada wsi Ludwikowice Kłodzkie. Jej niemiecka nazwa, którą można spotkać na niemieckich pocztówkach, to Mölke.

Kopalnia Wenceslaus (czytaj: wenkslaus) była najbardziej nowoczesną kopalnią Dolnośląskiego Zagłębia Węglowego. W pełni zelektryfikowana, posiadała pas transmisyjny, którym transportowano urobek, oraz własną kolejkę wąskotorową.

W roku 1897 pogłębiono szyb Walter, a już trzy lata później wydobycie węgla wyniosło 185 721 ton rocznie [R. Borzęcki, M. Bodlak, Historia eksploatacji węgla kamiennego w rejonie dawnej kopalni Wacław w Ludwikowicach Kłodzkich na Dolnym Śląsku, s. 157–161].

W Wenceslaus istniały następujące szyby:

  • Kunegunda (po 1945 r. Wacław) – 417 m głębokości
  • Walter (Wanda) – 610 m głębokości
  • Kurt (Ludmiła) – 310 m głębokości
  • Baltazar (szyb wentylacyjny) – 350 m głębokości.

Przełomowym okresem dla kopalni były lata międzywojenne. Niemcy utraciły w większości Górny Śląsk, a węgiel kamienny był wówczas głównym paliwem dla przemysłu. W 1921 roku utworzono firmę Wencesclaus z siedzibą w Ludwikowicach Kłodzkich (niem. Ludwigsdorf). Można powiedzieć, że rozwój zakładu stał się również jego przekleństwem. W roku 1924 wydobycie wyniosło już ponad 629 927 ton. Rok wcześniej kopalnia posiadała największe zatrudnienie w swojej historii – blisko 4600 górników i 250 pracowników administracyjnych. W roku 1929 osiągnięto rekordowe wydobycie – 900 000 ton.

Katastrofą zarówno dla zakładu, jak i całej okolicy był wypadek, który miał miejsce 9 lipca 1930 roku. Około godziny 16:00 w szybie Kurt w Jugowie, na poziomie trzecim, doszło do wyrzutu dwutlenku węgla. To z kolei spowodowało osunięcie się bloku skalnego o długości 35 metrów. Cała ściana wyrobiska zaczęła się osuwać. W sumie obsypało się 3354 ton skał. W wyniku tego tragicznego wydarzenia śmierć pod ziemią poniosło aż 151 górników.

Kopalnia Wacław i jej tragiczna historiaKopalnia Wacław i jej tragiczna historiafot. Bundesarchiv/Wikimedia Commons

Wszystkie ofiary katastrofy pochowano w w osobnej kwaterze na cmentarzu w Jugowie. W uroczystościach pogrzebowych wzięło udział ok. 20 000 osób, w tym przedstawiciele niemieckich władz. Postawiono również dla uczczenia pamięci ofiar kapliczkę. Mogiły górników przetrwały wojenną zawieruchę, ale niestety zostały zlikwidowane w latach 90., co osobiście uważam za bardzo niestosowne działanie ze strony administratora cmentarza.

Rok po tych tragicznych wydarzeniach kopalnia została zamknięta. Ponownie uruchomiono ją w latach 1933–1939. W ostatnim okresie swojej działalności zakład popadł w długi. Zmniejszono wydobycie o 70%, a kryzys gospodarczy przyczynił się do spadku ceny węgla. W latach 40. przedsiębiorstwo Dynamit Nobel A.G. produkowało na terenie kopalni amunicję. Po II wojnie światowej już nigdy nie wznowiono wydobycia węgla.

Kopalnia Wenceslaus była w swoim czasie najnowocześniejszą i najbardziej wydajną kopalnią węgla kamiennego na Dolnym Śląsku. Węgiel w niej wydobywany to tzw. antracyt – odmiana węgla o największej zawartości tego pierwiastka. Taki rodzaj węgla idealnie nadaje się na koks, stosowany jest w metalurgii i do wyrobu elektrod. Niestety, pola górnicze pod Ludwikowicami Kłodzkimi, Miłkowem oraz Jugowem należą do najbardziej zagazowanych w Europie. Kopalnią w 2004 roku była zainteresowana szkocka firma. W 2013 r. z kolei próbne odwierty wykonali Australijczycy. Wielkość złoża w Ludwikowicach szacowana jest na ok. 180 milionów ton.

Paweł Skiersinis


Paweł SkiersinisPaweł Skiersinisfot. archiwum autora

Autor jest blogerem, pasjonatem historii, a szczególnie dziejów Dolnego Śląska i Polski. Dlaczego Dolny Śląsk? Jak sam mówi: – A czemu nie? Najciekawsza jest historia wokół nas, dotycząca nas samych i naszych przodków.

I dodaje: – Staram się przedstawiać historię z innej strony, w sposób ciekawy, nie typowo książkowy, pełen suchych dat i faktów. Prezentowane przeze mnie artykuły dotyczą faktów, których nie znajdziemy w podręcznikach i znanych publikacjach. Losy Dolnego Śląska są niewątpliwe ciekawe i pasjonujące, warto zatem czasem poświęcić im choć krótką chwilę.

Więcej na blogu Pawła Skiersinisa.

Reklama