Z dziejów miasta. Z dziejów oręża polskiego (4). Dal nam przykład bonaparte

Logo gazety „Głos Bolesławca”
fot. Głos Bolesławca Wpis archiwalny – Głos Bolesławca.
istotne.pl 3977 bolesławiec

Reklama

Pod Legnicą pobił jazdę gwardii pruskiej i wziął do niewoli wielu Niemców. Z całym szwadronem dokonywał stale rekonesansów: brał jeńców.
4 czerwca następuje zawieszenie broni. Linia demarkacyjna przebiega od Kamiennej Góry po Odrę na północy. Front zastygł. Koniec marzeń szwoleżerów o marszu ku Wiśle... Mjr D. Chłapowski eskortuje sztab cesarza na rozmowy pokojowe. Tu mówi mu na ucho oficer rosyjski, że Napoleon chce oddać Rosji Księstwo Warszawskie. Polska jest więc pionkiem na szachownicy cesarza Francuzów. To przesądza o tym, że polski oficer szwoleżerów opuści wkrótce Napoleona.
Zawieszenie broni było korzystne dla obu walczących stron: każda z nich przygotowywała się do dalszych działań wojennych. Cesarz Francuzów przeniósł kwaterę główną ze Środy do Drezna, skąd miał bliżej do Paryża. Znów przejeżdża przez Bolesławiec. Cesarzowi udaje się w czasie zawieszenia broni powiększyć stan armii do 400 tysięcy. Wyciągnął z kraju resztki rekrutów. Tylko kawaleria jest nieliczna: po wieloletnich wojnach zabrakło w Europie koni. Przygotowania wojenne objęły też polski pułk szwoleżerów, który czas rozejmu spędził przy cesarzu w Saksonii. Tylko 60 szwoleżerów, pod kapitanem Jankowskim, kwaterowało w Kliczkowie nad Kwisą.
Generał ks. Józef Poniatowski, który utworzył przy Napoleonie Wojsko Polskie, stacjonował w tym czasie w Galicji, gdzie sformował nowe formacje lekkiej jazdy nazwanej krakusami: 1000 pierwszych krakusów to byli krakowiacy, których umundurowanie upodobniało się do stroju krakowskiego. W połowie maja korpus gen. ks. J. Poniatowskiego naciskany przez Austriaków, zgodnie z wolą cesarza Francuzów pomaszerował ku Saksonii, gdzie Napoleon powitał korpus Poniatowskiego bardzo serdecznie. Korpus przedefilował przed wodzem Francuzów, a Napoleon bił brawa na widok krakusów, którzy poruszali się na małych koniach chłopskich.
Z Poniatowskim przybyły pozostałe polskie szwadrony szwoleżerów, też niedobitki po pułku litewskim płk. J. Konopki. Wszyscy szwoleżerowie polscy w sile kilku szwadronów znów byli razem. Radość nie miała granic. Wspominali tych co polegli w różnych zakątkach Europy: w Italii, nad Dunajem, w Hiszpanii i pod Moskwą. Przybył też z Galicji półszwadron jazdy tatarskiej pod rotmistrzem Ułanem, który zasilił pułk szwoleżerów. Pułk składał się z ośmiu szwadronów, czyli około 1700 jezdnych i około 2000 koni, a więc tyle, ile liczył po sformowaniu się w 1807 roku. Spod Moskwy powróciło ich około 4000...
Wiosnę i początki lata cały pułk szwoleżerów spędził w Szwajcarii Saksońskiej. Szwoleżerowie szkolili się, ujeżdżali konie, wypoczywali, pływali stateczkami po Labie, zabawiali się, uwodzili Saksonki.
Połączone wojska pruskie i rosyjskie 10 sierpnia złamały rozejm, który miał trwać do 16 sierpnia. Wódz połączonych armii feldmarszałek pruskie Bluecher o przezwisku "Vorvaerts", czyli 'Naprzód" chciał zaskoczyć wojska francuskie: "tak mu było spieszno do walki" – pisze ówczesny kronikarz. Ale za kilka dni Napoleon sprawi mu pod Lwówkiem tęgie lanie i tylko nagła ofensywa wojsk austriackich w kierunki Saksonii uratowała wojska starego Bluechera od całkowitej klęski. Prusacy sprzymierzeni z Austrią, dotychczasowym sojusznikiem Napoleona, byli w zmowie z wojskami austriackimi.
Na Śląsku Dolnym znów rozgorzała wojna, w której biło się około 1 miliona żołnierzy. Główne siły Napoleona stały w Saksonii. Na Śląsku były słabe siły osłonowe. W rejonie Bolesławca działał rosyjski korpus gen. Osten von Sackena, w rejonie Pogórza Sudeckiego pruski korpus gen. Yorka, od strony Głogowa posuwał się korpus b. marszałka Franq'i Bernadotta, który zdradził cesarza, za pasmem Sudetów stały wojska austriackie feldmarszałka Schwarzenberga, dotychczasowego sprzymierzeńca Francuzów. Nacierały one na kierunku Saksonii.
Przeciwko Austriakom cesarz rzucił korpus gen. ks. J. Poniatowskiego i dywizję gen. H. Dąbrowskiego. Napoleon zaś stanął na czele wojska francuskiego. Przekroczył Nysę Łużycką i uderzył na wojska pruskie i rosyjskie. Uderzył energicznie i zatrzymał ich pochód na linii Nysy Szalonej i Kaczawy, aby potem stanąć na linii Bobru, między Bolesławcem a Lwówkiem. Wojna przybliżała się więc do Bolesławca. Przypatrzmy się wydarzeniom, które nastąpiły w naszym mieście i okolicy. Francuzi, pod gen. Marmontem, którzy zajmowali Bolesławiec w czasie rozejmu, zamienili miasto w twierdzę. Miastu bowiem, z uwagi na jego położenie geograficzne miała przypaść szczególna rola. Rozebrano mury obronne, zbudowano szańce, wycięto znaczną część drzewostanów, ustawiono na stanowiskach ogniowych kilkaset armat (tylko w kierunku Ocic ustawiono około 100 armat). W pracach fortyfikacyjnych wzięło udział około tysiąca saperów i tyluż mieszczan.
W trzecim dniu ofensywy prusko-rosyjskiej doszło do bitwy pomiędzy Wilczym Lasem a Tomaszowem, gdzie sławny marszałek Ney pobił i zatrzymał marsz korpusu rosyjskiego gen. Osten von Sackena. Francuzi opuszczają jednak Bolesławiec, wysadzając przed tym w powietrze wielkie magazyny prochu i amunicji. Od wybuchu wiele domów doznaje pęknięć, a dachówki z dachów lecą w dużej części miasta.
d.c.n.

Reklama