Pacjenci z kleszczami na SOR-ze. Jedną osobę odesłano, jedną przyjęto

Kleszcz
fot. freeimages.com (sergio venturi) O nagłośnienie sprawy poprosiła nasza Czytelniczka.
istotne.pl 183 sor, szpital powiatowy, kleszcz, nikolaj lambrinow

Reklama

Kobieta była na SOR-ze w bolesławieckim szpitalu powiatowym w piątek 16 czerwca. W mailu do redakcji napisała:

Zgłosiłam się o godz. 18:00 do rejestracji na SOR-ze, powodem był wbity kleszcz. Pan w rejestracji najpierw powiedział mi, żebym się udała do lekarza pierwszego kontaktu. Na moją odpowiedź, że o 18:00 lekarz pierwszego kontaktu już nie przyjmuje, odpowiedział że za 10–15 minut będzie pielęgniarka, która to wyciągnie. Zapytałam, czy nie mógłby zbadać mnie lekarz, bo miejsce wokół kleszcza zaczyna czerwienić. Pan odpowiedział, że lekarza nie ma.

Gdy mój narzeczony zapytał o przychodnię całodobową, Pan również stwierdził, że w szpitalu nie ma takiej przychodni. Nie udzielił informacji, gdzie taka przychodnia się znajduje. W internecie jednak można znaleźć, że taka przychodnia znajduje się na ul. Jeleniogórskiej 4 w Bolesławcu, czyli pod adresem bolesławieckiego ZOZ-u.

Kobieta pojechała do Jeleniej Góry, gdzie – jak sama pisze – udzielono jej fachowej pomocy i porady.

Poproszony o komentarz Nikolaj Lambrinow, dyrektor ds. lecznictwa w bolesławieckim ZOZ-ie, powiedział nam, że Czytelniczka zgłosiła się na SOR przed 18:00, czyli w godzinach urzędowała POZ-ów (Podstawowej Opieki Medycznej). Dlatego też skierowano ją właśnie do lekarza pierwszego kontaktu. Zresztą w piątek na Szpitalny Oddział Ratunkowy zgłosiły się dwie osoby z kleszczem. Ta druga przyszła po godzinie 18:00 i została zaopatrzona. – Potraktowałby tę sytuację raczej w kategoriach niezrozumienia. A nie w ten sposób, że kogoś odesłaliśmy – podkreśla dyrektor. – Nie odsyłamy ludzi z kleszczami.

Reklama