Danuta Maślicka o Lijewskiej-Małachowskiej i teczkach Cołokidziego

Danuta Maślicka
fot. ii Danuta Maślicka mówi o współpracy z BOK – MCC oraz zachęca, by nie oceniać Jana Cołokidziego zbyt pochopnie.
istotne.pl 86 danuta maślicka, jan cołokidzi, ewa lijewska-małachowska

Reklama

Była dyrektorka Bolesławieckiego Ośrodka Kultury organizowała w BOK – MCC spotkania z ciekawymi ludźmi. W 2016 zaprosiła do Bolesławca Mariusza SzczygłaIwonę Banach. Honoraria płacone pisarzom Honorarium dla Mariusza Szczygła było po stronie ośrodka kultury. Za Olgę Tokarczuk ośrodek zapłacić już nie chciał. Dyrektorka ośrodka uznała, że jest zbyt wysokie. Danuta Maślicka potwierdza, że tak było. Taka jest wersja oficjalna zaniechania współpracy.

Danuta Maślicka uważa, że Ewa Lijewska-Małachowska zachowała się bardzo poprawnie i ogromnie pomocnie, ale powód odmowy przyjęcia Olgi Tokarczuk w BOK – MCC mógł być inny. Mogło chodzić o wypowiedź Olgi Tokarczuk na temat historii i stosunków polsko-żydowskich. Tokarczuk mówiła, że niektórzy Polacy byli mordercami Żydów.

– Wszystko było w porządku z zaproszeniem Tokarczuk przez BOK – MCC do Bolesławca – mówi Danuta Maślicka. – Nie chcę spekulować, żyjemy w rzeczywistości w jakiej żyjemy. Według mnie poglądy Olgi Tokarczuk są poza wszelką dyskusją. Może nerwy komuś puściły… Proszę o nieciągnięcie tego wątku. Dla mnie wszystko było w porządku, a pani Ewa Lijewska-Małachowska zachowała się dobrze – dodaje Maślicka.

Danuta Maślicka odniosła się też w wywiadzie dla istotne.pl do informacji na temat Jana Cołokidziego i jego teczkach w IPN.

– Czy ma coś na sumieniu, czy nie ma, nie wiem – powiedziała Maślicka, była działaczka pierwszej Solidarności. – Mój kontakt z nim był bardzo uczciwy, rzetelny i z jego strony wspaniałomyślny. Nie mogę złego słowa o nim powiedzieć. Co tam było i czy było, to osobna sprawa. Za czasów komunistycznych kuszono mnie, nie przyjęłam „wspaniałej” oferty. Miałam pietra, bałam się, ale tak się zachowałam, że odmówiłam. Ale nie chcę tego zestawiać z wyborami innych ludzi, a tak niektórzy dziennikarze to robią, że tak budują rozmowę, że najpierw pytają o mnie, a potem zestawiają z pytaniem o pana Cołokidziego. Uważam, że współcześnie za szybko oceniamy ludzi na podstawie rzeczy, które nie są jeszcze udowodnione czy sprawdzone – dodała internowana przez bezpiekę Danuta Maślicka.

Aktualizacja 23:29

W nawiązaniu do blogowego wpisu pani Danuty Maślickiej wyjaśniam:

Po pierwsze, na początku rozmowy telefonicznej przedstawiłem się: pani Maślicka wiedziała, z kim rozmawia. Po drugie, powiedziałem, że dzwonię w sprawie wywiadu z Łętowskim. Po trzecie, wszystkie cytaty z pani Maślickiej są dokładnie przytoczone. Po czwarte, pani Maślicka nie żądała autoryzacji wypowiedzi. Po piąte, określenia przez nas użyte są prawidłowe, np. internować to «umieszczać przymusowo w miejscu odosobnienia osoby uważane ze względów politycznych za niebezpieczne dla państwa» (Słownik Języka Polskiego). Po szóste, pisanie o honorariach za spotkania z pisarzami jest jak najbardziej na miejscu.

Cała rozmowa jest nagrana, jeśli pani Maślicka się zgodzi, mogę umieścić dla weryfikacji.

Jeden argument pani Maślickiej mogę przyjąć. Niefortunne może być użyte sformułowanie, że pani Maślicka zdradza powód rezygnacji ze współpracy z BOK – MCC. To moja obserwacja, bo w rozmowie przyznała, że ośrodek odmówił spotkania z Tokarczuk ze względu na poglądy pisarki. Myślałem, że z tego właśnie powodu współpraca została zakończona. Być może pani Maślicka chce dalej prowadzić rozmowy finansowane z publicznych pieniędzy, jednak już od prawie roku o żadnym spotkaniu w BOK – MCC nie słyszałem.

Złośliwości Danuty Maślickiej w jej blogowym wpisie pozostawię bez komentarza.

Krzysztof Gwizdała

Reklama