Po pijaku próbował siekierą zabić partnerkę i córkę. Ta pierwsza zmarła w szpitalu

siekiera
fot. freeimages.com (gradient) Jest akt oskarżenia. 45-latkowi grozić może nawet dożywocie.
istotne.pl 183 policja, prokuratura, sąd, zabójstwo, siekiera

Reklama

Prokuratura skierowała do Sądu Okręgowego w Jeleniej Górze akt oskarżenia przeciwko 45-letniemu jeleniogórzaninowi Markowi L. Śledczy zarzucają mu m.in. zabójstwo ze szczególnym okrucieństwem konkubiny Małgorzaty R. i próbę zabicia córki Aleksandry L.

Małgorzata R. i Marek L. od ponad 20 lat żyli w związku konkubenckim. Z tego związku pochodzi ich córka Aleksandra L. Zamieszkiwali w Jeleniej Górze.

Od ponad 2 lat życie rodzinne całej trójki nie układało się najlepiej. L. od dłuższego czasu nadużywał alkoholu. Od września 2014 roku często dochodziło do awantur domowych. L. wielokrotnie groził konkubinie pozbawieniem życia, szarpał ją, tłukł naczynia, używał słów wulgarnych.

W kwietniu 2016 r. R. wyrzuciła partnera z mieszkania. Ten jednak wkrótce wrócił, oświadczając, że ma tzw. wszywkę. Sytuacja uległa poprawie. Na miesiąc.

Od czerwca 2016 Marek L. ponownie zaczął pić, początkowo ukrywając to przed najbliższymi. W lipcu Małgorzata R. kazała konkubentowi opuścić mieszkanie i oświadczyła, że to koniec ich związku.

Oskarżony wyprowadził się i zamieszkał u matki. Przez 3 tygodnie w ogóle nie kontaktował się z rodziną. Niestety, od połowy sierpnia L. ponownie zaczął naprzykrzać się R. i córce.

4 września Marek L. wraz z matką przyjechał do mieszkania pokrzywdzonej; chciał zabrać swoje rzeczy. Jeszcze raz prosił ekspartnerkę, aby mu wybaczyła i pozwoliła wrócić do domu. R. jednak stanowczo odmówiła.

6 września, około 22:00, kobieta położyła się spać. Obok niej zasnęła córka. Około północy L. w nieustalony sposób wszedł do mieszkania R. Miał przy sobie siekierę i zaatakował nią konkubinę. Ta obudziła się i zaczęła walczyć z napastnikiem. Potem obudziła się córka, która nie rozpoznała agresora. Zaczęła krzyczeć.

R. w wyniku zadanego ciosu osunęła się na podłogę. Widząc to, Aleksandra L. odruchowo chwyciła telefon i podbiegła do oprawcy, próbując go powstrzymać. Dopiero wtedy zorientowała się, że napastnik to jej ojciec.

Córka próbowała odciągać agresora od matki, wtedy została uderzona siekierą w głowę, w okolice czoła, a następnie w plecy. Po tym ataku L. uciekła do swojego pokoju, zamykając drzwi na klucz.

Oskarżony podszedł do pokoju córki i próbował ją wywabić na zewnątrz. Aleksandra L. została w pokoju i przez telefon zawiadomiła służby ratunkowe.

Wtedy Marek L. wrócił do Małgorzaty R. A po chwili wyszedł z mieszkania. Został zatrzymany, gdy – cały zakrwawiony – wychodził z budynku.

Obie ofiary napadu zostały przewiezione do szpitala. R. po kilku godzinach zmarła. L. została ciężko ranna.

W chwili zdarzenia oprawca miał 2,1 promila alkoholu we krwi. L. nie przyznał się do winy. Na wniosek prokuratury mężczyznę tymczasowo aresztowano, a potem – decyzją sądu – areszt przedłużono.

45-latek nie był do tej pory karany. Teraz grozi mu nawet dożywocie.

Reklama