O sprawie poinformowała nas Czytelniczka, która napisała poruszona całym zajściem. Było jej ogromnie przykro i postanowiła opowiedzieć o tym incydencie.
„Przyjechałam na plac przed kościołem zjeść z kolegą śniadanie na powietrzu. Pan, który akurat wyszedł ze świątyni, powiedział, że to teren kościelny i nie można tutaj jeść. Nie chcieliśmy przerywać posiłku, powiedziałam, że przyjechałam obok poćwiczyć, ale to go nie przekonało i zadzwonił na policję. Ten pan chyba służy w tym kościele, ma wadę wymowy. Tyle, co zrozumiałam z jego wypowiedzi, gdy nas wyganiał, to że mamy jechać na przystanek i tam możemy sobie jeść.”
Zdezorientowana kobieta zebrała rzeczy ze stołu i odeszła, chcąc uniknąć awantury. I najpierw pomyślała, że naprawdę zrobiła coś niestosownego. Ale to nie ona zachowała się źle. W naszej opinii karygodnie zachował się mężczyzna wyganiający ludzi sprzed kościoła. Dodać należy, że parafia na osiedlu Kwiatowym słynie z dobrych praktyk i jest przez parafian ceniona. Nieprzyjemny incydent to sprawka jednej osoby, która tak nieprzyjemnie potraktowało ludzi spożywających posiłek przy kościele, przez co zaszkodziła wizerunkowi parafii.
Skontaktowaliśmy się z księdzem Józefem Hupą, który nic nie wiedział o całym zajściu, ale był skłonny przeprosić naszą czytelniczkę, po sprawdzeniu, czy takie zdarzenie miało miejsce.