Piłka nożna jest od lat najpopularniejszą dyscypliną sportu. Nawet małe miejscowości maje swoje drużyny piłkarskie. Dyscyplina ta gromadzi także najwięcej kibiców. Dlaczego zatem drużyny z Bolesławca i okolic, w zimowej przerwie między rozgrywkami muszą jeździć po kilkadziesiąt km w jedną stronę, żeby zagrać mecz sparingowy?
Na to pytanie odpowiedź jest prosta. Bo nie ma w Bolesławcu ani w powiecie bolesławieckim takiego obiektu, na którym późną jesienią, zimą i wczesną wiosną można byłoby potrenować czy zagrać mecz kontrolny. Są co prawda „orliki”, ale wiadomo, że „orlik” nie zastąpi pełnowymiarowego boiska. Dlatego piłkarze z Bolesławca i okolic jeżdżą np. do Legnicy, Żagania, Żar czy do Zgorzelca i tam wynajmują (za niemałe pieniądze) sztuczne boiska.
Dlaczego zatem w Bolesławcu nie ma sztucznego boiska?
– To kwestia priorytetów. W najbliższym czasie najważniejsza jest modernizacja stadionu miejskiego – tłumaczy Zbigniew Kowalczyk – Dyrektor Miejskiego Ośrodka Sportu i Rekreacji w Bolesławcu.
Obecnie trwa opracowywanie dokumentacji, na podstawie której stadion miejski będzie zmodernizowany. Już dziś możemy zdradzić, że po remoncie stadion będzie spełniał wymogi zarówno piłkarskie, jak i lekkoatletyczne (możliwość rozgrywania mistrzostw o różnej randze). Stanie się więc stadionem uniwersalnym. I to jest chyba najlepsze rozwiązanie dla tego obiektu.
Co do pomysłu budowy sztucznego boiska, to jest on brany pod uwagę. Jeżeli tylko uda się pozyskać środki finansowe w nowym planie zagospodarowania Ośrodka Wodno-Sportowego przy ulicy Spacerowej w Bolesławcu, to właśnie tam powstanie taki obiekt. Nie ma chyba lepszego miejsca niż OWS. Tereny przy ul. Spacerowej, gdyby je zagospodarować pod tym kątem, mogłyby się stać także miejscem docelowym nie tylko meczów sparingowych, ale i obozów piłkarskich. Na wybudowanie takiego obiektu trzeba jednak wydać przeszło 2 mln zł. Pozostaje mieć nadzieję, że nasze miasto, słynące ze skuteczności w pozyskiwaniu pieniędzy z funduszy unijnych pozyska je i na ten cel.