Jest problem w sprawie kradzionego gazu

Palnik gazowy
fot. sxc.hu Sprawa kradzionego gazu utkiwła w martwym punkcie. Zakład gazowniczy ma problemy z określeniem wartości strat.
istotne.pl 0 policja, gaz, jan kaczmarkiewicz

Reklama

W połowie października w domu Jana K, dyrektora Szpitala Wojewódzkiego dla Nerwowo i Psychicznie Chorych w Bolesławcu, odkryto nielegalne podłączenie z ominięciem licznika.

Wszczęte zostało dochodzenie. "W tej chwili gromadzone są dowody w sprawie kradzieży gazu w okresie ostatnich 15 lat, powołano biegłego oraz trwają obliczenia w ZG Zgorzelec końcowej kwoty wartości skradzionego gazu" mówi rzecznik prasowy Policji Grzegorz Górski. Wartość skradzionego gazu ma istotne znaczenie w skonstruowaniu zarzutu.

Wydaje się, że sprawa jednak utkwiła w martwym punkcie. Wciąż nie wiadomo jak policzyć straty. Trzeba m.in. ustalić przez ile lat korzystano z nielegalnej instalacji. Obowiązek ten ciąży na stronie pokrzywdzonej, którą w tym przypadku jest Zakład Gazowniczy ze Zgorzelca. Zakład ma z tym jednak trudności. Jeśli w najbliższym czasie nie określi strat, to policja będzie musiała powołać biegłego.

Obecnie nie ma żadnego postępu w tej sprawie i wszystko wskazuje na to, że trzeba będzie jednak skorzystać z opinii eksperta. Policja prawdopodobnie do końca listopada ma włączyć biegłego do sprawy.

Jak informuje prokurator Regina Haniszewska, nikomu nie przedstawiono jeszcze żadnych zarzutów i nie będzie to możliwe tak długo, dopóki nie zostaną oszacowane straty zgorzeleckiego Zakładu Gazowniczego.

Reklama