Piknik dla Maryśki, co dziewuchy uczyła

Piknik dla Marii dr Matias
fot. istotne.pl Z okazji 15 rocznicy ustanowienia patronką Bolesławca św. Marii De Mattias, odbrązowimy trochę tę świętą i pokażemy ją na tle jej epoki oraz tego, jak nisko w hierarchii stała wtedy kobieta. Szczególnie dziewczynom dedykujemy tę historię.
istotne.pl 86 maria de mattias, bolesławiec

Reklama

Nasza Maryśka urodziła się w 1805 roku i była dziewczynką chłonną wiedzy i uczącą się z łatwością. Nie zamierzała wyjść za mąż w wieku 13 lat (jak Maria z Nazaretu). Chciała się uczyć. Jedyną droga dla takiej dziewczyny w jej czasach był zakon. Na szczęście pochodziła z zamożnej rodziny i z opisów wynika, że miała ojca otwartego na jej pragnienie zdobywania wiedzy. Wstąpienie do zakonu pozwoliło jej zrealizować marzenia o uczeniu się i nauczaniu innych kobiet.

Maryśka otworzyła ponad siedemdziesiąt wspólnot (we Włoszech, Anglii i Niemczech), a w każdej z nich uczyła kobiety. Przemawiała też w kościele, choć taka praktyka była surowo zabroniona kobietom.

Bycie kobietą w tamtych czasach było bardzo trudne. Ogólnoeuropejską normą była prawna zależność żony od męża, niemożność swobodnego rozporządzania swym majątkiem oraz nierówność praw rodzicielskich. Do 1863 roku „słaba” płeć nie miała wstępu na francuskie uniwersytety (Szwajcaria, Anglia i Niemcy dopuściły kobiety odpowiednio w roku 1864, 1869, 1908). Przeciwnicy reform edukacyjnych obawiali się moralnego upadku młodych kobiet, zachwiania się życia rodzinnego i w konsekwencji rozkładu społeczeństwa.

Karol Darwin pod koniec XIX wieku tak opisywał mężczyzn w porównaniu do kobiet:

(...) lepsze od kobiety rezultaty we wszystkim, czego się podejmie, czy będzie chodziło o zadania wymagające głębokiego namysłu, rozumowania, wyobraźni, czy jedynie użycia zmysłów i rąk, co ostatecznie sprawiło, że stał się jednostką lepiej rozwiniętą od kobiety.

C. Darwin, The Descent of Man and Selection in Relation to Sex, New York 1900, s. 586–587

Cesare Lombroso, włoski wynalazca antropologii kryminalnej dodawał swoje „mądrości” na temat kobiet:

Tolerancja na fizyczny ból jest pozostałością po zwierzętach niższych gatunków, które musiały radzić sobie z utraconym fragmentem ciała. Ta cecha występuje u niższych klas ludzkich, niższych klas społecznych, wśród kobiet i dzieci.

C. Lombroso, G. Ferrero, The Female Offender, New York 1897, s. 98, [cyt. za:] S. J. Gould, Ontogeny and Phylogeny, Cambridge 1977, s. 23.

Podsumowując: być kobietą w XIX wieku, która chce się kształcić, to dosadnie mówiąc „mieć przeje****”.

Maryśka miała bardzo pod górkę. Uwierzcie. W jednym z listów opisała ciekawą historię związaną z zakazem przemawiania do wiernych, tylko dlatego, że była kobietą. Kanonik nakazał jej milczenie, podczas jednej z przemów. Potulnie zamilkła, ale słowa księdza ją rozbawiły. Nie przyjęła do wiadomości, że to zabronione. Uważała, że obie płcie są równe i liczy się jedynie to, co mówi, a nie to, że nie jest mężczyzną. Zamilkła więc i czekała, a ludzie sami poprosili o to, by kontynuowała kazanie, więc kanonik pozwolił na jej wystąpienie, zmuszony żądaniem wiernych.

Jej katechezy przyciągały wielu ludzi, a mężczyźni – głównie pasterze, którym ówczesna obyczajowość nie pozwalała uczestniczyć w organizowanych przez nią spotkaniach – słuchali jej w ukryciu. Z czasem stała się wielką i znaną kaznodziejką, cenioną przez ludzi prostych oraz wykształconych.

Maryśka zakładała szkoły dla dziewuch w czasach, gdy „najtęższe” męskie umysły jej czasów uważały, że uczenie się dziewczyn wprost prowadzi do… bezpłodności. Edward Clarke, wykładowca w Harvard Medical School, obrał zasadę zachowania energii za główny powód, by nie uwzględniać kobiet w procesie edukacyjnym:

System nigdy nie wykona dwóch rzeczy dobrze w jednym czasie. I tak trawienie obiadu zmusza żołądek do pracy, co czasowo zwalnia mózg. Dorastająca dziewczynka więc musi poświęcić pracę umysłu na korzyść funkcji reprodukcyjnych, do jakich jest stworzona. Skoro natura przeznaczyła dla niej tak wymagające energii zadanie, łatwo zrozumieć, że do zadań szkolnych zostało jej niewiele.

Dlatego szacunek się należy Maryśce, co dziewuchy uczyła. Rozbawiało ją do łez, jak facet w sukni kazał jej milczeć, kiedy mówi.

Naprawdę dziewuchy, mamy bardzo fajna patronkę. Maryśka miała siłę. I za to ją lubimy!

Reklama