To, co spotkało bolesławiankę w areszcie na Kleczkowskiej, mrozi krew w żyłach

Krzycząca kobieta twarz
fot. freeimages.com Agnieszka Tucholska po praz pierwszy odważyła się opowiedzieć o swoich najgorszych przeżyciach w areszcie. Reporterzy TVN Uwagi dotarli dzięki mecenasowi Wojciechowi Kasprzykowi do więźniarki, która potwierdziła to, co spotkało bolesławiankę w Zakładzie Karnym numer 1 we Wrocławiu przy ul. Kleczkowskiej.
istotne.pl 86 matka, wrocław, więzienie, gwałt

Reklama

Jednym z haseł głównych służby więziennej, jakie znajdujemy na ich oficjalnej stronie brzmi: Humanitarne i praworządne traktowanie osób pozbawionych wolności. Bolesławianka mówiła w reportażu o tym, jak w zakładzie przy Kleczkowskiej: więźniarki na nią pluły, biły, sikały na jej bieliznę, kazały jeść z podłogi, pluły na to jedzenie... Agnieszka opowiada po raz pierwszy o brutalnym ataku na nią współwięźniarek.

– Zostaliśmy zaprowadzone do łaźni. Zaprowadziła mnie tam oddziałowa, która bardzo mnie nie lubiła. Łaźnia nie była zamykana, rozebrałyśmy się, myłyśmy się i w pewnym momencie drzwi łaźni się otworzyły weszła taka Marta i ona mnie złapała, ja próbowałam się bronić, nie udało mi się...  opowiada w reportażu pani Agnieszka.

– To nie powinno spotkać tej kobiety. Nadzór penitencjarny powinien był zareagować – mówi w reportażu TVN prof. dr hab. n. med. Janusz Heitzman, który jako biegły oceniał też Dominika, chłopaka, który zabił znęcającego się nad nim konkubenta swojej matki.

Tortury, upokarzanie, gwałt. Bolesławianka opowiada o rzeczach tak strasznych, że nie mieszczących się w głowie. Z tego, co wiemy z reportażu TVN, urzędnicy państwowi nabrali wody w usta i nie odpowiedzieli na pytania dziennikarzy. Zbyto ich informacją, że osadzona "nie zgłaszała uwag". Jak odbije się materiał Uwagi na Zakładzie Karnym numer 1 we Wrocławiu? Czy ktoś poniesie konsekwencje? Również wysłaliśmy zapytanie do rzecznika więziennictwa i czekamy na odpowiedź.

Reklama