Cała klasa drugoklasistów miała przysięgać, że nie wezmą nic słodkiego do ust

Dziecko w depresji
fot. unsplash.com (Ksenia Makagonova) Mama opowiedziała jakie metody stosowała wychowawczyni klasy drugiej w Szkole Podstawowej nr 5, by przekonać dzieci do zdrowego trybu odżywiania. Kobieta przeniosła swoją ośmioletnią córkę do innej szkoły, by chronić dziecko przed tymi metodami. Dziewczynka zamknęła się w sobie, miała objawy depresji i nie chciała chodzić do szkoły. Szkoła wszystkiemu zaprzecza.
istotne.pl 86 szkoła, dieta

Reklama

O zachowaniu Jolanty wychowawczyni drugoklasistów w bolesławieckiej podstawówce opowiedziała mama uczennicy. Chodziło o obsesję wychowawczyni ośmiolatków na punkcie diety i zdrowej żywności. Kiedy dzieci wróciły do szkoły po pandemii, w drugiej klasie, zaczął się temat zdrowego odżywiania.

– Nauczycielka mówiła, że córka jest gruba – mówi mama. – Sprawdzała dzieciom śniadaniówki. Na zebraniu ojciec się odezwał, że włożył do śniadaniówki dziecku cukierka, a dziecko było przerażone, zaczęło prosić: tato zabierz cukierka. Pani na zebraniu nam tłumaczyła, że co z nas za rodzice, że dajemy słodycze dzieciom, że one nie powinny jeść słodyczy. Mleka w kartonikach, co dzieci dostawały od szkoły, nie dawała uczniom, bo uważała, że mleko UHT jest niezdrowe i pytała, jak my możemy je dawać dzieciom i lać do kawy? Jacy z nas rodzice? Mnie wysyłała do endokrynologa, do dietetyka. Też uważała, że jestem za gruba. Kazała zeszyt prowadzić, co ja daję dziecku jeść. Moja córka na wychowaniu fizycznym nie chciała się rozebrać, na basen nie chciała chodzić. Mimo tego, że ja ją nauczyłam wcześniej pływać i mówiłam, że to jej atut, że może pokazać w klasie, że już potrafi pływać. Córka odmawiała. Nie, absolutnie, ona się nie przebierze. Płakała rano, że nie chce iść do szkoły, a jak próbowałam z nią rozmawiać, to spuszczała głowę, zasłaniała twarz włosami i uparcie milczała – opowiada mama.

Podobno jedna z mam dziecka z tej samej klasy zdenerwowała się nie na żarty, kiedy nauczycielka wzięła jej córkę na środek klasy, bo dziecko zamiast zwykłej wody, przyniosło wodę smakową. Wychowawczyni wzięła komórkę i zaczęła czytać, jaki skład ma ta woda smakowa i pytać, jak matka mogła dać coś takiego dziecku. Wtedy też wypłynęła sprawa przysiąg.

– Zadzwoniła do mnie znajoma i zapytała, czy ja wiem coś o przysięgach – opowiada mama. – Nic nie wiedziałam na ten temat, więc zapytałam córkę. Ta się rozpłakała. I płacząc przyznała: Ja ci nie mogę powiedzieć. Mówię jej: Musisz. A córka przestraszona odpowiada: Nie, bo pójdziesz do szkoły. W końcu ją przekonałam, by mi powiedziała. Wstawali całą klasa i przysięgali, że nie wezmą nic słodkiego do ust. Chodziłam z tym do dyrektorki szkoły. Ta obiecywała, że porozmawia z nauczycielką. Była chwila ciszy, a potem znów wszystko wracało, jak dawniej. Jedynym ratunkiem było przepisanie córki do innej szkoły – dodaje mama.

Od września 2022 dziewczynka chodzi już do innej szkoły.

– W nowej szkole pani traktuje dzieci jak dzieci – mówi mama. – Córka dobrze sobie radzi. Zaczęła się trochę otwierać, łatwiej mi z nią porozmawiać. Któregoś dnia powiedziała mi coś, co mi zmroziło krew w żyłach: Ja tam już nie chciałam chodzić (do byłej szkoły – przyp. red.), ja wolałabym się zabić – opowiada mama łamiącym się głosem.

Po wysłuchaniu tej historii postanowiliśmy zapytać psychodietetyczkę Karolinę Puchałę-Mielczarek, co sądzi na temat metod wychowawczyni przekonywania dzieci do zdrowego odżywiania? Czy dziecko w wieku szkolnym może jeść słodycze i w jakiej ilości, oraz jak wpływa na psychikę dziecka takie drastyczne podejście do jego ciała?

Odpowiedź psychodietetyczki Karoliny Puchały-Mielczarek:

Zdrowe odżywianie i nawyki w życiu dziecka są bardzo istotne, ponieważ właśnie wtedy przychodzi im to najłatwiej. Jednakże słuchając historii z powyższej szkoły jestem szczerze przerażona.

Zachowanie nauczycielki nie ma nic wspólnego z nauką zdrowego odżywiania. Jest to niezdrowa fiksacja dotycząca cukru i wyglądu zewnętrznego. Takie działania nie zachęcają do zdrowego odżywiania a jedynie mogą doprowadzić młodzież do chorób psychodietetycznych takich jak anoreksja, bulimia czy też depresja. Dzieci, które boją się przyznać rodzicom, co robią w szkole, pokazuje, do czego doprowadzają takie metody.

Kontrola spożywanego cukru w diecie jest ważna, ale jednak musimy także brać pod uwagę, czy jest to cukier dodawany do produktów czy też zawarty np. w owocach. Nauka czytania składu powinna być wspierana w szkole, ale na pewno nie ośmieszając czy też obrażając dziecko, które dostało w domu wodę smakową.

Musimy pamiętać o tym, iż węglowodany są niezbędne w naszej diecie, aby mózg dziecka pracował prawidłowo, żeby dzieci potrafiły skupić się także na lekcji. Powinniśmy typowe słodycze zastępować owocami lub produktami z dodatkiem owoców suszonych lub ksylitolu.

Dzieci uczą się wszystkiego przez obserwację, więc także my, jako rodzice musimy pokazywać dzieciom jak się odżywiać – zakazywanie dziecku spożywania cukierków, kiedy sami zjadamy ich na potęgę, zadziała jedynie negatywnie na samoocenę dziecka i brak autorytetu.

Zakazując dzieciom spożywania jakichkolwiek „słodkości” nawet w sytuacjach wyjątkowych czy też świątecznych w przyszłości, kiedy dziecko nie będzie cały czas pod opieką rodzica zadziała odwrotnie – „zakazany owoc smakuje najlepiej”. Dzieci z rodzin rygorystycznie przestrzegających zakazu spożywania czegokolwiek słodkiego działa na objadanie kompulsywne i może doprowadzić do otyłości w latach późniejszych.

Powinniśmy więc zachować zdrowy rozsądek i utrzymać złoty środek, zachowując podstawowe zasady zdrowego odżywiania.

  • Spożywanie 5 posiłków dziennie w regularnym odstępie 2-3 godziny
  • Pierwszy posiłek spożywany do godziny po przebudzeniu
  • Ostatni posiłek spożywamy 2-3 godziny przed snem
  • Pamiętamy o nawodnieniu organizmu pomiędzy posiłkami (min. 1,5 l wody dziennie)
  • Spożywamy dużo warzyw, więcej niż owoców, które zawierają cukry proste

Pamiętajmy także, iż kakao użyte w czekoladzie o dobrym składzie (bez tłuszczu palmowego i niepotrzebnych dodatków) ma także działanie pozytywne – zawiera wartości odżywcze np. magnez.

Jeśli chcemy sprawić dzieciom przyjemność, dając im coś słodkiego wybierajmy produkty z wartością odżywczą np. wybierajmy czekoladę deserową zamiast cukierków nie kupujmy produktów z dodatkiem syropu glukozowo-fruktozowego. Zachowujmy zdrowy rozsądek, w razie wątpliwości warto także spytać o radę dietetyka lub psychodietetyka.

Dyrektorka szkoły Edyta Górczak wszystkiemu zaprzecza.

W odpowiedzi na zapytanie dziennikarskie informuję, że w ramach realizacji podstawy programowej z edukacji polonistyczno-przyrodniczej w roku szkolnym 2020/2021 w klasie 2 realizowane były różne zagadnienia dotyczące zdrowego odżywiania.

Nigdy nie były sprawdzane śniadaniówki, ale podczas zajęć dotyczących zdrowego odżywiania dzieci same relacjonowały, co najczęściej spożywają na śniadanie.

Podsumowaniem cyklu zajęć, była rozmowa o wpływie słodyczy na zdrowie, z której jasno wynikało, że ograniczenie ich spożywania przyniesie tylko i wyłącznie korzyści dla zdrowia.

Odnośnie do picia mleka: nauczycielka nigdy nie wpływała na to, żeby dzieci go nie piły. Tym bardziej że szkoła uczestniczy w programie dla szkół: mleko, owoce i warzywa.

Bardzo często prowadzone były rozmowy na temat zdrowego odżywiania, również podczas spotkań z rodzicami.

Podsumowując, rolą szkoły jest promowanie zdrowego stylu życia, zarówno wśród uczniów klas młodszych (1-3), jak i starszych (4-8). Dopełnieniem tegoż jest współdziałanie z rodzicami i kształtowanie postaw prozdrowotnych. Ważne jest jednak, aby podejmowane działania odbywały się w sposób planowy i systematyczny.

Reklama