Kinga Gęsicka-Biały to aktywistka, której działalność społeczna zaczęła się od Strajków Kobiet w Bolesławcu. Kinga pracowała jako wolontariuszka w grupie „Matki na granicę” podczas kryzysu uchodźczego na polsko-białoruskiej granicy w listopadzie 2021 roku. W wyborach do Sejmu w tym roku zdecydowała się kandydować z listy Bezpartyjnych Samorządowców na miejscu 13.
Grażyna Hanaf: – Dzień dobry państwu. Po dłuższej przerwie pod koniec lata, dzisiaj pani Kinga Gęsicka-Biały i film Zielona Granica, który obejrzyjmy fragment. Pani Kingo? Czy czuje się pani świnią po wyjściu z seansu "Zielona granica" Agnieszki Holland?
Kinga Gęsicka-Biały: – Jak napisałam na swoim profilu na Facebooku, tego wieczoru zeświniłam się wraz z innymi świniami, znajomymi, które spotkałam w tym kinie, które razem ze mną wspierały osoby w kryzysie uchodźczym. No i myślę, że no na dzisiejszy moment mogę powiedzieć, że tę robotę wykonaliśmy dobrze jako obywatele.
No bo pani była na granicy białoruskiej z "Matkami na granicy". Kiedy dokładnie to, co pokazane jest w filmie "Zielona granica" się działo? Jakie wrażenia po obejrzeniu filmu i po tym, jak przypominała sobie pani ten czas?
Rozmawiałam dzisiaj na ten temat z moją koleżanką, którą serdecznie pozdrawiam, właśnie z tego projektu "Matki na granicę", Marzannę. I muszę powiedzieć, że film jakoś tak nie zaskoczył mnie. Były sceny takie typowe. No zaskoczyła mnie jedna scena, wydaje się banalna, jak matka podawała córce pić wody z liści iglastego drzewa. Poza tym inne rzeczy nie zaskoczyły mnie, gdyż byłam tam, widziałam to wojsko. Protestowałyśmy, pojechałyśmy tam jako matki na granicę, protestować w związku z tym, co tam się dzieje, w jaki niehumanitarny sposób postępują pogranicznicy. To był czas, kiedy już tam, to znaczy ja śledziłam na bieżąco to, co tam się dzieje z moimi koleżankami, aktywistkami i aktywistami, wolontariuszami i wolontariuszkami, na bieżąco. Ale trafiliśmy tam, kiedy już była strefa, gdzie nie można było wejść. I osobiście, kiedy dowiedziałam się, że mogłabym tam zostać i pomagać, chciałam zostać i pomagać, ale skończyło się na tym, że osobiście robiłam takie pakiety pomocowe, które trafiały do osób, które wchodziły do tego lasu i udzielały tam pomocy uchodźcom.
Pani nie weszła do lasu?
Nie. Nie weszłam, ponieważ widziałam.... No nie wiem. Obraz tych zużytych kocy termicznych. Po prostu ta atmosfera w Hajnówce podczas tego protestu, te samochody wojskowe.
Bała się Pani?
Bałam się, że nie wiem, że coś mi zrobią? Że nie wrócę do domu? Że nie wrócę do dzieci?
Bo właśnie, pani ma własne dzieci. Proszę mi powiedzieć, też uważa pani, że mundur tutaj został skalany przez ten film? Że Holland jest osobą, która przeciwdziała, nie wiem, godności munduru?
Uważam, że nie. Dlatego, że ona pokazała to z każdej możliwej perspektywy. Pokazała to z perspektywy uchodźcy. Z perspektywy aktywisty, z perspektywy, czyli osób, które pomagały na granicy. Z perspektywy samych pograniczników, czyli to, co ja widziałam i czułam ze swojej perspektywy, aktywisty który... No my od razu wiedzieliśmy, że jak wejdziemy w strefę tą zakazaną, no to może się skończyć to wszystkim. I to była taka złość, taka po prostu niemoc. No takie straszne, straszne uczucia. A w tym filmie jednak, mi się wydaje osobiście, że ociepliła wizerunek pograniczników, bo oni też mają uczucia. I tak jak główny bohater ze Straży Granicznej chciał się wywiązywać ze swoich obowiązków i chciał być w stosunku do swoich zwierzchników w porządku, na końcu okazuje się bardzo ludzki. Myślę, że ona pokazała ich w bardzo dobrej perspektywie, takiej, że to też są ludzie.
My zapraszamy na Zieloną granicę. Cały czas w kinie w Bolesławcu jest ten film. Wiemy też, że w październiku będzie puszczany na dużej sali. No dobrze, to od aktywistki do Bezpartyjnych Samorządowców. Kto panią wciągnął na listę Bezpartyjnych? Kto przyszedł i powiedział: pani Kingo, chce pani startować?
Ja sama przyszłam.
A do kogo pani przyszła w takim razie?
Zgłosiłam się do Bezpartyjnych Samorządowców z propozycją, że chciałabym wesprzeć listę ich komitetu wyborczego? No i tak to ruszyło.
A dlaczego Bezpartyjni? Bo pani była, tak jest pani trzynastką, pamiętamy o tym, była pani, no aktywistką związaną bardziej z Szymonem Hołownią. Dlaczego Bezpartyjni? Jakieś osobiste, nie wiem, sympatie? Co panią skłoniło? W kilku słowach.
Ja, działając w Strajku Kobiet, znalazłam się w takim troszkę klinczu, ponieważ oficjalnie Ogólnopolski Strajk Kobiet nie wspiera Trzeciej drogi ze względu na to, iż postulaty praw kobiet, no w pewnym sensie rozjeżdżają się. Ja rozumiem, że nie trzeba mieć dyscypliny partyjnej w takich tematach, jeżeli chodzi o światopogląd, jednak żaden kompromis nie wchodzi w grę.
Rozumiem, referendum nie. A to dlaczego nie Koalicja Obywatelska, która, no Tusk mówi wprost, że bardzo jest otwarty na legalną aborcję i tutaj sprawa byłaby jasna.
Nie widzę się w Koalicji Obywatelskiej.
Ale to nie np. w bolesławieckiej Koalicji czy ogólnie Koalicji Obywatelskiej?
Ogólnie nie chcę być związana z jakąkolwiek partią polityczną na arenie naszego kraju. Nie jestem na to gotowa...
Zdaje Pani sobie sprawę, że Bezpartyjni Samorządowcy musieli zostać partią, żeby wejść w wybory?
Tak, ponieważ tak jest skonstruowane prawo wyborcze i musiała zostać utworzona tzw. robocza partia. No niestety, żeby coś zmienić, trzeba było tak po prostu zrobić.
No wiemy też, że Bezpartyjni Samorządowcy chcą zmiany prawa wyborczego, jak będą mogli w ogóle o czymkolwiek decydować, i chcą stworzyć możliwość, żeby społeczne stowarzyszenia też miały otwartą drogę do parlamentu. A jak się pani widzi w Bezpartyjnych Samorządowcach? Którą z działek chciała się Pani zająć? Czy co Pani chciałaby robić w Samorządowcach jako Kinga Gęsicka-Biały, aktywistka?
Po pierwsze pilnować tego, żeby prawa kobiet i człowieka, które są na ten moment nagminnie łamane w naszym kraju, nie były jakby przekładane na dalszy plan. Bo fajnie jest takie sprawy, że tak powiem brzydko wywlekać w kampanii wyborczej, jak to robią różne inne partie, a na koniec dnia jest tak, że no że jest tak, jak tak, jak mamy teraz, czyli jesteśmy dyskryminowane.
No dobrze. Samorządowcy mają w swoim programie kobiety. To jasno mówi pani Urszula Krawczyk zresztą, która Fundacji Akademii Kobiet Skutecznych jest prezeską, ale ona w wypowiedziach swoich mówi o takim etapie kobiet jak: ciąża i menopauza, i ochrona, opieka ginekologiczna i psychologiczna kobiet. Czy tam w ogóle się pojawia słowo "legalna aborcja"? Pani to słyszy od swoich kolegów, koleżanek?
No właśnie wczoraj oglądałam debatę kobiet i tam pani Krawczyk wypowiadała się w tej kwestii, że jest za legalną aborcją do 12. tygodnia. Także śledzę liderki tego ruchu i bacznie patrzę na to, co mówią.
No to dziękujemy za taką informację. Tutaj nie wiedziałyśmy. No dobrze, czyli będzie Pani stała na straży tego, czy samorządowcy naprawdę spełniają swoje postulaty? A tak już zupełnie na koniec. Czy jest pani pupilką prezydenta?
To trzeba zapytać prezydenta.
Taka opinia jest... To trzeba zapytać prezydenta? A czuje się Pani tak szczególnie przez niego lubiana? Prezydenta, oczywiście mówimy o Piotrze Romanie, nie o prezydencie Dudzie.
No myślę, że to jest sympatia taka ze wzajemnością. Jakoś tak, jakoś tak nie wiem. Lubię pójść do niego, porozmawiać, posłuchać jego perspektywy, wypowiedzieć swoje zdanie na pewne tematy.
A jak pani się czuje z taką informacją, że jako aktywistka, taka osoba postrzegana ze Strajku Kobiet, krzycząca tam "8 gwiazdek PiS" i jako osoba taka, no mocno, powiedzmy, emocjonalna, jak się Pani czuje z tym w Samorządowcach, w Bezpartyjnych Samorządowcach? Bo oni są raczej tacy kojarzeni, że to takie zaplecze PiS.
Gdzieś ktoś powiedział, że polityka to jest wyższy szczebel aktywizmu. I muszę powiedzieć, że jest mi ciężko uczyć się takiej powściągliwości. Bo tak jak Pani zaznaczyła, jestem bardzo emocjonalna, bywam wybuchowa. Jeśli chodzi o zdanie, jakie mam, to często jest tak, że bronię tego zdania i mam na to argumenty. Ale jestem otwarta, uczę się. Człowiek całe życie się uczy.
Czyli można z Panią porozmawiać i nie zostanie się np. potraktowanym jak ostry taki wróg, na którego Pani nakrzyczy? Można z Panią gadać przy kawie?
Myślę, że tak. Ja lubię rozmawiać, ja w ogóle kocham ludzi. Mogłabym rozmawiać i rozmawiać, i rozmawiać.
To zapraszamy. Bo z tego, co wiem, mówiła Pani, że Pani sposobem na jakby tę kampanię będzie chodzenie i rozmawianie z ludźmi. To zapraszamy, jak zobaczą państwo, Panią Kingę Gęsicką-Biały, trzynastkę na listach Bezpartyjnych, to można podejść, porozmawiać. Ja też potwierdzam, bardzo miło się z Panią Kingą rozmawia. W takim razie bardzo dziękuję za ten wywiad i proszę państwa, idźmy na wybory, prawda?
Dziękuję bardzo i właśnie chciałam zachęcić wszystkich, żeby szli na wybory i żeby oddali swój głos. Między innymi na mnie.
Dziękujemy bardzo, do widzenia państwu, do widzenia Pani.
Do widzenia.