Mężczyzna – mimo zabezpieczeń, o których pisaliśmy w październiku ub.r. – wszedł na bolesławiecki Krzyż Milenijny po raz któryś z rzędu (jak mówią policjanci, prawdopodobnie szósty albo siódmy). I znowu jest to ta sama osoba.
Na miejscu jest policja, straż pożarna, pogotowie i straż miejska. Mężczyzna raczej nie skoczy. Chodzi mu o zwrot jakiejś rzeczy lub nieruchomości. Negocjatora na miejscu nie ma.
Jak zwykle pod krzyżem zgromadziło się kilkunastu gapiów. Co chwilę podjeżdżają tutaj nowe auta, z których wysiadają kolejni ciekawscy, ale na szczęście nikt nie nawołuje do tego, aby straceniec skoczył.
Po kilku godzinach 56-latek sam zszedł z krzyża. Został przewieziony do szpitala psychiatrycznego.