Były piłkarz BKS pomaga klubom z ekstraklasy

Wojtek Zimerman
fot. Wojtek Zimerman Wojtek Zimerman organizował pobyt drużyny Ruchu Chorzów w Księstwie Liechtenstein. Wcześniej organizował pobyt za granicą Amice Wronki, Wiśle Płock, Legii Warszawa i Lechowi Poznań.
istotne.pl 0 piłka nożna

Reklama

Poniżej prezentujemy wywiad, jakiego specjalnie dla portalu Istotne.pl udzielił Wojtek Zimerman, mieszkający na co dzień w Szwajcarii, były piłkarz BKS, Unii Racibórz, Chrobrego Głogów oraz szwajcarskich SC Kriens, FC Baar i FC Luzern.

Marcin Zabawa: Proszę powiedzieć w jaki sposób klub z Chorzowa dowiedział się o Panu i o tym, że może Pan mu pomóc?

Wojtek Zimerman: Kluby ekstraklasy wybierające się zagranice zawsze szukają kontaktów ze sprawdzonymi ludźmi. Jak widać ja do takich należę. Prezes Ruchu Chorzów Mirosław Mosór zadzwonił do Prezesa Wisły Kraków Jacka Bednarza i otrzymał pozytywna opinie co do mojej pracy organizacyjnej. Mnie osobiście cieszy możliwość współpracy z polskimi klubami, gdyż mam okazje poznać wspaniałych ludzi. Ostatnia przygoda z działaczami, zawodnikami i kibicami Ruchu Chorzów była wyjątkowo udana.

Wojtek Zimerman i Ruch ChorzówWojtek Zimerman i Ruch Chorzówfot. Wojtek Zimerman

Na czym polegała ta pomoc?

Moja praca zaczyna się w momencie otrzymania wyłączności na zorganizowanie pobytu w danym miejscu. Tym razem był to Liechtenstein. W zasadzie mam tydzień czasu na zorganizowanie wszystkiego co jest potrzebne do spokojnego przygotowania drużyny do rozegrania spotkania piłkarskiego.

Jako były trener wiem jak to powinno wyglądać i umiem przewidzieć sytuacje awaryjne, a takie też mi się już zdarzały. Bardzo ważny jest też kontakt z działaczami klubów. To podstawa współpracy. Wspomnę ze rozgrywki UEFA rozpoczynają się w okresie wakacyjnym i nie jest takie proste znalezienie w tym czasie hotelu na 50 osób. To graniczy prawie z cudem.

Wojtek Zimerman i Ruch ChorzówWojtek Zimerman i Ruch Chorzówfot. Wojtek Zimerman

Niebiescy rozgrywali mecz eliminacyjny do Ligi Europejskiej i awansowali do kolejnej rundy. Podobno obawiano się polskich kibiców?

FC Vaduz bardzo obawiało się kibiców Ruchu. Zapytano mnie nawet czy na dojazd do stadionu będzie potrzebna policyjna eskorta? O zabezpieczenie meczu poproszono dodatkowo policję ze Szwajcarii. W dzień meczu stolica małego księstwa była już w rekach Niebieskich. Śpiewano i bawiono się wszędzie. Na stadionie pojawiło się prawie 1000 kibiców Ruchu, którzy dopingowali chorzowian. Doping, jaki zrobili Polacy, został uznany za „bajeczny”. Tamtejsi ludzie czegoś takiego jeszcze nie widzieli. Pełna kultura i poszanowanie dla miejscowych, a policjanci byli „bezrobotni”.
kibic ruch chorzów vaduz

Na co dzień mieszka Pan w Szwajcarii. Reprezentacja tego kraju odnosi piłkarskie sukcesy i pnie się coraz wyżej w rankingu. Jak Pan to skomentuje?

Szwajcaria pod każdym względem bierze przykład z Niemców. Nie inaczej było z rozwojem piłkarstwa. W latach 90-tych zakończono rozdział wzorowania się na szkoleniu holenderskim. Świetnie pamiętamy szkółki piłkarskie dla dzieci w Ajaxie i PSV Eindhoven, które były jak na tamte czasy najlepszym przykładem dla trenerów. Pamiętam czasy, gdy walczyło się o wideo z treningów pokazowych dla zajęć z dziećmi i młodzieżą. Helweci postawili na szkolenie niemieckie. Zatrudniano trenerów z tego kraju i organizowano szkolenia z najlepszymi fachowcami z Bundesligi.

Niemiec Ottmar Hitzfeld przejął kadrę narodowa i wprowadził do niej dobrze wyszkolonych już zawodników. Wprowadził mentalność niemiecką, mentalność walki, dyscypliny i woli zwycięstwa. To samo zaczęło się dziać w klubach i reprezentacjach młodzieżowych. Na wyniki nie trzeba było długo czekać. W 2009 roku reprezentacja U-17 po raz pierwszy w historii zakwalifikowała się do finałów mistrzostw świata, by powrócić do domu z pucharem najlepszego zespołu naszego globu. Dzisiaj większość tych chłopców stanowi trzon pierwszego zespołu Szwajcarii i gra w najlepszych klubach Europy.

Wojtek Zimerman i Ruch ChorzówWojtek Zimerman i Ruch Chorzówfot. Wojtek Zimerman

A jak ocenia Pan polską piłkę nożną?

Jestem zdziwiony, ze PZPN i kluby ligowe nie wzorują się na przykładzie Szwajcarów, którzy zaliczani są do światowej czołówki piłkarstwa. Od wielu już lat szkoleni w Polsce piłkarze znajdują zatrudnienie w Bundeslidze. Okoński, Furtok, Buncol, Leśniak, Wojcicki, Matysek, Hajto, Wałdoch i obecnie Piszczek, Błaszczykowski i Lewandowski to najlepsze przykłady, że do Niemców nam jest najbliżej. Nasz sąsiad zza Odry posiada najlepszą szkołę trenerską na świecie i tam powinniśmy szukać przykładów. Powinniśmy zatrudniać trenerów z Niemiec żeby zaszczepili w nas to co zaszczepili w Szwajcarach. Przypomnę, ze w światowym rankingu FIFA, Niemcy zajmują 1, a Szwajcarzy 9 miejsce.

Ciągle mieszka Pan w Szwajcarii, ale chyba też nadal trochę tęskni za Bolesławcem.

Tak. Tęsknie za Bolesławcem i za Polską. Nie jest takie proste zapomnieć o miejscach, gdzie się wychowywało. Bardzo często bywam w naszym mieście. Dobrze się w nim czuje, mam rodzinę i dobrych znajomych.

Jakie ma Pan plany na przyszłość, te bliższe i te dalsze?

Obecnie pracuję nad dużym projektem sportowym, którego szczegółów nie chce zdradzać, gdyż nie wiem czy otrzymam na niego wyłączność. Myślę też o zorganizowaniu szkolenia trenerskiego dla trenerów grup juniorskich z trenerem bardzo wysokiej klasy. Myślę o Rolfie Fringerze, moim dobrym znajomym, którego uczniem był Joachim Löw. Joachim był Fringera zawodnikiem, a następnie jego asystentem w VfB Stuttgart. Sam Fringer był uczniem Othmara Hitzfelda. Dodam też, że Fringer był oficjalnym kandydatem na stanowisko selekcjonera naszej kadry Narodowej. Wszystko jednak zależy od sponsorów i chętnych do przeprowadzenia takiego szkolenia.

Czy wśród tych planów jest również powrót do Bolesławca?

Często myślę o powrocie do Bolesławca. Im dłużej tam przebywam tym trudniej jest mi wyjeżdżać.

Reklama