Prokuratura Okręgowa w Jeleniej Górze skierowała do tamtejszego Sądu Okręgowego akt oskarżenia przeciwko 44-letniemu mieszkańcowi Jeleniej Góry Pawłowi K., zarzucając mu usiłowanie zabójstwa swojej żony i dzieci oraz wielokrotne naruszenie sądowego zakazu kontaktowania się i zbliżania do pokrzywdzonej Małgorzaty K..
– Z ustaleń śledztwa wynika, że oskarżony od dłuższego czasu nadużywał alkoholu, pod wpływem którego zachowywał się agresywnie wobec żony oraz trójki małoletnich dzieci. Paweł K. wszczynał awantury, w trakcie których znieważał domowników słowami powszechnie uznanymi za obelżywe oraz groził im zabójstwem – relacjonuje prokurator Ewa Węglarowicz-Makowska, rzeczniczka prasowa Prokuratury Okręgowej w Jeleniej Górze.
Efekt? Sąd w kwietniu 2022 r. orzekł wobec Pawła K. m.in. zakaz osobistego kontaktu z pokrzywdzoną oraz zbliżania się do niej na odległość mniejszą niż 5 metrów.
Prokurator:
Sprawca nie stosował się jednak do tych zakazów. W okresie od 8 stycznia 2024 roku do 23 kwietnia 2024 roku, znajdując się pod wpływem alkoholu, sześciokrotnie nachodził pokrzywdzonych w ich mieszkaniu, używając wobec nich słów powszechnie uznanych za obelżywe oraz grożąc im zabójstwem.
23 kwietnia 2024 roku, o godz. 4.00, ponownie przyszedł do miejsca zamieszkania swojej rodziny. Stanął pod drzwiami i usiłował je otworzyć. Gdy próba okazała się nieskuteczna, zaczął grozić pokrzywdzonym śmiercią. Przemieścił pod drzwi pomieszczenia, w którym znajdowali się jego żona i dzieci, łatwopalne przedmioty, a następnie je podpalił, wzniecając pożar skutkujący wydzielaniem się trujących gazów bezpośrednio zagrażających życiu pokrzywdzonych i uniemożliwiających im ucieczkę z mieszkania. Prokurator E. Węglarowicz-Makowska: – Dzięki szybkiej akcji służb ratunkowych wszyscy pokrzywdzeni zostali ewakuowani, a pożar ugaszony.
Reklama
Rzeczniczka:
Paweł K. przyznał się do podpalenia drzwi wejściowych do mieszkania swojej rodziny, ale oświadczył, że nie chciał nikogo pozbawić życia. Swoje zachowanie tłumaczył dużą ilością wypitego alkoholu.
I dodaje:
W śledztwie powołano biegłych lekarzy psychiatrów, którzy orzekli, że oskarżony nie jest chory psychicznie ani upośledzony umysłowo. Natomiast w ich ocenie jest osobą uzależnioną od alkoholu. Biegli zgodnie stwierdzili, że w chwili popełnienia zarzucanych mu przestępstw był w pełni poczytalny.
Mężczyźnie grozić może nawet dożywocie.