Na pierwszą wolną wizytę w Miejskim Zakładzie Rehabilitacji Leczniczej można się zapisać dopiero na 11 czerwca przyszłego roku! Jeszcze dłuższe kolejki czekają w Centrum Specjalistycznym Biomed – tam pierwszy wolny termin to 1 czerwca 2027 roku, a w NZOZ PROVITA – 15 września 2027 roku. Mówimy więc o oczekiwaniu od półtora do ponad dwóch i pół roku na podstawową rehabilitację.
Jak człowiek ma się leczyć, skoro konieczna terapia dostępna jest dopiero po tak długim czasie? Najbardziej przykre jest to, że prywatną wizytę w niektórych gabinetach można umówić w ciągu zaledwie tygodnia. To rodzi pytanie: dlaczego NFZ nie płaci odpowiednio? Czy stawki proponowane fizjoterapeutom przez Narodowy Fundusz Zdrowia są tak niskie, że niewiele placówek jest w stanie zapewnić wystarczającą liczbę specjalistów w ramach kontraktów? A może problem leży gdzieś indziej: w niedoborze wykwalifikowanych kadr, kiepskiej organizacji, zbyt długich procedurach rozliczeniowych?
Faktem jest, że coraz więcej pacjentów skarży się na brak możliwości szybkiego rozpoczęcia niezbędnej rehabilitacji. Często chodzi o powrót do sprawności po urazach, wypadkach czy operacjach ortopedycznych, gdzie czas ma kluczowe znaczenie. Oczekiwanie półtora roku na zabiegi sprawia, że wielu ludzi rezygnuje z opieki w ramach NFZ i, jeśli tylko mogą sobie na to pozwolić finansowo, wybierają prywatne gabinety – tam nie ma wielomiesięcznej kolejki i można od razu rozpocząć leczenie.
Warto zadać sobie pytanie, czy ten trend nie prowadzi do wykluczenia osób, których nie stać na prywatne wizyty. Dla wielu pacjentów z przewlekłymi schorzeniami rehabilitacja to nie luksus, lecz konieczność. Pozostawienie ich w tak długiej kolejce skutkuje z jednej strony pogorszeniem zdrowia, z drugiej – wzrostem kosztów leczenia w przyszłości, gdyż zaniedbane schorzenia mogą wymagać bardziej zaawansowanej i kosztownej pomocy.
Niewielkie kontrakty z NFZ, niskie wyceny poszczególnych zabiegów, braki kadrowe, a może niewystarczająca liczba ośrodków? Przyczyny są złożone i zwykle nie ograniczają się tylko do jednej. Zmiany w systemie wymagają jednak konkretnych rozwiązań na szczeblu centralnym, aby pacjenci w Bolesławcu i innych miastach w Polsce nie musieli czekać latami na kluczową dla zdrowia rehabilitację.
Jakie rozwiązania są możliwe?
- Zwiększenie finansowania przez NFZ: wyższe stawki za zabiegi mogą skłonić więcej fizjoterapeutów do podpisywania kontraktów, co skróci kolejki.
- Wzrost liczby specjalistów: wsparcie w kształceniu nowych fizjoterapeutów i tworzenie zachęt do podejmowania pracy w mniejszych miastach.
- Lepsza organizacja systemu: skrócenie biurokracji, uproszczenie procedur i możliwość szerszego wykorzystania nowych technologii (np. telemedycyny) w procesie rehabilitacji.
Na razie jednak pacjenci muszą liczyć się z tym, że zanim trafią na zabiegi fizjoterapeutyczne w ramach NFZ w Bolesławcu, upłynie kilkanaście, a nawet kilkadziesiąt miesięcy. Czy w tym czasie ich stan zdrowia pozwoli im normalnie żyć i pracować? Wiele wskazuje na to, że bez zmian systemowych – dla znacznej części pacjentów odpowiedź na to pytanie może być negatywna.