Piękna neogotycka wieża kościoła przy placu Zamkowym wyróżnia się w dzisiejszej panoramie miasta. Ale i władze Prus w l. 30. XIX w. wpisały dzieło Fryderyka Engelhardta Gansela (autora wiaduktu kolejowego) na listę najlepszych budowli w kraju. Chwalili ją mieszkańcy i członkowie rady miasta.
Dzięki niej niczym niewyróżniający się budynek jednoprzestrzennej świątyni protestanckiej z dwoma poziomami drewnianych empor nagle zyskał na znaczeniu. 73-metrowa neogotycka wieża z jasnego piaskowca wyróżniała się finezyjną formą: dolna część wieży postawiona była na planie kwadratu, wyższa na rzucie ośmioboku. Jej ażurowa część mieszcząca dzwony nakryta została hełmem w formie ostrosłupa otoczonego balustradą. Wyważone proporcje, skromna i elegancka dekoracja jak arkadowe fryzy i pinaklami dopełniały całości.
Niestety jej architektoniczne piękno i znaczne rozmiary (73 metry wysokości) stały się przyczyną sporu pomiędzy autorem projektu, a władzami. Czego dotyczył spór? Jak wspomnieliśmy: wielkości. Obawiano się rywalizacji pomiędzy ewangelikami a katolikami. Wieża kościoła katolickiego była mała jedynie 55,2 metra wysokości i była znacznie niższa od nowo powstałej dzwonnicy. Ratując swoje działo Gansel przekonał władze, że wieża kościoła katolickiego, choć niższa o prawie 18 metrów, to znajduje się na wniesieniu, czyli o 23 stopy (o. 7 metrów) wyżej niż dzwonnica protestantów. I tak spór zażegnano.
Możliwe, że dobudowanie wieży do bryły kościoła sprowokowało dalsze działania zmiany planu urbanistycznego Bolesławca, związanego z budową promenady na obszarze murów obronnych. Przypomnijmy, że fortyfikacje Bolesławca zostały zniszczone przez wojska napoleońskie, o czym pisaliśmy w materiale: Nieodwracalnie zniszczono mury obronne Bolesławca.
Tekst powstał na podstawie: Agata Kozioł. Promenada w Bolesławcu. Rozwój architektoniczny i urbanistyczny 1813-1945. Muzeum Ceramiki 2010.