Efekt Nawrockiego. Gwałtownie wzrosła liczba apostazji

karol nawrocki
fot. istotne.pl Po wyborach prezydenckich, w których zwyciężył Karol Nawrocki, lawinowo wzrosła liczba osób składających apostazję. To nie tylko reakcja na polityczne zaangażowanie Kościoła, ale także wyraz sprzeciwu wobec kultury samoponiżenia, którą ta instytucja od wieków promuje.
istotne.pl 1 wybory, religia, apostazja, kościół katolicki, karol nawrocki

Reklama

2 czerwca, dzień po wyborach prezydenckich, w których Karol Nawrocki pokonał Rafała Trzaskowskiego, serwis apostazja.eu odnotował dziesięciokrotny wzrost liczby odwiedzin. Setki osób generowały oświadczenia o wystąpieniu z Kościoła katolickiego. Choć gwałtowna fala już opada, ruch na stronie nadal utrzymuje się powyżej normy.

Krzysztof Gwizdała, twórca strony apostazja.eu, komentuje:

– Ludzie widzieli, że Kościół, jak zwykle, miesza się w politykę. Poza tym część chyba odkrywa, że to Kościół i jego ideologia odpowiadają za to, że Polki i Polacy źle o sobie myślą, czują się gorsi i dlatego wybierają Nawrockiego. Bo to Kościół odpowiada za to, że mamy o sobie złe zdanie, bo promuje wypaczoną wersję pokory, która sprawia, że ludzie czują się bezwartościowi. Zamiast uczyć, że pokora to świadomość własnych ograniczeń i podziw dla dobra, Kościół przedstawia pokorę jako dumę z bycia nikim. Wierni mają uważać się za najgorszych z możliwych, a upokorzenia traktować jako coś, co ich „uszlachetnia”.

Dobrym przykładem tej postawy są słowa Rozalii Celakówny – mistyczki, której proces beatyfikacyjny Kościół prowadzi od lat. Napisała ona wprost, że dusza nie może się podobać Jezusowi, jeśli „nie jest i nie chce być jak szmata w błocie zdeptana”. To zdanie świetnie obrazuje promowany przez Kościół ideał: nie dążenie do dobra, rozumu czy piękna, ale samoponiżenie.

– Taka nauka, powtarzana przez dekady, przyniosła swoje skutki. Polki i Polacy nauczyli się widzieć siebie jako słabych, niegodnych i gorszych. Zamiast wierzyć w swoją sprawczość i wartość, wciąż wielu z nas żyje w cieniu religijnych narracji o winie, grzechu i cierpieniu – dodaje Krzysztof Gwizdała.

Zdaniem twórcy strony apostazja.eu właśnie dlatego wybór Karola Nawrockiego – człowieka z dołów społecznych, byłego „dobrego chuligana”, który trafił na świecznik – nie powinien dziwić. Dla wielu był kimś „swoim”: niepozornym, zwyczajnym, poturbowanym przez życie. Nie przeszkadzały doniesienia o jego uzależnieniu, ani niejasne okoliczności zdobycia mieszkania od starszego mężczyzny. Wręcz przeciwnie – ten wizerunek słabości i pogubienia uczynił go bardziej autentycznym w oczach tych, którzy sami przez całe życie czuli się nie dość dobrzy, by sięgnąć po coś więcej. Trzaskowski to był ktoś z elit, wobec kogo wiele osób czuje się gorsza.

Efekt Nawrockiego, czyli wzrost apostazji, pokazuje jednak nie tylko bunt wobec obecnego układu władzy Kościoła i państwa, ale również głębszy proces społecznej terapii. Coraz więcej osób odrzuca religijną pedagogikę upokorzenia – i robi pierwszy krok w stronę odzyskiwania własnej wartości.

Reklama