Władza, dążąc do utrzymania swojego porządku, często wyznacza "wroga", co w przypadku PRL-u przybrało formę brutalnych działań wobec mężczyzn o orientacji homoseksualnej.
Rządzący Polską Ludową przez długie lata ignorowali potrzeby i prawa obywateli homoseksualnych, traktując ich jako marginalną grupę. Od czasów stalinowskich do stanu wojennego, system totalitarny stosował politykę tolerancji jedynie w zakresie, w jakim obywatele nie manifestowali swoich orientacji seksualnych. Taki stan rzeczy oznaczał, że homoseksualizm był tematem tabu, a jego akceptacja społeczna i polityczna w praktyce nie istniała.
Wydarzenia z 15 listopada 1985 roku, kiedy to Milicja Obywatelska przeprowadziła szeroko zakrojone aresztowania homoseksualnych mężczyzn w ramach operacji o kryptonimie „Hiacynt”, stanowią brutalne zwieńczenie wcześniejszych represji.
Wybór nazwy, nawiązujący do kwiatu symbolizującego homoerotyczne relacje i kochanka greckiego boga Apollina ujawnia złożoność stosunku władzy do homoseksualizmu: z jednej strony, również poprzez symbolikę, próbowano zakwestionować jego istnienie, z drugiej zaś, ukazano, że ta kwestia staje się coraz bardziej „wyrazista” w świadomości społecznej.
Operacja „Hiacynt” była nie tylko aktem represji, ale również próbą zdyscyplinowania i zastraszenia osób homoseksualnych, które odważyły się żyć własnym życiem. Poetyckość kryptonimu zupełnie nie przystawała do brutalności akcji, co obrazuje seksistowską i homofobiczną naturę władzy ludowej.
Wnioskując, historia represji wobec osób homoseksualnych w Polsce Ludowej ukazuje nie tylko nietolerancję polityczną, ale także głęboko zakorzenione stereotypy społeczne, które przez dziesięciolecia stygmatyzowały tę grupę.
To działanie było kolejnym dowodem na to, jak system totalitarny próbował kontrolować życie prywatne obywateli, a także jak skomplikowane były mechanizmy władzy, które nie mogły zaakceptować naturalnej różnorodności orientacji seksualnych w społeczeństwie.
Historię akcji "Hiacynt" opisał Remigiusz Ryziński w książce "Hiacynt. PRL wobec homoseksualistów". Opowieść ta skłania do głębokiej refleksji nad mechanizmami władzy oraz jej zdolnością do dehumanizacji "innych".
Ryziński podkreśla w książce, że zorganizowana inwigilacja homoseksualnych mężczyzn, prowadzona przez państwo na niespotykaną dotąd skalę, stanowiła nie tylko akt przemocy, ale zjawisko systemowe, osadzone w ramach prawnych.