– Funkcjonariusze zawsze dokładnie weryfikują wpływające informacje i podejmują adekwatne do sytuacji działania. Czynności te mają zarówno charakter prewencyjny, jak i operacyjny, którego celem jest ustalenie osoby lub osób odpowiedzialnych za przekazanie zgłoszenia – podkreśla asp. szt. Łukasz Dutkowiak z Komendy Wojewódzkiej Policji we Wrocławiu.
I dodaje:
Zgodnie z obowiązującymi przepisami zachowania tego typu wypełniają znamiona czynu określonego w prawie jako bezprawne wywołanie alarmu i osoba może zostać – w najmniej dolegliwym przypadku – ukarana grzywną w wysokości 500 złotych.
Ale nie to jednak najważniejsze. Problem w tym, że z uwagi na niepotrzebne zaangażowanie służb w jakimś miejscu ktoś, kto RZECZYWIŚCIE potrzebuje pomocy, może otrzymać ją zbyt późno.
Co grozi sprawcy fałszywego alarmu bombowego?
Mundurowi: – Takie zgłoszenie wywołuje natychmiastową reakcję i zaangażowanie wielu służb, w tym Policji, straży miejskiej lub gminnej, a także straży pożarnej, pogotowia ratunkowego. I niejednokrotnie wywołuje utrudnienia w transporcie zbiorowym.
Sprawa jest poważna, a zatem poważne są też konsekwencje: takiemu „żartownisiowi” grozi kara od sześciu miesięcy do nawet ośmiu lat więzienia. Rzecznik dodaje:
Bądźmy odpowiedzialni za siebie i innych, bezwzględnie nie informujmy o zagrożeniach, których nie ma!
Przypomnijmy. Do tego typu sytuacji doszło niedawno na terenie Bolesławca, a gwoli ścisłości: w poniedziałek, 17 stycznia. II Liceum Ogólnokształcące im. Janusza Korczaka otrzymało informację o tym, że ktoś podłożył tam ładunek wybuchowy. Na miejsce wezwano służby. Żadnego ładunku wybuchowego nie znaleziono.