Jednym z punktów październikowej sesji Rady Miasta Bolesławiec było głosowanie nad projektem uchwały „w sprawie uznania petycji za niezasługującą na uwzględnienie”. (Uchwałę podjęto). W samej petycji chodziło o nazwanie skweru znajdującego się w sąsiedztwie ul. Sierpnia ’80 oraz Bolesławieckiej Bazyliki Maryjnej imieniem ks. Johannesa Fischera.
Odrzucenie tego pomysłu radni i urzędnicy uzasadniali m.in. tym, że miał on bardzo małe poparcie społeczne. Sekretarz Jerzy Zieliński zaznaczył też:
Naprawdę w 800-letniej historii miasta dałoby się znaleźć przykłady znamienitszych postaci, które wciąż nie mają upamiętnienia na naszych ulicach czy placach.
Głos zabrał też prezydent Piotr Roman:
Cieszy mnie ta dyskusja. Odsyłam państwa do zbiorów Heimatgruppe, grupy ziomkostwa w Siegburgu, ona ma swoje muzeum. Tam państwo znajdziecie mnóstwo osób, które są bardzo zasłużone dla Bolesławca
I zaznaczył, że w Mieście Ceramiki chyba tylko Martin Opitz został należycie upamiętniony. Potem jednak dostał dwa esemesy. W pierwszym z nich przypomniano mu, że jest u nas przecież pałacyk Pücklera. Drugi zaś SMS brzmiał tak:
Fajnie by było, gdybyście nazwali któryś z obiektów – może wiadukt? – imieniem Gansela.
Chodzi o Fryderyka Engelhardta Gansela, niemieckiego architekta, który w Bolesławcu zaprojektował m.in. wieżę obecnego kościoła pw. Matki Bożej Nieustającej Pomocy i właśnie nasz słynny wiadukt.
Prezydent dodał:
Warto byłoby o tym porozmawiać. Przecież my się nie odwracamy plecami do tego, że tu przez kilkaset lat żyli mieszkańcy – może wierzący w tego samego Boga – ale rozmawiający w trochę innym języku.
Co Wy na to? Zapraszamy do dyskusji.