Dziennikarze nie są świętymi krowami. Marczewski przyjął od policji pouczenie

Kazimierz Marczewski przebiega przez ulicę
fot. istotne.pl Kazimierz Marczewski przechodził przez ulicę w miejscu, gdzie nie było pasów. Na jego stronie, po naszej publikacji, twierdzono że nie doszło do złamania żadnych przepisów. Minęło jednak trochę czasu, Marczewski został wezwany na policję i jednak przyjął pouczenie.
istotne.pl 1 policja, kazimierz marczewski

Reklama

Do zdarzenia doszło 3 czerwca. Przy wyjeździe z Intermarche miała miejsce kolizja. Relacjonowaliśmy to w materiale: Zderzenie dwóch aut przy alei Tysiąclecia. Jedna osoba poszkodowana.

Na miejscu był też Kazimierz Marczewski, który przygotowuje relacje z różnych wydarzeń. Często swoim zachowaniem przeszkadza innym dziennikarzom, wchodzi przed obiektyw, włazi w miejsca wyznaczone dla gości imprez itp. Tym razem postanowił przeleźć prosto przez drogę, mimo że nie było w tym miejscu pasów, a właściwe przejście było obok. Zarejestrowaliśmy to na filmie i opublikowaliśmy wideo.

Po pokazaniu nagrania redakcja Kazimierza Marczewskiego twierdziła, że „w filmiku, w którym odgrywa on główną rolę pokazano, że nie zostały złamane żadne przepisy kodeksu drogowego”. No nie do końca...

Minęło trochę czasu, a sprawą zajęła się policja. Marczewski dostał wezwanie na komendę. Został przesłuchany, wyraził skruchę i... zamiast mandatu dostał pouczenie. A jednak!

– Dziennikarze to nie święte krowy, którym wszystko wolno. Tak samo, jak innych ludzi, obowiązują nas przepisy ruchu drogowego. Cieszę się, że policja poświęciła chwilę czasu na to, by uświadomić to panu Marczewskiemu. Pouczenie jest jak najbardziej słuszne – mówi Krzysztof Gwizdała z portalu istotne.pl.

Całą sytuację z czerwca możecie obejrzeć na poniższym filmiku:

Reklama