Gorzko-słodkie smaki życia w PRL-u, czyli Bolesławiec i jego mieszkańcy z tamtych lat. Prezentujemy dzisiaj jedną ze zwycięskich prac, opowiadanie Wiktorii Parkity z Zespołu Szkół w Osiecznicy.
Dziadek Władek długo snuł swoją opowieść, a ja chłonęłam jego słowa jak sucha gąbka wodę. Rozpamiętywał on zarówno troski, jak i małe radości dnia codziennego. Nadmienił, że każdego dnia swoją syrenką wyprodukowaną w fabryce na Żeraniu najpierw odwoził babcię na dyżur do szpitala, a później sam gnał do pracy. Mijał mleczarnię, „Ampułki”, o których rozpisywała się „Gazeta Robotnicza”, śledząc ich rozwój krok po kroku oraz liczne mniej lub bardziej pokaźne kolejki przed sklepami.
Z jego wspomnień wynikało, że najdłuższe ogonki ciągnęły się zawsze za butami i przed mięsnym u Talarów. Choć czasem, jak mówi, nie wiadomo było, za czym kolejka ta stoi. Bo stać trzeba było dosłownie po wszystko. Od papieru toaletowego począwszy, a także po mięso, na pralkach i telewizorach skończywszy. Powoli docierało do mnie, w jak niewyobrażalnie dziwnych i odmiennych od dnia dzisiejszego czasach przyszło im się odnaleźć. W końcu wykrzyknęłam:
– Jakie to było absurdalne! Wprost nierealne są te kolejki dziadku!
– Nierealne kochanie? Po pewnym czasie powstała nawet nowa profesja – tajemniczo stwierdził.
– Naprawdę? Ale jaka? – wydobyłam z siebie.
– Był to „stacz kolejkowy”, który odciążał znużonych obywateli i spędzał życie w ogonkach – rzekł wybuchając śmiechem.
Wiktora w opowieści, którą usłyszała od dziadka odbywa zapomniany już Bolesławiec lat 80. Wspomina o piekarni u Kubiaka oraz o tym, że przy dawnym parku Waryńskiego serwowano wyśmienite rurki z bitą śmietaną, na krańcu ulicy Leningradzkiej, dziś Heleny i Wincentego Tyrankiewiczów.
Hitem tamtych lat były dwa figlarnie wyglądające słonie. Urocze figury z drutów, oprawione ziemią i obsadzone kwiatami. Zawitały one do miasta w ramach współpracy z Nowym Sączem. Z opowieści dziadka dziewczynka dowiaduje się o kinie Wenus, przy ulicy Świerczewskiego, dzisiejszej Zgorzeleckiej (budynek ZSUiH) i o restauracji Centralnej. Dziadek opowiadał, jak miasto się rozbudowywało. A bloki z wielkiej płyty traktowane były przez bolesławian jako przejaw nowoczesnej myśli budowlanej i dla wielu bolesławian były wymarzonym miejscem do zamieszkania.
Pierwsze miejsca za prace w odpowiednich kategoriach wiekowych otrzymały:
- Zofia Sulik klasa trzecia, Szkoła Podstawowa nr 1 w Bolesławcu (opiekunka Iwona Majewska)
- Natalia Czurejno klasa piąta, Szkoła Podstawowa w Wykrotach (opiekunka Monika Tomkiewicz)
- Wiktoria Parkita klasa siódma, Zespół Szkół w Osiecznicy (opiekunka Barbara Piękny)
- Karolina Guzowska klasa trzecia licealna, I Liceum Ogólnokształcące w Bolesławcu (opiekunka Ewa Ołenicz-Bernacka)
wszystkie opowiadania można przeczytać na stronie Powiatowego Centrum Edukacji i Kształcenia Kadr w Bolesławcu.