Kim był „stacz kolejkowy”? Dzieci zatrzymują czas PRL i opisują historie dziadków

Pochód pierwszomajowy z 1979 roku
fot. z archiwum Wiktorii Parkity Zakończył się powiatowy konkurs Zatrzymać w czasie pod honorowym patronatem Dolnośląskiego Kuratora Oświaty, Starosty Powiatu Bolesławieckiego, Prezydenta Miasta Bolesławiec oraz Bolesławieckiej Rady Seniorów zorganizowany przez PCEiKK w Bolesławcu. Młodzież opisywała wspomnienia swoich dziadków z okresu PRL-u. Czy pamiętacie Ampułki, mięsny u Talarów i kolejki?
istotne.pl 86 historia, prl, pceikk bolesławiec

Reklama

Gorzko-słodkie smaki życia w PRL-u, czyli Bolesławiec i jego mieszkańcy z tamtych lat. Prezentujemy dzisiaj jedną ze zwycięskich prac, opowiadanie Wiktorii Parkity z Zespołu Szkół w Osiecznicy. 

Dziadek Władek długo snuł swoją opowieść, a ja chłonęłam jego słowa jak sucha gąbka wodę. Rozpamiętywał on zarówno troski, jak i małe radości dnia codziennego. Nadmienił, że każdego dnia swoją syrenką wyprodukowaną w fabryce na Żeraniu najpierw odwoził babcię na dyżur do szpitala, a później sam gnał do pracy. Mijał mleczarnię, „Ampułki”, o których rozpisywała się „Gazeta Robotnicza”, śledząc ich rozwój krok po kroku oraz liczne mniej lub bardziej pokaźne kolejki przed sklepami.

Z jego wspomnień wynikało, że najdłuższe ogonki ciągnęły się zawsze za butami i przed mięsnym u Talarów. Choć czasem, jak mówi, nie wiadomo było, za czym kolejka ta stoi. Bo stać trzeba było dosłownie po wszystko. Od papieru toaletowego począwszy, a także po mięso, na pralkach i telewizorach skończywszy. Powoli docierało do mnie, w jak niewyobrażalnie dziwnych i odmiennych od dnia dzisiejszego czasach przyszło im się odnaleźć. W końcu wykrzyknęłam:

– Jakie to było absurdalne! Wprost nierealne są te kolejki dziadku!

– Nierealne kochanie? Po pewnym czasie powstała nawet nowa profesja – tajemniczo stwierdził.

– Naprawdę? Ale jaka? – wydobyłam z siebie.

– Był to „stacz kolejkowy”, który odciążał znużonych obywateli i spędzał życie w ogonkach – rzekł wybuchając śmiechem.

Wiktora w opowieści, którą usłyszała od dziadka odbywa zapomniany już Bolesławiec lat 80. Wspomina o piekarni u Kubiaka oraz o tym, że przy dawnym parku Waryńskiego serwowano wyśmienite rurki z bitą śmietaną, na krańcu ulicy Leningradzkiej, dziś Heleny i Wincentego Tyrankiewiczów.

Hitem tamtych lat były dwa figlarnie wyglądające słonie. Urocze figury z drutów, oprawione ziemią i obsadzone kwiatami. Zawitały one do miasta w ramach współpracy z Nowym Sączem. Z opowieści dziadka dziewczynka dowiaduje się o kinie Wenus, przy ulicy Świerczewskiego, dzisiejszej Zgorzeleckiej (budynek ZSUiH) i o restauracji Centralnej. Dziadek opowiadał, jak miasto się rozbudowywało. A bloki z wielkiej płyty traktowane były przez bolesławian jako przejaw nowoczesnej myśli budowlanej i dla wielu bolesławian były  wymarzonym miejscem do zamieszkania.

Pierwsze miejsca za prace w odpowiednich kategoriach wiekowych otrzymały:

  • Zofia Sulik klasa trzecia, Szkoła Podstawowa nr 1 w Bolesławcu (opiekunka Iwona Majewska)
  • Natalia Czurejno klasa piąta, Szkoła Podstawowa w Wykrotach (opiekunka Monika Tomkiewicz)
  • Wiktoria Parkita klasa siódma, Zespół Szkół w Osiecznicy (opiekunka Barbara Piękny)
  • Karolina Guzowska klasa trzecia licealna, I Liceum Ogólnokształcące w Bolesławcu (opiekunka Ewa Ołenicz-Bernacka)

wszystkie opowiadania można przeczytać na stronie Powiatowego Centrum Edukacji i Kształcenia Kadr w Bolesławcu.

Reklama